Rząd Wysp Owczych ogłosił w czwartek po długich dyskusjach decyzję o ograniczeniu dostępu do swoich portów rosyjskim statkom. Nie zerwano całkowicie współpracy z Rosją, obawiając się negatywnych skutków gospodarczych.
Jak poinformował na konferencji prasowej premier Wysp Owczych Aksel V. Johannesen z farerskich portów będą mogły korzystać jedynie rosyjskie statki rybackie prowadzące połowy na mocy umowy dwustronnej między Wyspami Owczymi a Rosją. Według szacunków oznacza to zmniejszenie wielkości przeładunku złowionych ryb z 400 tys. do 100 tys. ton.
Postanowiono również, że kutry z Rosji nie będą mogły być naprawiane w stoczniach archipelagu, a ich załogi nie mogą kupować towarów. Nadal dozwolone będzie bunkrowanie oraz przeładunek.
We wrześniu władze Wysp Owczych mają zdecydować, czy przedłużyć umowę z Rosją na przyszły rok. Na jej mocy rybacy z wysp mogą łowić dorsze w rosyjskiej części Morza Barentsa, a Rosjanie na wodach należących do Wysp Owczych. Porozumienie daje Rosjanom prawo do zawijania do portów archipelagu.
Wyemitowany pod koniec kwietnia reportaż śledczy "Wojna cieni" telewizji publicznych krajów nordyckich wykazał, że Rosjanie mogą wykorzystywać terytorium Wysp Owczych także do przygotowywania aktów sabotażu. Według dziennikarzy dwa rosyjskie statki rybackie ze sprzętem wojskowym ponad 200 razy zawijały do portów na wyspach w latach 2015-2022.
Umowa z Rosją po raz pierwszy została zawarta przez Wyspy Owcze w 1977 roku, następnie była negocjowana na okres kolejnych lat. Po rozpoczęciu w ubiegłym roku przez Rosję inwazji na Ukrainę przedłużenie umowy na 2023 rok wzbudziło krytykę władz Danii. Wyspy Owcze, choć są terytorium zależnym od Kopenhagi, to mogą samodzielnie decydować w kwestii rybołówstwa.
Porty krajów UE są zamknięte dla rosyjskich statków z powodu sankcji.
Daniel Zyśk