– Wysoce nieodpowiedzialne jest informowanie o tego rodzaju kontroli poprzez media bez wcześniejszego kontaktu oraz bez zasięgnięcia informacji u instytucji, które od lat zajmują się tematem – stwierdził minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk, odnosząc się do zapowiedzi prezesa NIK o zbadaniu działań ws. wraków na dnie Morza Bałtyckiego.
W nawiązaniu do informacji ze strony internetowej Najwyższej Izby Kontroli z dnia 1 kwietnia pt. „Śmierć drzemiąca na dnie Bałtyku”, Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej informuje, że publikacja zawiera treści nieprawdziwe. Zapisano w niej bowiem bez jednoznacznych dowodów, że „W zbiornikach [wraku Franken] może być co najmniej 1,5 mln ton mazutu i innych paliw”.
Faktyczna ilość paliwa w chwili rozpoczęcia ataku lotniczego na wcześniej uszkodzony okręt (dnia 2 kwietnia 1945 r.) była zdecydowanie mniejsza od ilości zamieszczanych w mediach. Ilości te są jedynie szacowane na podstawie kolejnych hipotez. Głównie w oparciu o informacje zawarte w przechwyconym meldunku z dnia 29 marca 1945 r. i dokumentacji stoczniowej jednostki, z których wynika, że w zbiornikach mogło znajdować się około 3000 ton paliwa różnego rodzaju. Nie uwzględnia się w ostatecznym rozrachunku niemieckich działań taktycznych i serwisowych w czasie kolejnych dziesięciu dni, do chwili zatopienia jednostki. W tym okresie paliwo i inne zaopatrzenie było wydawane na inne jednostki niemieckie operujące w rejonie Zatoki Gdańskiej. Ponadto zatopieniu Franken przez lotnictwo radzieckie (w dniu 8 kwietnia 1945 r.) towarzyszyły dramatyczne okoliczności. Na skutek kolejnych eksplozji radzieckich bomb i amunicji znajdującej się wewnątrz transportowca, doszło do rozerwania i przełamania kadłuba, rozszczelnienia zbiorników i potężnego rozlewu paliwa lekkiego na powierzchni morza. Rozlew ten, objęty widocznym z obszaru całej Zatoki Gdańskiej pożarem, jak wynika ze zdjęć, płonął jeszcze przez co najmniej dobę.
Na podstawie wyników analiz można stwierdzić, że we wraku nie ma już paliwa lekkiego, które mogłoby zostać uwolnione i wypłynąć na powierzchnię morza. Jedyną pozostałością mogą być paliwa ciężkie (mazuty), które uwięzione w osadach dennych, przechodząc we frakcje asfaltów, nie stanowią istotnego zagrożenia dla środowiska. Badania jakości wody w rejonie rozlewów z czasów II Wojny Światowej nie wykazują zanieczyszczeń w toni wodnej w rejonie zalegania wraku. Substancje ropopochodne związane w dnie, są nierozpuszczalne i pokryte osadami, ulegają powolnemu rozkładowi.
Urząd Morski w Gdyni od wielu lat prowadzi badania i monitoring miejsc potencjalnych zanieczyszczeń pochodzących z wraków statków pozostawionych na dnie Bałtyku w wyniku działań wojennych. Monitoring ten obejmuje cotygodniowy zwiad lotniczy, analizę zdjęć satelitarnych, w ramach programu Clean Sea Net, a także badania na miejscu w zakresie zmian zachodzących w danym wraku i pojawiania się plam ropopochodnych na powierzchni wody. Zbierane są także wszelkie przydatne informacje o zagrożeniach od użytkowników morza (rybaków, marynarzy, nurków).
Powyższe informacje stanowią jedyny miarodajny dowód na brak poważnego zagrożenia oraz jakiegokolwiek niekontrolowanego uwolnienia się substancji ropopochodnych do Morza Bałtyckiego.
Podsumowując należy również podkreślić, że z tego powodu nie było i nie ma zagrożenia powodującego zamknięcie plaż nad zatoką gdańską. – Nagłe ogłoszenie wszczęcia kontroli przez Najwyższą Izbę Kontroli oceniam jako nieuzasadnione wzbudzanie paniki. Jednoznacznie ma to związek z prezesem NIK, który jest politykiem wykorzystującym doniesienia medialne do swoich partykularnych celów – ocenił minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk.
Jego zdaniem tego rodzaju upolitycznione działanie prezesa NIK może powodować nieodwracalne straty dla gospodarki terenów nadmorskich oraz atrakcyjności turystycznej obszarów nad Zatoką Gdańską. Minister dodał, że wywoływanie paniki oraz atmosfery zagrożenia spowoduje jedynie masowy odpływ turystów, jak również dramatyczne załamanie się przychodów ludzi zarabiających na turystyce. – Wysoce nieodpowiedzialne jest informowanie o tego rodzaju kontroli poprzez media bez wcześniejszego kontaktu oraz bez zasięgnięcia informacji u instytucji, które od lat zajmują się tym tematem – stwierdził minister Gróbarczyk.
– Na każdym kroku deklarujemy chęć jak najdalszej współpracy z NIK, ponieważ jest to niezwykle istotna instytucja z punktu widzenia sprawnego funkcjonowania państwa. Jednakże zwracam się do prezesa Kwiatkowskiego o to by, nie wykorzystywał tej instytucji do realizacji swoich osobistych interesów, mających na celu walkę polityczną. Tak destrukcyjne działania mają katastrofalny wpływ na renomę polskiego wybrzeża nad Zatoką Gdańską – podkreślił minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej, odnosząc się do zapowiedzi kontroli NIK ws. wraków zalegających na dnie Bałtyku.
rel (MGMiŻŚ)
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.