Zdaniem australijskich polityków Francja nie powinna być zaskoczona zerwaniem kontraktu na francuskie okręty podwodne, ponieważ jeszcze zanim porozumienie w sprawie ich zakupu zostało zerwane, Canberra miała poważne zastrzeżenia do umowy - pisze we wtorek Agencja Reutera.
Rząd Australii wyrażał zaniepokojenie opóźnieniami w realizacji zamówienia i przekraczaniem kosztów. Już we wrześniu 2018 roku niezależny panel nadzorujący kontrakt zarekomendował resortowi obrony, by rozważył alternatywne propozycje wobec francuskich okrętów - podaje Reuter, cytując polityków i rządowy audyt w tej sprawie.
Na czele panelu doradczego stał były wiceminister obrony USA ds. marynarki wojennej Donald Winter.
Podczas wysłuchań w parlamencie Australii koszt projektu wstępnie oceniono na 40 mld dol., a niedawno na 60 mld dol., i to przed rozpoczęciem budowy okrętów.
W czerwcu minister obrony poinformował parlament, że rozważane są "plany awaryjne" w związku z kontraktem.
Również w czerwcu jeden z francuskich deputowanych zwrócił uwagę w Zgromadzeniu Narodowym na niepokoje Canberry związane z opóźnieniami w realizacji umowy, zasugerował też, że Australia może rozważać zakup innych okrętów podwodnych - pisze Reuter.
Jednak francuski dyplomata z Ambasady w Canberrze powiedział agencji, że w ramach porozumienia międzyrządowego możliwe było podjęcie poufnych konsultacji między ministrami obu krajów, dotyczących politycznych, czy strategicznych uwarunkowań dotyczących wyboru okrętów. "Nie było ostrzeżenia, nie zaproponowano dyskusji na ten temat" - przypomniał rozmówca Reutera.
Rządowy audyt w Australii ocenił, że resort obrony w sposób właściwy komunikował się z francuskim wykonawcą, kontrolowaną przez państwo firmą Naval Group.
Sama firma poinformowała Reutera, że premier Australii Scott Morrison "jasno oznajmił, że decyzja (o rezygnacji z francuskich okrętów) nie była wynikiem trudności związanych z (...) Naval Group".
W styczniu premier powołał specjalny panel, by doradzał "ścisłym kręgom" jego gabinetu w sprawie programu budowy okrętów. W czerwcu deputowani zwrócili się do szefa panelu, byłego wiceadmirała marynarki wojennej USA Williama Hilaridesa z pytaniem, czy ciało doradcze zarekomendowało zerwanie kontraktu z Francją. Hilarides odparł jednak, że opinia panelu jest tajna.
W niedzielę Morrison powiedział, że jego kraj miał "zasadnicze i poważne zastrzeżenia" odnośnie do francuskich okrętów podwodnych, jeszcze zanim porozumienie w sprawie ich zakupu zostało zerwane.
Podkreślił, że rozumie rozczarowanie Paryża odstąpieniem od zakupu i decyzją Australii o zawiązaniu ścisłego paktu obronnego ze Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią (AUKUS), ale "jak każdy niepodległy naród musimy podejmować decyzje, które najlepiej odpowiadają naszym suwerennym, narodowym interesom obronnym".
Wypowiedź premiera rządu Australii była reakcją na kryzys dyplomatyczny w relacjach dwustronnych z Paryżem, jaki wybuchł po ogłoszeniu przez Canberrę, że Australia odstępuje od umowy na zakup francuskich okrętów i w ramach nowo zawiązanego sojuszu obronnego trzech państw anglojęzycznych - USA, Wielkiej Brytanii i Australii - będzie budować okręty podwodne o napędzie atomowym oparte na amerykańskiej i brytyjskiej technologii.
Paryż wezwał w rezultacie do kraju na konsultacje swoich ambasadorów z Australii i USA.
15 września ogłoszono też zawarcie nowego trójstronnego paktu obronnego między Australią, USA i Wielką Brytanią, zwanego AUKUS.
Fot.: Naval Group