Władze Korei Płd. apelują do Japonii, by zrezygnowała z planu uwolnienia do Pacyfiku 1 mln ton przefiltrowanej radioaktywnej wody ze zniszczonej w 2011 roku elektrowni jądrowej w Fukushimie. Według japońskich mediów decyzja może zapaść przed końcem miesiąca.
Rząd w Seulu poszukuje sposobów na powstrzymanie sąsiada przed uwolnieniem skażonej wody do morza. Gubernator koreańskiej wyspy Czedżu Won Hi Riong zapowiedział kroki prawne, jeśli Japonia się na to zdecyduje – podał w środę dziennik „Korea Times”.
Plan Tokio budzi również zaniepokojenie w Chinach. MSZ tego kraju wezwało w tym tygodniu rząd Japonii, aby publikował dane w sposób przejrzysty oraz „przyjął postawę odpowiedzialności wobec swoich obywateli, sąsiednich krajów i społeczności międzynarodowej”.
W Japonii od lat toczy się dyskusja o tym, jak pozbyć się radioaktywnej wody z Fukushimy, w tym tej, której używano do chłodzenia zniszczonej elektrowni. Decyzja musi zostać podjęta szybko, ponieważ według prognoz zbiorniki, w których woda jest przechowywana, wypełnią się latem 2022 roku.
Obrońcy środowiska sprzeciwiają się wypuszczeniu skażonej wody do oceanu. Przeciwne są również zrzeszenia rybaków, które obawiają się, że konsumenci nie będą chcieli kupować ryb złowionych w tym regionie. Część naukowców przekonuje jednak, że przefiltrowana i rozcieńczona woda z elektrowni stanowiłaby niewielkie ryzyko dla zdrowia ludzi i zwierząt.
Woda z Fukushimy została przefiltrowana przy użyciu zaawansowanych technologii, co pozwoliło usunąć z niej większość radioaktywnych izotopów. Jednego z nich, trytu, nie da się jednak pozbyć, dlatego woda składowana jest obecnie w zbiornikach. Uwalnianie rozcieńczonego płynu miałoby się rozpocząć w 2022 roku i potrwać 30 lat.
W marcu 2011 roku silne trzęsienie ziemi i gigantyczna fala tsunami doprowadziły do awarii systemów chłodzenia i przetopienia się prętów paliwowych w elektrowni w Fukushimie. Była to najpoważniejsza katastrofa nuklearna od czasu awarii w elektrowni jądrowej w Czarnobylu w 1986 roku.
Andrzej Borowiak