Jeśli będzie to konieczne, zbudujemy bazy marynarki wojennej albo inne obiekty morskie na Cyprze Północnym - powiedział w niedzielę prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan.
W sobotę Erdogan na Cyprze Północnym wziął udział w obchodach upamiętniających 50. rocznicę podziału wyspy. W rozmowie z mediami po powrocie przestrzegł przed działaniami eskalującymi napięcia na Cyprze. Podkreślił, że "współudział w masakrach w Izraelu nie służyłyby ani greckim Cypryjczykom, ani Grecji" - napisała agencja Anatolia.
- Turcja nie będzie krępować się zbudowania baz marynarki wojennej ani innych struktur morskich na Cyprze Północnym, jeśli będzie to konieczne. My też mamy morze – oświadczył Recep Tayyip Erdogan.
Turecki prezydent wykluczył wznowienie negocjacji pokojowych w sprawie Cypru, dopóki obie strony podzielonej wyspy nie zasiądą do rozmów "jak równy z równym".
Premier Grecji Kyriakos Micotakis z kolei w niedzielę napisał w mediach społecznościowych, że utrzymujący się podział Cypru jest "nie do pomyślenia" i wyraził nadzieję na zjednoczenie wyspy.
Czytaj także:
Cypr: Rosną obawy o eskalację konfliktu na podzielonej wyspie
Cypr: Zdaniem eksperta rozmowy o problemie podziału wyspy są w impasie
Prezydent Cypru: Nie ma innego wyjścia niż zjednoczenie wyspy
Cypr podzielony jest na należącą do UE Republikę Cypryjską oraz Turecką Republikę Cypru Północnego (TRCP), której państwowość uznaje Ankara. Na północy obecnych jest ponad 30 tys. tureckich żołnierzy.
Republika Cypryjska, reprezentowana przez greckich Cypryjczyków, jest członkiem UE od 2004 roku, natomiast państwowość Cypru Północnego uznaje tylko Turcja. Tureccy Cypryjczycy, jak i Ankara, opowiadają się za rozwiązaniem dwupaństwowym, na co nie zgadzają się Grecy, będący zwolennikami zjednoczenia w formie federacji.
W czerwcu przywódca libańskiego Hezbollahu Hasan Nasrallah zagroził Cyprowi, że jeśli pozwoli Izraelowi na wykorzystywanie swoich lotnisk i baz do ćwiczeń wojskowych, Hezbollah może uznać to za "część wojny" między Izraelem, a palestyńskim Hamasem w Strefie Gazy.
Cypryjskie władze oceniły te groźby za "oderwane od rzeczywistości". Zapewniono, że rola kraju w izraelsko-palestyńskim konflikcie ma charakter wyłącznie humanitarny.