Najnowsza relacja Gosi Wojtaczki z Antarktydy. Po 6ciu tygodniach Gocha pokonała już 2/3 z ok. 1200 km trasy. Przed nią jeszcze ok. 420-440 km, czyli ok. 3 do 4 tygodni codziennego marszu.
Przekaz satelitarny z pozycji: 086° 03.574S, 081° 19.708W 31 grudnia 2016 r.
"To już 6 tygodni codziennego marszu z pulkami (sankami). Mimo sporego wysiłku nadal czuję się dobrze, w zasadzie nic mi nie dolega. Sprzęt też się dobrze spisuje. Jak dotąd nie ma poważnych usterek. To chyba dobrze. Taki codzienny marsz w ciągłej bieli może wydawać się monotonny, ale tak nie jest. Widoki są bardzo różnorodne. To prawda - nie ma tu żadnych drzew ani zwierząt, ale ukształtowanie terenu zmienia się i to nawet kilka razy dziennie. Zmiany wymagają ode mnie stałej koncentracji i ciągłego wyszukiwania dogodnej drogi. Dodatkowo pogoda potrafi zmieniać się bardzo szybko, a wtedy otoczenie zmienia się jeszcze bardziej. I nigdy niezachodzące słońce, które pomimo minus 20 C. potrafi zmieniać śnieg z twardego i śliskiego na ciężki i miękki, czasami zupełnie bez poślizgu. Zdarzają się także długie godziny kompletnego "whiteout" - białej ciemności. Wtedy świat dookoła jest pozbawiony cieni, konturów i kontrastów. Ale i w takich warunkach trzeba iść naprzód... Nudno nie jest. Najbardziej dynamicznym akcentem w otaczającym mnie świecie są chmury. Nisko zawieszone nad głową, wciąż gnane przez powietrzne prądy. Zmieniają kształty, nagle znikają i równie nagle pojawiają się nowe, o zupełnie innych kształtach. Fantastyczny pokaz...
Koniec roku znajduje mnie w miejscu, o którym tak długo marzyłam. Jestem tu już od półtora miesiąca, ale nadal, gdy o tym myślę i patrzę na mapę, nie wierzę swemu szczęściu. Dzisiaj Sylwester, ale nie przygotowałem na wieczór żadnej specjalnej kreacji, nie zrobię sobie też sylwestrowej fryzury. Specjalnego menu też nie będzie. Na kolację zjem mój ulubiony liof w postaci schabowego z ziemniakami i koperkiem, ale może tym razem kuchnia wyda trochę więcej słodyczy na deser. Przecież zaraz zaczyna się Nowy Rok. Teraz odpoczywam grzejąc się w śpiworze i szykując się do snu. W takiej chwili myśli same biegną do bliskich i do przyjaciół. To także czas na postanowienia noworoczne. Ale i tutaj nie mam nic specjalnego. Po prostu postanowień noworocznych nigdy nie robiłam.
Skupiam się na tym, co tu i teraz. Poddam się rytmowi dnia i dam się moim nogom ponieść przed siebie, do Bieguna. W starym roku dotarłam już powyżej 86 stopnia szerokości południowej. Jutro czeka mnie kolejny, wspaniały dzień marszu.
Wszystkim życzę wspaniałego Nowego Roku 2017. Tym, którzy do tej pory mieli obawy, by ruszyć w drogę- życzę odwagi, by wyjść za próg, a tym którzy są już w drodze - życzę radości z marszu i zadowolenia z podjętych wyzwań.
Pozdrawiam noworocznie!
Gocha"