Inwestycyjne plany Polskiego Związku Żeglarskiego na terenach sąsiadujących z gdyńską mariną wprawiły w przerażenie środowisko żeglarskie w mieście. PZŻ będzie prawdopodobnie chciał wyburzyć budynki jachtklubów, stojące na gruncie dzierżawionym obecnie przez związek od miasta, i zastąpić je bardziej nowoczesną, wysoką zabudową. Choć w nowym gmachu miejsce dla jachtklubów oczywiście się znajdzie, nie wiadomo, jak kluby żeglarskie miałyby funkcjonować podczas takiej inwestycji.
- Budowa nowego budynku w miejsce istniejących spowodować może nawet kilkuletnie zawieszenie naszej działalności - ostrzegają ich szefowie. - Oznaczałoby to śmierć gdyńskiego żeglarstwa.
Zbigniew Tarała, komandor Jachtklubu Morskiego "Gryf", podkreśla, że sprawa jest wyjątkowo skomplikowana. Co gorsza, ze względu na rozbieżności w interesach między PZŻ a klubami żeglarskimi konflikt trudno będzie zażegnać. Przedstawiciele jachtklubów chcą, aby miasto w opracowywanym właśnie projekcie planu zagospodarowania przestrzennego okolic Skweru Kościuszki i basenu żeglarskiego nie godziło się na wybudowanie wyższych obiektów w miejsce dwukondygnacyjnych jachtklubów. Żeglarze chcieliby też, aby zapewniono im korzystniejsze rozwiązania komunikacyjne przy bazach sportowych i odpowiedni plac na składowanie łodzi zimą.
Tymczasem PZŻ złożył do projektu planu zagospodarowania przestrzennego wniosek o uzupełniającą zabudowę na dzierżawionym gruncie. Chciałby wznieść tam siedmiokondygnacyjny moloch z przeznaczeniem nie tylko na działalność jachtklubów, ale także biura i turystykę. - Oznaczałoby to zmniejszenie bazy szkoleniowej, ograniczyłoby możliwość organizowania imprez żeglarskich i znacząco wpłynęło na kondycję jachtklubów - przestrzegają przedstawiciele środowiska żeglarskiego w Gdyni.
Pikanterii sprawie nadaje fakt, iż PZŻ złożył co prawda wniosek o zabudowę uzupełniającą, ale wiadomo, że obecne budynki jachtklubów są w na tyle złym stanie technicznym, iż nie można ich podwyższyć, a tym bardziej dobudować pięciu pięter. Jest więc jasne, że - gdyby wizja zabudowy forsowana przez PZŻ doszła do skutku - obecne siedziby jachtklubów będą musiały na jakiś czas zniknąć z okolic basenu żeglarskiego.
Marek Karzyński, dyrektor Biura Planowania Przestrzennego w Gdyni, zapowiada jednak, że miasto na tak intensywną zabudowę terenu dzierżawionego przez związek na pewno się nie zgodzi. - Prezydent Gdyni wniosek o zabudowę siedmiokondygnacyjną już rozpatrzył negatywnie - mówi Marek Karzyński.
Stefan Heinrich z Polskiego Związku Żeglarskiego przekonuje tymczasem, że wyburzenie budynków obecnych jachtklubów zdaniem związku jest w przyszłości koniecznością, bo nie przystają do dzisiejszych standardów.
- Za nowoczesne mogłyby zostać uznane co najwyżej w latach 60. - uważa Stefan Heinrich. - Miasto chce w tych okolicach tworzyć strefę prestiżu i na pewno nie zgodzi się na dalsze funkcjonowanie jachtklubów w takiej formie. Przedstawiliśmy więc własny, lepszy projekt zabudowy. Na pewno będzie dyskutowany z przedstawicielami jachtklubów, którzy także mają swoją wizję. Najbliższa okazja będzie już za trzy tygodnie, bo zbiera się sejmik PZŻ.
Przedstawiciel związku podkreśla jednocześnie, że PZŻ nie zamierza robić nic, co zablokuje działalność jachtklubów. - Przecież to są nasi członkowie, nie będziemy występować przeciwko nim - mówi Heinrich. - Nikt nie wpuści na ten teren spychaczy i nie zburzy nagle jachtklubów.
Jakiekolwiek zmiany są niemożliwe, przynajmniej lipcowego zlotu Tall Ships' Races.
Zdaniem Joanny Zielińskiej, pełnomocnika prezydenta Gdyni ds. sportu, jachtkluby poradzą sobie, nawet gdy w okolicach basenu żeglarskiego prowadzone będą intensywne prace inwestycyjne.
- Gdy modernizowaliśmy marinę i budowaliśmy pomosty pływające, też były duże problemy, ale udało się je pokonać - mówi Zielińska. - Jeśli łódek sportowych nie będzie można składować w obecnych budynkach, można na przykład postawić kontenery na pobliskim parkingu. Jedno jest pewne, żeglarstwo z Gdyni nie zniknie.
Szymon Szadurski
Inne
Niepewny los żeglarskich klubów w Gdyni
06 marca 2009 |
Źródło:
Jachtkluby powinny mieć swoje siedziby np. w Babich Dołach, czy jeszcze gdzieś dalej na północ.
Szkoda marnotrawienia drogiego terenu w mieście!!!
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.