Zakażony koronawirusem marynarz z lotniskowca USS Theodore Roosevelt zmarł z powodu powikłań Covid-19 po tym, gdy trafił w czwartek na oddział intensywnej terapii w szpitalu na wyspie Guam - poinformowała w poniedziałek w komunikacie amerykańska marynarka wojenna.
Przypadki wirusa stwierdzono po raz pierwszy na lotniskowcu pod koniec marca. Kapitan okrętu Brett Crozier zwrócił się wtedy do władz z prośbą o pomoc, po czym został zwolniony za nierespektowanie wojskowej hierarchii dowodzenia.
Część liczącej ponad 4,8 tys. członków załogi USS Theodore Roosevelt ewakuowano na Guam. Na okręcie wykryto ponad 580 przypadków koronawirusa.
Jak informowała Associated Press w niedzielę, ponad 1,7 tys. członków załogi, którzy mieli negatywny wynik testów na obecność wirusa, przebywa w kwarantannie w hotelach na wyspie, podczas gdy chorzy pozostają w bazie.
Pentagon wyklucza całkowitą ewakuację okrętu. Na USS Theodore Roosevelt pozostać mają osoby niezbędne do codziennej obsługi lotniskowca, w tym reaktora jądrowego, którym jest napędzany.
Wirus najprawdopodobniej dostał się na pokład okrętu, gdy był on w Wietnamie, w pierwszej połowie marca.
Lotniskowiec jest doskonałym miejscem na transmisję wirusa, bo załoga dzieli ze sobą ciasne kajuty i codziennie korzysta z tych samych stołówek, łazienek i stanowisk pracy. Dowództwo nie jest w stanie odizolować wszystkich przypadków, a zatem wirus rozprzestrzenia się w szybszym tempie niż na lądzie.
baj/ mal/
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.