Dźwig, który w ubiegłym roku zatonął w Bałtyku, został podjęty z wody i przetransportowany na żurawiu pływającym Maja na ląd. Akcję wydobycia prowadziła firma Albatros Gdańsk.
Przypomnijmy, że do zdarzenia doszło w sierpniu 2022 roku. Dźwig holowany na pontonie zatonął podczas rejsu do Szczecina pomiędzy Władysławowem a Dębkami. Dźwig, zwany też żurawiem portowym, zatonął na głębokości 23 metrów i spoczywał na torze, po którym poruszają się inne statki. Aby nie stwarzał dalej zagrożenia, został podjęty z Bałtyku przez firmę Albatros Gdańsk i przetransportowany na pływającym żurawiu Maja na teren gdańskiego portu.
Czytaj także:
Wcześniej, aby wydostać go na powierzchnię, został pocięty na kawałki.
Uderzenie o dno na głębokości 23 metrów spowodowało liczne uszkodzenia w konstrukcji. Sam dźwig, ze względu na swoje rozmiary, stanowił potencjalną przeszkodę dla żeglugi statków o dużym zanurzeniu. Zagrożenie trzeba było usunąć – informuje Albatros.
Firma Albatros Gdańsk od kilku lat związana jest z branżą statkową.
Mamy już na koncie podnoszenie z dna różnych konstrukcji, w tym wraku statku na otwartej Zatoce. Dysponujemy zapleczem i doświadczeniem: projektowym, inżynierskim, montażowym, demontażowym. Odpowiednio przygotowaną, przeszkoloną i zgraną załogą oraz potrzebnym sprzętem – zapewnia firma.
Przygotowania do podjęcia konstrukcji z wody odbywały się dużo wcześniej. Ze względu na warunki atmosferyczne, główna część akcji odbyła się dopiero w maju. Gdy tylko pojawiło się „okno pogodowe”, specjaliści Albatros rozpoczęli akcję.
Cała akcja zaczęła się po rozmowie z właścicielem i ustaleniem warunków współpracy od gruntownego rozeznania jeszcze jesienią. W terenie i w dokumentach. W pierwszej kolejności - wizja lokalna. Przeprowadzona przez doświadczonego nurka, operatora kamery – rejestrującej położenie i wszystkie detale związane z aktualnym stanem dźwigu oraz głównego inżyniera, sprawdzającego pod wodą możliwości mocowań, grubości stali, stabilności zachowanych łączeń w osobie Przemysława Ulatowskiego – właściciela firmy Albatros z Gdańska.
Zaraz po niej w ruch poszła dokumentacja techniczna, obliczenia wagi, wymiarów, środków ciężkości i typowo inżynierska praca przygotowawcza. W efekcie powstał dokładny plan, podzielony na etapy i uwzględniający kilka zmiennych, opisujący krok po kroku każde kolejne działanie w szczegółach. Po konsultacji z Urzędem Morskim w Gdyni i ustaleniu z zastępcą Dyrektora zakresu niezbędnych prac, można było ruszać dalej.
Pod koniec kwietnia br., wraz z poprawą pogody, była możliwość przeprowadzenia kolejnych prac podwodnych.
Na statku Thorr, na prace podwodne, ze specjalistycznym sprzętem nurkowym i elektronicznym, wypłynął kolejny zespół pod przewodnictwem Przemysława Ulatowskiego – Albatros i Łukasza Zorna – Anchor Diving. Cała praca poszła szybko i sprawnie, zgodnie z planem pocięto konstrukcję w kilku odpowiednich miejscach, dzięki czemu mogliśmy przejść do kolejnego etapu, jakim było wydobycie.
Najważniejszym w całej akcji było wydobycie głównej części dźwigu nabrzeżowego – portalu wraz z balastem i mechanizmem jezdnym.
To stanowiło największe, potencjalne zagrożenie dla przepływających statków o dużym zanurzeniu – tłumaczy Agnieszka Ulatowska z Albatros Gdańsk. – I faktycznie, gdy został wyciągnięty, wyglądał, jak wielkie, gwiezdne wrota.
Akcja wydobycia dźwigu z dna Bałtyku zakończyła się sukcesem i usunięciem zagrożenia dla żeglugi oraz środowiska.
Na lądzie, po wyładunku, sprawdziliśmy – wszystkie układy smarujące i przekładniowe były szczelne, a płyny znajdowały się nadal w urządzeniach – mówi Agnieszka Ulatowska.
Dźwig nie nadaje się do dalszej eksploatacji. Zostanie zezłomowany.
AL, rel (Albatros Gdańsk)
Fot.: Albatros Gdańsk