Rybołówstwo

Po trwających całą noc negocjacjach unijni ministrowie odpowiedzialni za sprawy rybołówstwa ustalili we wtorek kwoty połowowe dla Morza Bałtyckiego. Postulat Polski, by bardziej chronić dorsza, nie został zaakceptowany. Ekolodzy krytykują wynik pertraktacji.

Komisja Europejska przedstawiła propozycję kwot połowowych, w tym sporego zmniejszenia przyszłorocznych limitów na dorsza na Morzu Bałtyckim pod koniec sierpnia. To ważne dla polskich rybaków stado jest osłabione, dlatego naukowcy i Komisja Europejska postulują znaczne ograniczenie połowów, żeby ryby mogły się odrodzić.

Komisja chciała, by w 2018 roku rybacy mogli wyłowić ze wschodniego stada dorsza 22 tys. 275 ton tych ryb, czyli o 28 proc. mniej niż w poprzednim roku. Z takim postulatem zgadzała się Polska, proponując dodatkowo wprowadzenie okresu ochronnego podczas tarła.

Jednak na tak duże cięcie nie było zgody ze strony innych państw członkowskich. Ostatecznie kwota połowowa dla wschodniego stada dorsza ma być zmniejszona o 8 proc. w porównaniu do zeszłego roku. Delegacja Polski, na której czele stał minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk, zagłosowała przeciwko.

W opublikowanym we wtorek komunikacie resort podkreślił, że porozumienie "nie uwzględniło podstawowych działań na rzecz ochrony zasobów gatunków Morza Bałtyckiego". "Zaproponowano większe niż zalecane przez Międzynarodową Radę Badań Morza (ICES) kwoty połowowe dorsza. Podwyższono całkowite dopuszczalne połowy (TAC) gatunków ryb pelagicznych, które przyczyniają się do zwiększania połowów paszowych, a tym samym zaburzają łańcuch pokarmowy dorsza bałtyckiego" - tłumaczy ministerstwo.

Według relacji dyplomatów, z którymi rozmawiała PAP, przeciwko porozumieniu poza Polską były jeszcze Łotwa i Finlandia; Litwa wstrzymała się od głosu. Decyzja została jednak podjęta większością kwalifikowaną.

"Niektóre kraje uważały, że zbyt duża redukcja w kwocie połowowej negatywnie odbije się na sytuacji rybaków" - powiedziało PAP inne źródło przysłuchujące się rozmowom.

W przypadku podejścia do połowów na Bałtyku Polsce jest bliżej do ekologów niż do krajów zachodnich, które - chcąc chronić swój przemysł rybacki - nie godzą się na ograniczenie połowów.

"Krótkoterminowa decyzja ministrów, żeby kontynuować przeławianie, jest nieodpowiedzialna i trudna do zrozumienia" - oświadczył we wtorek dyrektor organizacji Oceana Europe.

Rozczarowanie ekologów odnosi się też do zachodniego stada dorsza, wobec którego limit połowowy (5597 ton) został na tym samym poziomie co przed rokiem.

Na "otarcie łez" został wprowadzony okres ochronny wobec części wschodniego stada dorsza od 1 lipca do 31 sierpnia, czyli w czasie godowym. Dla Warszawy to podejście jest jednak "rażąco naruszające zasady stabilności zasobów dorsza na Morzu Bałtyckim".

Ministrowie zgodzili się też na podwyższenie o 20 proc. kwoty połowowej centralnego stada śledzia. "To zdecydowanie za dużo" - ocenił jeden z polskich dyplomatów. Śledź jest pokarmem dla dorsza, dlatego im będzie go mniej w wodach, tym gorzej będzie radził sobie dorsz.

Rada UE nie zgodziła się na postulowany przez Komisję zakaz połowów przemysłowych i rekreacyjnych węgorza. Powodem propozycji zaostrzenia regulacji jest utrzymujący się od niemal 20 lat krytyczny stan tego gatunku. Pomimo działań ochronnych, prowadzonych przez Komisję od 2007 r., liczebności węgorza w Bałtyku nie udało się odbudować. Za taką propozycją była tylko Szwecja; reszta państw członkowskich była przeciw; Polska również, bo węgorza poławiają drobniejsi, przybrzeżni rybacy.

Ministrowie uzgodnili ponadto zwiększenie o 1 proc. kwoty połowowej dla szprota, zmniejszenie o 7 proc. kwoty śledzia w Zatoce Ryskiej, o 5 proc. łososia w Zatoce Fińskiej i basenie głównym Morza Bałtyckiego, a także o 10 proc. gładzicy. Duże redukcje mają dotyczyć śledzia - 40 proc. w Zatoce Botnickiej i 39 proc. w zachodnim stadzie.

Krzysztof Strzępka 

stk/ jo/ mal/ pad/

-5 TRUCIZNA
Wygląda na to ,że zatruto łby kolejnym osobom( Ministrowie zgodzili się też na podwyższenie o 20 proc. kwoty połowowej centralnego stada śledzia. "To zdecydowanie za dużo" - ocenił jeden z polskich dyplomatów. Śledź jest pokarmem dla dorsza, dlatego im będzie go mniej w wodach, tym gorzej będzie radził sobie dorsz.)w temacie -DORSZ NIE MA CO JEŚĆ. Co za bzdura kompletna, przecież każdy kto łowi śledzie wie ,że czasami nie można się opędzić od POTĘŻNYCH ilości szproty . I gdzie tu brak pokarmu dla dorsza ,przecież może wpierd......ć ile chce.Tylko czy chce????????
10 październik 2017 : 17:45 kolo1 | Zgłoś
+10 Post ścisły
Dorsz od 4 lat je szprota tylko w piątek, dlatego tak wygląda, druga teoria to strajk głodowy w proteście przeciwko wycince Puszczy Białowieskiej
10 październik 2017 : 20:43 Vella | Zgłoś
-3 Prawda
Prawda. Śledź i szprot są mocno łowione, ale w morzu jest ich ciągle dużo (przecież ta wielka flota paszowa musi mieć co łowić!). Szprota i śledzia jest w morzu dużo więcej niż trzeba do wykarmienia tego dorsza co tu jeszcze został. Problem z dorszem jest i każdy to widzi, ale to nie jest problem braku pokarmu dla dużych dorszy (tych co żrą ryby, głównie szprota i śledzia). I zamiast zajmować się wydumanym problemem "paszowców", trzeba szukać prawdziwych przyczyn, dlaczego dorsz dzisiaj rośnie bardzo wolno już od stadium narybku, dlaczego rośnie tak wolno i dlaczego dojrzewa tak szybko (każdy widział 30-40 cm dojrzałe dorsze, czego kiedyś nie było), a wiadomo, że jak dojrzeje to dalej już ma bardzo małe przyrosty. Problemem Bałtyku nie jest brak szprota (który utrzymuje większość rybaków nad Bałtykiem, więc musi go być dużo), a to, że dorsz bardzo późno osiąga wielkość przy której przechodzi na drapieżnictwo na rybach pelagicznych i że zaraz po tym dojrzewa, spowalniając wzrost.
10 październik 2017 : 21:25 ZUT | Zgłoś
0 Wilk
Bo jak przechodzi w pogoń za rybami pelagicznymi to jest zagarniany razem z całymi ławicami odcedzanymi przez statki paszowe koło Bornholmu i dalej na NE.
dlatego nie ma dużych dorszy w Baltyku centralnym i w konsekwencji w głębi gdańskiej i gotlandzkiej nie występuje tarło tej ryby. Mówimy tu o migracjach masowych stad i szprota i śledzia i dorszy , jak te bizony w filmie "Tańczący z wilkami"- bizony tam to Indianie za nimi.... Nie ma bizonów Indianie nie mają co jeść. Kumajo czy nie cepry? Macie za dobry sprzęt i bardzo efektywnie możecie łowić, że nic się nie uchowa. Dodatkowo łowicie pożywienie dorsza takie co je tu u nas na naszych wodach gdy jeszcze za maluczki do ganiania szprotek i śledzików po całym morzu. Można by napisać pracę doktorską na ten temat..
08 luty 2020 : 23:33 Bob007 | Zgłoś
+8 No "naukowcy" , do wora a wór do jeziora
Poparcie Polski przez Łotwę, Finlandię, Niemcy i Danie oznacza że wasze teorje poszły się j......, za rok do Gróbarczyka przyłączą się najwięksi złodzieje , Szwedzi, być może z samym Johannsonem na czele.
10 październik 2017 : 21:38 Filet | Zgłoś
+3 .
To za co ja teraz zaleje mercedesa?
11 październik 2017 : 01:41 Mercedesik | Zgłoś
+9 Bruksela proponuje pieniądze za zniszczony Bałtyk , film.
[link usunięty]
11 październik 2017 : 07:22 Imię | Zgłoś
+5 A już liczyli kasiorke...
A już liczyli kasiorke za wsztrzymanie polowów i zrobienie rezerwatu. Zabrać wszystkie dopłaty wtedy zostaną prawdziwi rybacy którzy potrafia z tej pracy żyć.
11 październik 2017 : 14:32 ... | Zgłoś

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1

Źródło:

Waluta Kupno Sprzedaż
USD 4.0644 4.1466
EUR 4.2243 4.3097
CHF 4.5435 4.6353
GBP 5.1 5.203

Newsletter