Doniesienia o udziale Polski w zniszczeniu Nord Stream to sensacyjny scenariusz, który jest nieprawdziwy - podkreślił wiceszef MSZ Andrzej Szejna . "To stanowisko MSZ: Polska nie ma w ogóle nic wspólnego ze zniszczeniem Nord Stream" - oświadczył wiceminister w radiu TOK FM.
Szejna pytany był o stanowisko polskiego MSZ ws. wypowiedzi byłego szefa niemieckiego wywiadu zagranicznego (BND) Augusta Hanninga opublikowaną w miniony czwartek na stronie internetowej dziennika "Die Welt". Hannig twierdzi, że atak na gazociągi Nord Stream musiał się odbył przy wsparciu Polski i za aprobatą na najwyższym szczeblu prezydentów Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego i Polski Andrzeja Dudy.
Na pytanie, czy była to próba skłócenia Polaków i Ukraińców czy antagonizowania Berlina i Warszawy, Szejna odpowiedział, że "raczej widziałby to jako próbę rosyjską antagonizowania Warszawy i Berlina".
Szejna ocenił informacje o udziale Polski w zniszczeniu Nord Stream, jako sensacyjny scenariusz, który jest nieprawdziwy. "I to jest stanowisko MSZ-u: Polska nie ma w ogóle nic wspólnego ze zniszczeniem Nord Stream" - zaznaczył.
Zdaniem wiceszefa MSZ to próba rozbijania solidarności państw Trójkąta Weimarskiego i państw Unii Europejskiej. Jak podkreślił, próba ta nie uda się, dlatego że współpraca w ramach Trójkąta Weimarskiego, również z Francją rozwija się świetnie.
Na uwagę, że do sprawy nie odniósł się Kanclerz Niemiec Olaf Scholz, Szejna odparł, że odbiera to jako dobry znak. "Bo nie komentuje się jakichś sensacyjnych scenariuszy, które nadają się nie na poważną dyskusję polityczną, czy między polskim Ministerstwem Spraw Zagranicznych a niemieckim, a raczej na film szpiegowski" - ocenił wiceminister.
Szejna zauważył, że "jedyne ugrupowanie, które w tej sprawie zabrało głos, to Alternative für Deutschland, czyli Alternatywa dla Niemiec, które uznawane za skrajnie nacjonalistyczne, prorosyjskie, które wzywa do zatrzymania niemieckiej pomocy dla Ukrainy". Jego zdaniem, "to tym bardziej potwierdza, że to jest akcja hybrydowa rosyjskich służb".
Wiceszef MSZ zwrócił uwagę na wypowiedź, "innego byłego szef wywiadu niemieckiego w latach 2012-2016, który postawił hipotezę, (...) że to była akcja rosyjska pod fałszywą flagą".
W czwartek amerykańska gazeta "Wall Street Journal" podała, że za atak na rurociągi Nord Stream 1 i 2 odpowiadają władze Ukrainy. Zaprzeczył temu doradca prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, Mychajło Podolak. Jego zdaniem za atakami z września 2022 stoi Rosja. Natomiast b. szef niemieckiego wywiadu zagranicznego (BND) August Hanning powiedział redakcji dziennika "Die Welt", że atak na gazociągi Nord Stream musiał się odbyć przy wsparciu Polski i za aprobatą na najwyższym szczeblu - prezydentów Ukrainy Zełenskiego i Polski Andrzeja Dudy.
26 września 2022 r. trzy z czterech nitek dwóch gazociągów Nord Stream 1 i 2 zostały zniszczone na głębokości około 80 metrów na dnie Morza Bałtyckiego. Duża część rosyjskiego gazu ziemnego dla Niemiec była przez lata dostarczana bezpośrednio przez Nord Stream 1. Wiele krajów wschodnioeuropejskich i zachodnich wielokrotnie stanowczo krytykowało projekt i ostrzegało przed geopolitycznymi konsekwencjami ominięcia Europy Wschodniej w tranzycie surowca.
W trakcie rosyjskiej agresji przeciwko Ukrainie Moskwa zawiesiła dostawy jeszcze przed zniszczeniem Nord Stream 1. Z kolei gazociąg Nord Stream 2 ostatecznie nie został uruchomiony z powodu rosyjskiej inwazji i wynikłych z niej sporów politycznych.