- W sytuacji braku zaufania trudno jest kontynuować projekt - powiedział wicepremier Piotr Gliński, komentując zerwanie współpracy ze sportowcem przy projekcie "Polska100". - Mam żal, że nie zostałem o tym poinformowany - wyznał odnosząc się do problemów finansowych Kusznierewicza.
Wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego, prof. Piotr Gliński, który był gościem Polsat News, podkreślił, że czuje się "współodpowiedzialny" za fiasko projektu i "jest mu przykro, że tak to się skończyło". - Byłem osobą, która od początku wspierała ten projekt. Można powiedzieć, że jestem odpowiedzialny za to, że ten projekt został podjęty przez Polską Fundację Narodową, bo w jakimś sensie namówiłem zarząd do tego, żeby to zrobić. To nie jest projekt wycieczki dookoła świata, jak kłamano w różnych mediach. To jest projekt sportowy, wyczynowy rejs, który polega na uczestnictwie w ośmiu najbardziej prestiżowych regatach oceanicznych świata – powiedział.
Pytany, dlaczego nie udało się zrealizować żeglarskiego projektu "Polska100" odparł, że wspólnie z Polską Fundacją Narodową "utracili zaufanie do autora". - Mateusz Kusznierewicz nie powiedział nam, że ma osobiste problemy finansowe. 9 kwietnia do zarządu fundacji przyszło pismo dotyczące kwestii komorniczych związanych z panem Kusznierewiczem. To jest bardzo obciążające, bo to jest taka sytuacja, że komornik szuka źródeł, z których mógłby pobrać jakieś, dość duże zaległości związane z osobą pana Kusznierewicza – wyjaśnił Gliński.
Na uwagę prowadzącej, że są to kłopoty związane z brakiem pieniędzy fundacji Navigare na projekt odpowiedział, że są to problemy "związane z zupełnie innymi przedsięwzięciami". - To jest duża suma i to są wnioski komornicze. Wszyscy, którzy wiedzą, co to jest komornik i co to są długi wiedzą, że ktokolwiek wchodzi w kontrakty finansowe z taką osobą może także stracić na tym. Stąd m.in. jak widać nie pan Mateusz Kusznierewicz, ale firmy z nim związane rodzinnie skorzystały z tej pierwszej transzy. I to jest bardzo smutne. Nie mam pretensji, że ktoś ma jakiś problem finansowy, bo to się zdarza w życiu. Mam żal, że nie zostałem o tym poinformowany – zaznaczył wicepremier.
Jak dodał, przykrą kwestią są także zmiany osobowe w fundacji Navigare. - Myślałem, że to jednak pan Kusznierewicz będzie główną twarzą i osobą kierującą tą fundacją. Tymczasem tam nastąpiły po podpisaniu umowy zmiany w zarządzie, które mówią o tym, że środowisko, które opanowało tę fundację nie bardzo byłoby do zaakceptowania dla nas, gdybyśmy to podpisywali wcześniej – stwierdził Gliński.
Na pytanie, jak ocenia styl zakończenia współpracy z Kusznierewiczem zaznaczył, że cztery dni po tym, jak przyszedł wniosek komorniczy, odbyła się rozmowa, podczas której Kusznierewicz zadeklarował gotowość rezygnacji z udziału w przedsięwzięciu. - Jeszcze raz potwierdził, że on osobiście z tego projektu żadnych korzyści materialnych nie pobiera, więc te rozmowy były. Poza tym jest także gotowość rozmowy fundacji po przedstawieniu wszystkich faktów, bo dotychczas nie ma pełnego rozliczenia tej pierwszej transzy, więc to nie jest tak, że fundacja unika kontaktu – powiedział wicepremier.
Pod koniec marca Polska Fundacja Narodowa, która jest partnerem strategicznym projektu żeglarskiego "Polska100", poinformowała na swojej stronie internetowej, że w czerwcu oceaniczny jacht regatowy dowodzony przez Mateusza Kusznierewicza wyruszy w rejs dookoła świata. Według PFN, w ciągu dwóch lat załoga miała odwiedzić 100 portów na pięciu kontynentach, pokonując ponad 40 tys. mil morskich.
Wczoraj zarząd Polskiej Fundacji Narodowej poinformował o zerwaniu współpracy z Mateuszem Kusznierewiczem i operatorem przedsięwzięcia Fundacją Navigare przy projekcie żeglarskim "Polska100". Jak poinformował zarząd PFN, "po otrzymaniu rozliczenia pierwszej transzy funduszy, które zostały przekazane Fundacji Navigare okazało się, że pozycje zawarte w tych dokumentach finansowych, wydatkowania tej dotacji budzą bardzo poważne wątpliwości". Według PFN, okazało się także, że Fundacja Navigare nie zapłaciła części wynagrodzeń załodze, która pracowała przy budowie jachtu, a "opłaciła faktury wynagrodzeń przedsiębiorstw należących lub powiązanych z Mateuszem Kusznierewiczem".
Czytaj także: Polska Fundacja Narodowa kończy współpracę z Kusznierewiczem
Aktualne uprawnienia pana Kusznierewicza (tzw. "patent" jachtowego sternika morskiego) pozwalają na prowadzenie morskich jachtów żaglowych o maksymalnej długości nie większej, niż 18 metrów.
Szczerze mówiąc, te wynikające z restrykcyjnych, polskich przepisów formalne uwarunkowania wiszą mi miękkim kalafiorem...
Ale to, że pan Kusznierewicz wielokroć publicznie kłamał na temat sportowych wyników, które osiągnął w regatach dużych jachtów morskich (tych kilku, w których dotąd wystartował...) - moim zdaniem od samego początku dyskwalifikowało sportową stronę przedsięwzięcia "Polska 100"...
Dodatkowo powinien też zdać egzamin na certyfikat, uprawniający go do prowadzenia korespondencji radiowej (LRC).
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.