Blisko 3 tony zagubionych sieci rybackich czyli tzw. sieci-widm zostało wyciągniętych na polskim wybrzeżu Bałtyku w ramach tegorocznej edycji międzynarodowej akcji "Marelitt” - poinformował PAP w środę WWF Polska. Organizacja szacuje, że w polskiej strefie może zalegać 800 ton sieci.
Według specjalistów, zagubione sieci rybackie nadal łowią ryby, zaplątać się w nie mogą także ptaki i ssaki morskie. Sieci-widma są źródłem mikrocząsteczek plastiku, które wpływają negatywnie na stan ekosystemu morskiego. Pokryte parafinami mogą przyczyniać się do lokalnego zanieczyszczenia wód substancjami oleistymi. Sieci zaczepione na wrakach statków mogą również stanowić poważne zagrożenia dla nurków.
"W tym roku spędziliśmy około 500 godzin na rejsach po Morzu Bałtyckim w poszukiwaniu zagubionych narzędzi połowowych" - powiedział Sebastian Kobus z WWF Polska, organizacji, która bierze udział w przedsięwzięciu "Marelitt".
"Razem z rybakami wypływaliśmy w rejsy z Kołobrzegu, Ustki oraz Władysławowa. W polskiej strefie ekonomicznej odnaleźliśmy i wyciągnęliśmy blisko 3 tony sieci. Podczas naszych poszukiwań odkryliśmy również kable stalowe, które także zaśmiecają Bałtyk i stanowią zagrożenie dla stworzeń żyjących w morzu. Wyciągnęliśmy około 3,5 tony kabla komunikacyjnego o długości 15 km" - oznajmił.
Jak zaznaczył Kobus, Morze Bałtyckie jest "stosunkowo młodym akwenem, ale jednocześnie jest jednym z najbardziej zanieczyszczonych mórz świata".
Początki akcji wyławiania porzuconych sieci sięgają w Polsce 2011 r. "Do tej pory udało nam się wraz z polskimi rybakami wyciągnąć około 270 ton sieci-widm i zagubionych narzędzi połowowych. Szacujemy, że w naszej strefie brzegowej może zalegać ponad 800 ton sieci" - dodał.
Jak zapowiadają organizatorzy akcja wyciągania sieci-widm z dna Bałtyku będzie powtórzona w okresie od czerwca do września 2018 r. Podobne działania będą prowadzone także na wodach szwedzkich, niemieckich i estońskich.
"Marelitt" jest współfinansowany przez unijny Program Regionu Morza Bałtyckiego. Budżet międzynarodowego projektu na najbliższe 3 lata to 3,7 mln euro, z czego 60 proc. przeznaczone jest na działania na morzu.
autor: Marta Zabłocka
edytor: Grzegorz Dyjak
mzb/ gdyj/
Tylko co to zmieni? Naukowców i tak od lat nikt nie słucha, co ktoś dobrze napisał powyżej. W żaden sposób nie wpłynie to też na to co łowią rybacy.
Skoro rybołówstwo jest nie dochodowe należy je zlikwidować. Nie wolno marnować pieniędzy publicznych . Rybak to nie jest dożywotnia profesja , brak ekonomiki powinien skutkować wygaszaniem profesji , patrz górnictwo w Angli.
Przecież świeżych ryb mogą nam dostarczyć prawdziwi rybacy Duńczycy, Szwedzi, Niemcy, Łotysze .
A naszym łowcą dopłat już dziękujemy.
[link usunięty]
Rybołówstwo jest nie dochodowe tylko dla części rybaków. Te wszystkie wypowiedzi oficjeli i pseudo specjalistów tyczą się tylko części środowiska oczywiście na forum mówi się o wszystkich rybakach co jest kłamstwem. Prawdą jest to że jakieś 180-200 jednostek łapie i zaopatruje rynek w ryby i są ściśle kontrolowane z częstotliwością na pograniczu nękania reszta floty to około 600 jednostek nie łapie i siedzi na potęgę w szarej strefie + zapomogi unijne! To by było na tyle.
Przecież to nie zwróci kosztów rejsu, zatem z czego żyjesz człowieku? Z czego utrzymujesz rodzinę? Dlaczego nie weźmiesz się za robotę do której nie musisz dokładać (z czego dokładasz?), a która zapewni dochód dający byt Twojej rodzinie?
Cuda się dzieją w rybactwie czy ktoś kłamie?
To teraz pomyśl, w Zatoce Gdańskiej i na polskich wodach żyje tylko mały ułamek fok z Bałtyku. Jakieś 90% fok na Bałtyku żyje daleko na północy, w Szwecji, Finlandii, Estonii i Rosji. Tam jest o wiele zimniej, z ryb w morzu są tam tylko śledzie i szproty, fok o wiele więcej niż u nas, a jakoś foki tam nie padają "z głodu".
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.