Szefowie dyplomacji państw G7 oświadczyli w poniedziałek, że stanowczo sprzeciwiają się prowokacjom na Morzu Południowochińskim i Wschodniochińskim. Chiny prowadzą spory terytorialne na tych akwenach z kilkoma krajami, m.in. z Filipinami i Japonią.
"Wyrażamy zdecydowany sprzeciw wobec wszelkich zastraszających, wymuszających lub prowokacyjnych działań podejmowanych jednostronnie, które mogłyby zmienić status quo i zwiększyć napięcie" - przekazali po spotkaniu w Hiroszimie szefowie ministrowie z USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, Włoch, Japonii i Kanady.
Zaapelowali też o stosowanie się krajów do międzynarodowego prawa morskiego oraz wdrażanie wszystkich wiążących orzeczeń wydanych przez sądy i trybunały. Uwaga ta - jak zauważa Reuters - to najprawdopodobniej aluzja do dotychczasowego postępowania Chin.
Rząd Filipin zwrócił się do Stałego Trybunału Arbitrażowego w Hadze o rozstrzygnięcie terytorialnego sporu między Manilą a Pekinem. Wydanie orzeczenia oczekiwane jest w czerwcu.
Chiny wznoszą sztuczne wyspy na rafach na Morzu Południowochińskim, by wzmocnić swoje roszczenia terytorialne w sporach z sąsiadami: Filipinami, Tajwanem, Wietnamem, Malezją i Brunei. Uważa się, że na tym akwenie znajdują się znaczne zasoby ropy i gazu; prowadzą też tamtędy ważne szlaki żeglugowe, którymi co roku transportowane są towary warte około 5 bilionów dolarów.
Na Morzu Wschodniochińskim Chiny i Japonia prowadzą spór o grupę niezamieszkanych wysp, które noszą japońską nazwę Senkaku i chińską Diaoyu. Chiny uznają archipelag za część własnego terytorium, ale wyspy są administrowane przez Japonię. Prawa do nich rości sobie także Tajwan. (PAP)
akl/ ap/
arch.