Ponad 100 migrantów przypłynęło w ciągu jednej nocy z niedzieli na poniedziałek na włoską wyspę Lampedusa - podały miejscowe władze. Napływ na wyspę, będącą symbolem kryzysu migracyjnego w Europie w ostatnich latach, nasilił się ponownie.
Burmistrz Lampedusy Salvatore Martello, cytowany przez agencję Ansa, poinformował, że w nocy dotarło tam dziewięć łodzi z migrantami. "Napływ trwa, takie są realia" - dodał. "Ten, kto twierdzi, że kryzys minął, nie mówi prawdy" - stwierdził Martello, odnosząc się do oficjalnych doniesień o znacznym spadku napływu migrantów do Włoch. Według danych unijnej agencji Frontex w lipcu przybyło ich o ponad 80 proc. mniej niż w tym samym miesiącu przed rokiem.
W poniedziałek media podały, że 15 Tunezyjczyków płynących łodzią do Włoch odmówiło przyjęcia pomocy zaoferowanej im przez załogę statku organizacji humanitarnych "Aquarius" na Morzu Śródziemnym, gdy kończyło im się paliwo. Migranci powiedzieli, że chcą płynąć dalej w stronę włoskich wybrzeży. Od załogi jednostki otrzymali żywność i kamizelki ratunkowe. Wkrótce potem przypłynęła do nich łódź patrolowa włoskiej Straży Przybrzeżnej, która zabrała migrantów na swój pokład, by przewieźć ich prawdopodobnie na Lampedusę - wyjaśniła Ansa.
Statek Aquarius, który zaoferował pomoc Tunezyjczykom, stoi na morzu z 141 uratowanymi migrantami na pokładzie i czeka na dyspozycje, do jakiego portu ma się kierować. Władze Włoch odmówiły jego przyjęcia, bo zamknęły swe porty dla jednostek zagranicznych organizacji pozarządowych, argumentując, że są one "wspólnikami" przemytników migrantów.
Z Rzymu Sylwia Wysocka