Jesteśmy przekonani, że gazociąg Nord Stream 2 zwiększa możliwości Kremla, jeśli chodzi o nacisk na Ukrainę i Unię - powiedział w niedzielę premier Mateusz Morawiecki. Kanclerz Niemiec Olaf Scholz podkreślał, że Niemcy czują się odpowiedzialne, by tranzyt gazu prowadzony przez Ukrainę był zapewniony.
Premier Mateusz Morawiecki spotkał się w niedzielę w Warszawie z nowym kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem. Podczas późniejszej konferencji prasowej politycy pytani byli m.in. o gazociąg Nord Stream 2.
"Nasze zdanie o Nord Stream 2 nie zmienia się od kilku lat, jest takie samo. Jesteśmy przekonani, że Nord Stream 2 zwiększa możliwości Kremla w nacisku na Ukrainę i w nacisku na Unię Europejską, że potencjalnie może być instrumentem dyktatu cenowego" - powiedział premier Morawiecki.
Jak zauważył, jeszcze przed otwarciem gazociągu można zaobserwować tego typu zjawisko, więc tym bardziej niepokojące jest "jakie scenariusze będą możliwe po ewentualnym otwarciu Nord Stream 2".
"Wskazujemy na te ryzyka, na możliwość szantażu, zacieśnienia pętli politycznej, energetycznej wokół naszego wschodniego sąsiada, wokół Ukrainy, a to z kolei może rodzić daleko idące konsekwencje polityczne i dla Polski, i dla Unii Europejskiej. Wskazujemy na te ryzyka i próbujemy wypracować z naszymi niemieckimi partnerami rozwiązania, które będą odpowiadały na te ryzyka" - zaznaczył szef polskiego rządu.
W jego opinii, "najlepszym rozwiązaniem byłoby niedopuszczenie do otwarcia Nord Stream 2". Premier Morawiecki tłumaczył, że ryzyka związane z otwarciem gazociągu "są jeszcze do końca przecież nierozpoznane, one będą mogły być użyte przez prezydenta Rosji (Władimira Putina) w sytuacji, gdy ten gazociąg zostanie otwarty". "Przestrzegamy przed tym i nasze zdanie się tu od lat się nie zmienia" - zaznaczył Mateusz Morawiecki.
Scholz - odpowiadając na pytanie o stanowisko w sprawie Nord Stream 2 - wskazywał, że Niemcy za 25 lat będą miały gospodarkę neutralną z punktu widzenia klimatycznego, co - jak zauważył - będzie wiązało się z potrzebą zmiany źródeł energii na odnawialne. "Czyli wkrótce będziemy się znajdowali w świecie, w którym tranzyt gazu do Niemiec i do Europy będzie odgrywał inną rolę niż dziś i to nie będzie głównym środkiem energii dla naszych gospodarek" - dodał.
Jak zauważył, obecnie Niemcy pobierają gaz z różnych źródeł m.in. ze Skandynawii, z Morza Północnego oraz z różnych gazociągów, którymi gaz jest prowadzony z Rosji do Europy. "Do tej infrastruktury należą też gazociągi prowadzone przez Ukrainę" - dodał.
"Niemcy oczywiście czują się odpowiedzialni i w przeszłości poprzedni rząd też wszystko czynił po to, by umowa o tranzycie gazu przez Ukrainę została przedłużona. Mamy specjalnego pełnomocnika w tej sprawie, po to, by Unia Europejska, Ukraina, Rosja, wszystkie strony zainteresowane, Stany Zjednoczone i Niemcy zagwarantowali, by to funkcjonowało" - kontynuował kanclerz Niemiec.
"Czujemy się też, jeśli chodzi o przyszłość odpowiedzialni, żeby tranzyt gazu prowadzony przez Ukrainę był zagwarantowany. To samo będziemy czynić, jeśli chodzi o przyszłe możliwości, będziemy konsultowali się też z rządem Stanów Zjednoczonych" - powiedział, dodając, że będzie trzeba pomóc Ukrainie, aby stała się krajem opartym o energię odnawialną. "Prowadzimy konkretne rozmowy na ten temat" - zaznaczył.
Scholz mówił również o obserwowanych ruchach wojsk rosyjskich wzdłuż granicy ukraińskiej. "Jesteśmy bardzo zaniepokojeni. Nie może być tak, że granice w Europie są naruszane. Integralność terytorialna jest rzeczą niezbędną" - powiedział. Jak dodał, jeśli granice będą naruszane, "będzie to pociągało ciężki konsekwencje".
Sylwia Dąbkowska-Pożyczka, Grzegorz Bruszewski