Z mgr Inż. Joanną Wiśniewską - kierownikiem projektu serii sześciu holowników, budowanych w stoczni Remontowa Shipbuilding SA z grupy kapitałowej Remontowa Holding, rozmawia Agnieszka Latarska. Wywiad pochodzi z najnowszego wydania miesięcznika "Polska na Morzu".
Kobieta jako kierownik projektu w branży stoczniowej to rzadkość. Jak udało się to Pani osiągnąć?
Trzeba będzie wrócić do chwili, w której wybierałam kierunek studiów. Koniecznie chciałam projektować i uparłam się, aby było to projektowanie statków na Akademii Morskiej w Gdyni (obecnie Uniwersytet Morski w Gdyni – red.). Moja mama była temu przeciwna, uważała, że to nie są absolutnie studia dla kobiet i zdecydowała, że muszę koniecznie wybrać studia humanistyczne, częściej wybierane przez dziewczęta, najlepiej pedagogikę, socjologię lub dziennikarstwo.
Pochodzę z Grudziądza i wówczas jedną z najlepszych szkół wyższych w moim regionie był Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu. Tam skończyłam socjologię, w międzyczasie także uczyłam w szkołach policealnych. Cały czas jednak ciągnęło mnie do branży morskiej. Jako humanistka nie czułam się najlepiej, cały czas szukałam tego technicznego zacięcia...
Więc...?
Wybrałam pracę w wojsku. Najpierw zatrudniłam się w Dziale Zamówień Publicznych jako... maszynistka. Bardzo szybko jednak uzyskałam status specjalisty ds. zamówień publicznych, tym bardziej, że zaczęły obowiązywać wówczas nowe ustawy, weszliśmy do Unii Europejskiej i wszystko się zmieniało.
W międzyczasie rozpoczęłam edukację od nowa i podjęłam studia inżynierskie na kierunku mechatronika. Pamiętam, że na roku było wówczas 300 mężczyzn i sześć kobiet. Jeden z doktorów na ćwiczeniach powiedział mi wtedy: „No, pani Wiśniewska, te studia proszę pani kończy może 50 procent kobiet”. No i tak też się stało, studia inżynieryjne z mechatroniki ukończyły trzy kobiety, w tym ja, i szesnastu studentów. Przesiew był dużo większy w przypadku mężczyzn. W trakcie otrzymałam stypendium rektora dla najlepszych studentów.
Tak naprawdę moja praca w branży morskiej na dobre rozpoczęła się kilka lat temu, kiedy przyjęto mnie do Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Centrum Techniki Morskiej w Gdyni. Tam wzięłam na siebie kierownictwo nad serwisem i utrzymaniem produktów CTM, konsorcjanta w budowie okrętu niszczyciela min o numerze budowy 258, czyli Kormorana (projekt Kormoran II).
Przy okazji kierownictwa nad serwisem CTM, objęłam cały serwis gwarancyjny Kormorana, więc praktycznie kilka razy w tygodniu byłam na jednostce i dzięki temu bardzo dobrze ją poznałam. Byłam też odpowiedzialna za dostawę pakietu SLS dla jednostek tego projektu. Realizacja prac w tym obszarze polegała na dostawie zestawów części zamiennych, odpowiednich narzędzi, dokumentacji na poszczególnych poziomach obsługiwania technicznego i napraw oraz specjalistycznych szkoleń.
Jak rozpoczęła się więc pani kariera w stoczni Remontowa Shipbuilding SA?
Stocznia Remontowa Shipbuilding cały czas była moim celem, bardzo chciałam tu pracować i to dla mnie ogromny zaszczyt być w spółce z grupy kapitałowej Remontowa Holding.
Ale jak tu trafiłam? Dowiedziałam się, że stocznia szuka zastępcy kierownika projektu 258, czyli kogoś, kto będzie wspomagał nadzór nad budową kolejnych z serii niszczycieli min projektu Kormoran II: ORP Albatros i ORP Mewa. Zgłosiłam więc swoją kandydaturę i tak oto jestem.
Nadzoruje pani realizację budowy niszczycieli min i holowników?
Moja praca przy budowie niszczycieli min rozpoczęła się w styczniu ubiegłego roku. Dodatkowo pomagałam przy realizacji serii sześciu holowników dla Marynarki Wojennej. Z czasem zdecydowano, żebym skupiła się wyłącznie na holownikach, wspomagając kierownictwo zadania.
W listopadzie decyzją Zarządu nastąpiła zmiana kierownika. Przez pierwsze trzy miesiące pełniłam obowiązki na tym stanowisku, a następnie w marcu Zarząd powołał mnie na kierownika projektu B860.
Na czym konkretnie polega ta praca?
Niektórzy śmieją się, że to popędzanie wszystkich w związku z terminami i kontraktem, który nas obowiązuje, ale to tak nie wygląda. Muszę wnikać w wiele szczegółów technicznych, współpracować z budowniczymi, z zastępcą ds. technicznych, bardzo dobrze współpracować z logistyką, z firmami kooperującymi, na bieżąco sprawdzać terminy, niezbędną ilość osób na budowach, możliwości funkcjonowania w realiach stoczni.
Nie ukrywam, że dużą wiedzę zyskałam dzięki pracy jako zastępca, wiele nauczyłam się od kierownika projektu i zespołu. Dużo dała mi także wspomniana praca przy budowie niszczyciela min. Dodatkowo, inżynieryjne wykształcenie i ścisły umysł ułatwiły przyswajanie wiedzy.
Zawsze mogłam też liczyć na wsparcie osób zaangażowanych w realizację projektów specjalnych, również teraz, jeśli jest taka konieczność.
Doświadczenie i wiedza, uzyskanej także w pracy dla resortu obrony narodowej, pozwoliło mi na przygotowanie referatu pt. „Wpływ Programu Mobilizacji Gospodarki na zarządzanie przedsiębiorstwem ze szczególnym uwzględnieniem sektora stoczniowego”, wieńczącego moją naukę na kierunku Zarządzanie Przedsiębiorstwem z Branży Zbrojeniowej na Akademii Sztuki Wojennej w Warszawie.
Budowa sześciu holowników to imponujący projekt. Zdradzi pani jego szczegóły?
Tak, imponujący, ale także ciekawy. Zainteresował mnie już wtedy, gdy pracowałam w Ośrodku Badawczo-Rozwojowym Centrum Techniki Morskiej. Jednostki są przeznaczone zarówno do wykonywania zadań wsparcia logistycznego na morzu i w portach, jak również do działań związanych z ewakuacją techniczną, wsparciem akcji ratowniczych, transportem osób i zaopatrzenia, neutralizacją zanieczyszczeń oraz podejmowaniem z wody materiałów niebezpiecznych.
Klasa lodowa holowników pozwoli na ich eksploatację w ciężkich warunkach lodowych w asyście lodołamaczy. Jednostki posiadają możliwość transportu na pokładzie otwartym ładunków drobnicowych o łącznej masie do 4,0 t., a do prac holowniczych wyposażono je w windy holownicze o uciągu do 35 t.
Holowniki zasilą flotę Marynarki Wojennej 12 „Wolińskiego” Dywizjonu Trałowców w Świnoujściu, należącego do 8. Flotylli Obrony Wybrzeża oraz Dywizjonu Okrętów Wsparcia, który jest częścią 3. Flotylli Okrętów, stacjonującej w Porcie Wojennym w Gdyni.
Pierwsza jednostka z serii o numerze burtowym H-11 Bolko została przekazana użytkownikowi w styczniu, a kolejna H-1 Gniewko w marcu tego roku. W chwili obecnej trzecia z serii jednostka H-2 Mieszko jest w trakcie prób portowych, które też w najbliższych dniach rozpoczną się na jednostce H-12 Semko, zwodowanej jesienią ubiegłego roku. Kolejna jednostka H-3 Leszko zostanie zwodowana w połowie maja i rozpocznie się jej wyposażanie, a jednostka H-13 Przemko zwodowana zostanie na przełomie lipca i sierpnia.
Projekt był złożony z uwagi na to, że nie jest to tylko budowa jednostki, ale również dostawa części zamiennych i specjalistycznych zestawów narzędzi oraz pakiet szkoleń dla załogi i obsługi technicznej jednostki. W kontrakcie znalazł się również pakiet specjalistycznych szkoleń dla warsztatów technicznych Marynarki Wojennej z poziomu napraw I i II. Drugi poziom napraw jest bardzo często zarezerwowany dla samych serwisów, to znaczy, że jednostka może być nie tylko naprawiana na bazie przez obsługę techniczną jednostki, ale również przez warsztaty techniczne. Czyli jednostka i jej elementy, urządzenia, które zostały wytypowane przez zamawiającego, mogą trafić bez udziału serwisu producenta czy autoryzowanych serwisów producenta do warsztatów technicznych Marynarki Wojennej i zostać naprawione/wymienione przez wewnętrzne warsztaty resortu obrony narodowej. Musieliśmy zatem oprócz szkolenia kadry, która będzie obsługiwała jednostkę, dodatkowo zaplanować i przeprowadzić szkolenia dla warsztatów marynarki wojennej.
Każdorazowo uczestniczyłam w szkoleniu manewrowania tymi jednostkami i po relacjach dowódców mogę śmiało powiedzieć, że są to chyba jedne z najtrudniejszych szkoleń z przewidzianego programem szkolenia pakietu dla dowódców. Sterowanie odbywa się na obie dłonie, steruje się nie tylko prędkością obrotu śruby każdego z zastosowanych w projekcie pędników azymutalnych, ale również samym jego obrotem.
Nie da się ukryć, że pracuje pani w typowo męskim gronie. Odczuwa to pani w jakiś sposób?
Jestem pierwszą kobietą w Remontowa Shipbuilding, która objęła stanowisko kierownika projektu. Praca jest ciężka, ale przynosi dużą satysfakcję. Wiadomo, że w męskim gronie trzeba czasem udowodnić, że kobieta też zna się na rzeczy (śmiech), ale staram się nie rywalizować, a współpracować.
W tej pracy potrzebna jest wiedza z wielu dziedzin. Zarówno inżynieryjnej - w szczególności z zakresu budowy statków, jak i z zarządzania projektami, negocjacji czy znajomości prawa zamówień publicznych. Zespół, z którym mam okazję współpracować, przyjął mnie bardzo przyjaźnie. Czasami trzeba mocno stąpać po ziemi, nie patrzeć w chmury, tylko pod nogi, bo zwłaszcza na stoczni można się o coś potknąć.
Niedawno powstał projekt „Kobiety też budują statki” Gdańskiego Inkubatora Przedsiębiorczości STARTER, bierze Pani w nim udział?
Oczywiście, że tak. To projekt, który ma na celu wesprzeć kobiety w branży morskiej i stoczniowej. Jedna z inicjatorek, którą miałam przyjemność poznać, Anna Miler, od ponad ośmiu lat bada historię kobiet w Stoczni Gdańskiej i zagłębia realia pracy kobiet w branżach morskich współcześnie. Dzięki temu projektowi miałam okazję uczestniczyć w warsztatach menadżerskich, a także podsumowaniu badania kobiet w branży morskiej i trendów rozwojowych.
Jestem także członkinią WISTA Poland, należącego do założonego w 1974 roku międzynarodowego stowarzyszenia WISTA (Woman’s International Shipping and Trading Associatin). Poznałam tam wiele doświadczonych, funkcjonujących w sektorze morskim i wspierających siebie nawzajem kobiet. To fantastyczne!
Fot.: Inkubator Starter / fot. Bogna Kociumbas
Okrętowiec? ----- czy modelka?
Patrzcie Państwo jak się świat zmienia! Dzisiaj tytułowych inżynierów budowy okrętów(mechatroników?)robią w Gdyni? To kogo kształcą na Polibudzie na wydziale "Oceanotechniki"? Inżynierów oceanicznych, czyli przeznaczonych na emigrację? W Polsce nie ma żadnego Oceanu, to by takie tłumaczenie mogło pasować. A może Ci z Gdyni to są dzisiaj Ci lepsi? W końcu mają miażdżącą przewagę liczebną w "significant occupations" w przemyśle stoczniowym Trójmiasta z tytułowym holdingiem na czele?
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.