Rząd Grecji zamierza poszerzyć wody terytorialne kraju na Morzu Jońskim z sześciu do 12 mil morskich - ogłosił w środę premier Kyriakos Micotakis. Resort obrony podał, że rozpoczyna manewry wojskowe wspólnie z Francją, Włochami i Cyprem na wschodzie Morza Śródziemnego.
Micotakis powiedział parlamentarzystom, że rząd przedłoży im wkrótce projekt ustawy w sprawie poszerzenia wód terytorialnych na Morzu Jońskim. Ateny forsują tę legislację w okresie, w którym nasila się konflikt z Turcją o zasięg morskich granic Grecji i dostęp do złóż na wschodzie Morza Śródziemnego - przypomina Reuters.
Associated Press zwraca uwagę, że obszar, na którym Grecja chce powiększyć swe wody terytorialne, nie jest przedmiotem sporu z Turcją. Mimo to Micotakis powiedział deputowanym, że podejmując taką decyzję, Ateny zrywają z "dekadami bierności" w polityce zagranicznej.
Tymczasem prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan wcześniej w środę ostrzegł Grecję, by nie testowała cierpliwości bądź odwagi jego kraju, doprowadzając do dalszego wzrostu napięć na Morzu Śródziemnym.
Turcja weźmie to, do czego ma prawo na Morzu Śródziemnym, Egejskim i Czarnym (...). Jesteśmy gotowi zrobić wszystko, co w tym celu konieczne, w obszarze politycznym, gospodarczym i militarnym.
Erdogan ostrzegł Grecję, nie wymieniając jej explicite, by "unikała błędów, które doprowadzą do jej ruiny".
Wypowiedź tureckiego przywódcy stwarza wrażenie, że nie odniosły skutku próby mediacji między stronami sporu, jakie dzień wcześniej podjął szef niemieckiej dyplomacji Heiko Maas - ocenia AP.
Maas rozmawiał z ministrem spraw zagranicznych Grecji Nikosem Dendiasem w Atenach, a następnie udał się do Ankary na spotkanie z szefem tureckiej dyplomacji Mevlutem Cavusoglu. Maas zabiegał o złagodzenie napięć między Atenami i Ankarą w związku ze złożami surowców na Morzu Śródziemnym, które chce eksploatować Turcja. Nazwał ten konflikt "zabawą z ogniem".
Ministerstwo obrony Grecji ogłosiło również w środę, że jeszcze tego dnia na wschodzie Morza Śródziemnego greckie siły zbrojne rozpoczną manewry wspólnie z Francją, Włochami i Cyprem. Ćwiczenia potrwają do piątku.
Szefowa resortu obrony Francji Florence Parly ostrzegła Ankarę, że nie może uznawać wschodniej części Morza Śródziemnego za "teren ambicjonalnej gry". Potwierdziła też udział francuskich sił we wspólnych manewrach pod nazwą Evnomia, podczas których na spornych wodach "skoncentrowane zostaną środki" marynarki wojennej i lotnictwa wszystkich czterech krajów.
Napięcia między Turcją i Grecją nasiliły się ponad dwa tygodnie temu, po wysłaniu przez Ankarę eskortowanego przez okręty wojenne statku badawczego Oruc Reis w celu zbadania podmorskich złóż surowców na wodach terytorialnych Grecji. Ateny nazwały to pogwałceniem suwerenności ich kraju.
Grecja odpowiedziała wysłaniem własnych okrętów wojennych na ten obszar, postawiła też siły zbrojne w stan pogotowia. Również Francja wysłała swoje okręty wojenne i samoloty, by dołączyć do ćwiczeń z siłami greckimi.
W niedzielę Ankara ogłosiła, że rozszerza prace badawcze we wschodniej części Morza Śródziemnego w poszukiwaniu surowców energetycznych. Eksploatacja podmorskich złóż oraz wyznaczenie granic morskich i określenie wyłącznych stref ekonomicznych są również przedmiotem sporu między Turcją, Grecją, Cyprem i Egiptem.
Ankara zarzuca Atenom, że usiłują pozbawić ją zysków z eksploatacji podmorskich złóż naftowych i gazowych pod Morzem Egejskim i Śródziemnym, gdzie - zdaniem Turcji - granice morskie nie powinny uwzględniać greckich wysp, a jedynie stały ląd.
Od połowy lat 70. Turcja i Grecja trzykrotnie stanęły na krawędzi wojny, w tym raz w związku z prawami do poszukiwania złóż morskich.
fit/ akl/