Inne

Rodzina, władze miasta i tłumy mieszkańców powitały we wtorek w Policach (Zachodniopomorskie) Aleksandra Dobę, który niedawno przepłynął kajakiem trzeci raz Ocean Atlantycki. Jak mówił, to już ostatnia jego tak duża wyprawa.

- Jestem bardzo szczęśliwy, że przepłynąłem Atlantyk. To była moja trzecia wyprawa, ale najtrudniejsza - powiedział dziennikarzom chwilę po przybyciu do rodzinnych Polic Doba.

Kajakarz wystartował ze Stanów Zjednoczonych 16 maja br. o godz. 14.47. Do francuskiej Bretanii dotarł po 110 dobach "bez dwóch minut". Jak relacjonował, przepłynął 4,15 tys. mil morskich, czyli 8,109 tys. km. - Jest mnie mniej o kilkanaście kilogramów, ale nie wiem dokładnie o ile - żartował Doba. Podróżnik za nim udało mu się szczęśliwie wyruszyć miał dwie nieudane próby; pierwszy raz rejs przerwał wypadek, a za przerwanie drugiego startu odpowiadał sztorm. 

- Miałem kilka sztormów - powiedział Doba pytany o najtrudniejsze chwile podczas rejsu. - Najsilniejszy miał od 8 do 10 stopni w skali Beauforta. Jeszcze nikt w takiej małej jednostce nie przeżył takiego sztormu. Ja jak widać jestem cały, ale kajak jest trochę pokiereszowany - dodał.

- Miałem też wielki kryzys, bo przy wcześniejszym sztormie ster uległ poważnej awarii, a bez użycia steru tym kajakiem trudno gdzieś dopłynąć - wyjaśnił Doba. - Zagrożenie było, czy w ogóle dam radę dopłynąć, ale udało mi się zrobić zastępczy układ kierowniczy, a potem dopłynął statek, wciągnął kajak na pokład, ster został pospawany i mogłem skutecznie dopłynąć - relacjonował. 

Aleksander Doba - który w sobotę skończy 71 lat - zarzekał się, że to była jego ostatnia taka wyprawa. Jeszcze przed rozpoczęciem pierwszego rejsu przez Atlantyk założył sobie, że trzy razy przepłynie ten ocean i zamierza zakończyć takie wyprawy. - Skończyłem plan; mam na razie dosyć - dodał.

To była trzecia wyprawa kajakarza przez Atlantyk. Pierwsza - jak stwierdził - najłatwiejsza, bo w najwęższym miejscu Atlantyku trwała 99 dób i wiodła z Senegalu do Brazylii. Druga zajęła kajakarzowi 167 dób, a jej droga prowadziła z Lizbony na Florydę.

Doba pod policki dom kultury, gdzie witali go: rodzina, władze Polic i mieszkańcy przyjechał, siedząc w kajaku, transportowanym na przyczepie. Kiedy wjeżdżał na parking przed budynkiem około stu osób powitało go oklaskami i głośnymi wiwatami.

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1

Źródło:

Waluta Kupno Sprzedaż
USD 4.0845 4.1671
EUR 4.2992 4.386
CHF 4.6143 4.7075
GBP 5.1641 5.2685

Newsletter