Tuvalu odrzuciło ofertę Chin, co oznacza poparcie Tajwanu. Tuvalu odrzuciło ofertę chińskich firm, które chciały wesprzeć budowę sztucznych wysp, mających pomóc mu uporać się z podnoszącym się poziomem morza - przekazał w czwartek szef MSZ Tuvalu Simon Kofe, chwaląc przy tym relacje swojego kraju z Tajwanem.
"Stosunki dyplomatyczne Tuvalu z Tajwanem są silniejsze niż kiedykolwiek” - powiedział Kofe w rozmowie z agencją Reutera w Tajpej.
Komunistyczne władze ChRL uznają rządzony demokratycznie Tajwan za zbuntowaną prowincję „jednych Chin” i twierdzą, że wyspa nie ma prawa utrzymywać z innymi krajami relacji na szczeblu państwowym. Pekin żąda od wszystkich stolic, z którymi nawiązuje stosunki, by nie utrzymywały ich z Tajpej.
"Wierzymy w potęgę łączenia się w grupę i współpracy. Razem z naszymi partnerami jesteśmy w stanie przeciwstawić się wpływowi kontynentalnych Chin" - powiedział Kofe. Odniósł się w ten sposób do Wysp Marshalla, Palau i Nauru, które podobnie jak Tuvalu są sojusznikami Tajwanu.
Publiczne wsparcie ze strony władz Tuvalu może się przydać prezydent Tajwanu Caj Ing-wen przed wyborami zaplanowanymi na styczeń 2020 roku. Caj i jej rządząca, proniepodległościowa Demokratyczna Partia Postępowa (DPP) zmierzą się z opozycyjną Partią Nacjonalistyczną (Kuomintang - KMT), która opowiada się za zbliżeniem z Pekinem.
We wrześniu dwa inne wyspiarskie państwa Pacyfiku, Kiribati i Wyspy Salomona, zdecydowały o zerwaniu relacji z Tajpej i nawiązały je z Pekinem. Odkąd w 2016 roku prezydentem została Caj, Tajwan utracił łącznie siedmiu sojuszników dyplomatycznych i obecnie na całym świecie pozostało mu ich tylko 15.
Władze w Tajpej oskarżają Pekin o prowadzenie "dyplomacji czekowej", czyli przekupywanie małych krajów pomocą finansową czy inwestycjami. Według tajwańskiego rządu w zamian za nawiązanie formalnych stosunków Chiny obiecały Kiribati nowe samoloty i promy, a Wyspom Salomona pomoc rozwojową w wysokości 500 mln dolarów.
Szef dyplomacji Tuvalu powiedział, że chińskie firmy zwróciły się niedawno do lokalnych społeczności w jego kraju z propozycją wsparcia wycenianego na 400 mln dolarów rządowego planu budowy sztucznych wysp. Jego zdaniem firmy były wspierane przez chiński rząd.
"Odmówiliśmy" - oświadczył Kofe. "Dociera do nas wiele informacji o zadłużeniu, Chinach kupujących nasze wyspy i starających się rozmieszczać bazy wojskowe w naszej części świata. To są sprawy, które są dla nas niepokojące”.
Chiny powiększają w ostatnich latach swoje wpływy gospodarcze i polityczne na Pacyfiku, co niepokoi Stany Zjednoczone i ich sojuszników, którzy dominowali w tym regionie od drugiej wojny światowej.
Andrzej Borowiak