Nigdy nie deklarowaliśmy minimalnego bądź oczekiwanego poziomu wykorzystania określonych surowców - tak wiceprezes ds. produkcji i handlu Lotosu, Jarosław Kawula skomentował ostatnią umowę spółki na dostawy ropy z Rosnieftem.
Jak przypomniał w czwartek na konferencji prasowej wiceprezes Kawula, po I połowie 2018 r. udział w portfelu dostaw Lotosu rodzajów ropy naftowej innej niż Rebco wynosi prawie 37 proc. Rebco (Russian Export Blend Crude Oil), znane też jako Ural to mieszanina rosyjskiej ropy z różnych złóż, głównie w Zachodniej Syberii i na Uralu.
"Do końca tego roku zmiany makroekonomiczne są nieprzewidywalne. Nie możemy prognozować jak będzie wyglądała sytuacja i opłacalność transakcji na innych ropach naftowych w horyzoncie 2018 r." - wyjaśnił Kawula. Jak dodał, jeśli nic się nie wydarzy spodziewamy się, że poziomy udziału różnych gatunków ropy drastycznie się nie zmienią. "Ale deklaracji żadnych w tym zakresie składać nie będziemy" - dodał.
2 sierpnia Rosnieft poinformował, że na mocy zawartej z Lotosem umowy, do końca 2020 r. dostarczy polskiej spółce od 6,4 do 12,6 mln ton ropy. Rosyjski koncern przypomniał, że w grudniu 2013 r. podpisał z Lotosem umowę, która przewidywała dostawy do 2,4 mln ton ropy rocznie, w latach 2014–2015, a w styczniu 2016 r. strony uzgodniły jej przedłużenie do końca 2017 r., zwiększając roczną wielkość dostaw do 2,7 mln ton. Ogólna ilość ropy przesłana Lotosowi przez Rosnieft wyniosła w ramach tego kontraktu 10,8 mln ton.
"Umowa z Grupą Lotos świadczy o jakości partnerskich relacji Rosnieftu z największymi konsumentami w tradycyjnych regionach sprzedaży rosyjskiej ropy" – informował Rosnieft w oficjalnym komunikacie.
autor: Wojciech Krzyczkowski