Ambasador ChRL w Australii Xiao Qian oświadczył w piątek, że Chiny nie mają powodu przepraszać za ubiegłotygodniowe manewry swojej armii na wodach międzynarodowych na Morzu Tasmana.
Australia i Nowa Zelandia zarzuciły chińskiej marynarce wojennej, że nie wystosowała z wyprzedzeniem odpowiedniego ostrzeżenia.
"Nie widzę żadnego powodu, dla którego strona chińska miałaby odczuwać żal z tego powodu lub nawet myśleć o przeprosinach" - powiedział Xiao w wywiadzie dla australijskiego nadawcy ABC.
Jego zdaniem sposób, w jaki Armia Ludowo-Wyzwoleńcza (ALW) wystosowała powiadomienie był "właściwy".
Australijski resort obrony utrzymuje, że ALW wyemitowała ostrzeżenie o możliwości użycia ostrej amunicji podczas prowadzonych 21 lutego manewrów na kanale monitorowanym wyłącznie przez pilotów komercyjnych. Dopiero załoga jednego z samolotów zaalarmowała agencję żeglugi powietrznej, która przekazała komunikat do ministerstwa obrony i wprowadziła zmianę trasy 49 lotów.
Czytaj także:
Jak pisze CNN depesze NOTAM, zawierające ostrzeżenia dla pilotów o potencjalnych zagrożeniach na trasie lotu, powinny być składane do władz lotniczych do siedmiu dni przed zdarzeniem.
"Normalne jest, że Chiny jako główne mocarstwo w tym regionie wysyłają statki w różne jego części w celu prowadzenia różnego rodzaju działań” - zaznaczył również ambasador Xiao.
Według ABC trzy chińskie jednostki - fregata, krążownik i okręt zaopatrzeniowy - znajdują się obecnie na wodach Wielkiej Zatoki Australijskiej, około 600 km na południowy zachód od miasta Adelaide. Korespondent ABC zaznaczył, że nie ma pewności, czy statki będą kontynuowały rejs w kierunku zachodnim, a następnie na północ, by okrążyć Australię, czy zawrócą w stronę Morza Tasmana.
Krzysztof Pawliszak