Orion zainstalował już pierwsze monopale pod mega-wiatraki na farmie wiatrowej w niemieckiej części Bałtyku. Po pechowym incydencie w trakcie budowy statku, dzięki zaangażowaniu wielu firm, w tym polskiej stoczni, doprowadzono do przekazania statku i jego wejścia do eksploatacji.
W mitologii greckiej Orion, syn Posejdona, to olbrzym o wielkiej sile i urodzie oraz ogromnym wzroście, mogący kroczyć po dnie oceanu z głową ponad falami… Nazwa ta idealnie pasuje do nowego, zbudowanego w chińskiej stoczni COSCO Qidong dla GeoSea (oddziału belgijskiej Grupy DEME, zajmującego się sektorem morskiej energetyki wiatrowej) statku, mierzącego 216,5 m długości i 49 m szerokości, którego łączna zainstalowana moc wynosi 44,1 tys. kW.
Mieści do 239 osób załogi, w tym techników offshore wind i jest przeznaczony do transportu, stawiania i obsługi multi-megawatowych turbin wiatrowych.
Statek nowej generacji
To pierwszy na świecie nowo zbudowany statek instalacyjny WTIV (Wind Turbine Installation Vessel) morskiej energetyki wiatrowej (MEW), który w czasie pracy utrzymuje na morzu pozycję roboczą nie dzięki tradycyjnym „nogom” opuszczanym na dno akwenu, ale za sprawą systemu pozycjonowania dynamicznego trzeciej generacji.
Dzięki niezabudowanemu pokładowi o powierzchni 8 tys. metrów kw. i nośności 30 tys. ton może ładować, przewozić, instalować najcięższe monopale, fundamenty płaszczowo-kratownicowe (jackets), komponenty turbin wiatrowych i inne konstrukcje w pojedynczej dostawie.
Jest także przyjazny środowisku, posiada notację Green Passport i Clean Design. Oprócz silników typu Dual-Fuel, zasilanych LNG lub paliwem alternatywnym, wyposażono go w system odzysku ciepła odpadowego, przetwarzający energię ze spalin i wody chłodzącej na energię elektryczną, a także system odzysku zimna, dzięki któremu odparowywany LNG może schładzać pomieszczenia załogi.
Sercem Oriona jest wyprodukowany przez Liebherr, potężny żuraw HLC 295000 (ang. Heavy-Lift Crane) o unosie do 5 tys. ton, zdolny do przenoszenia ciężkich obiektów przy wysięgu 35 metrów i nieosiągalnej dotąd w sektorze MEW wysokości 175 m. Niestety, w maju 2020 roku w Rostocku, przy nabrzeżu używanym przez oddział tej firmy, zajmujący się produkcją żurawi przeładunkowych, doszło do jego złamania i przewrócenia na pokład.
Podczas próby przeciążeniowej wielkiego żurawia zerwał się hak, na którym podwieszone było obciążenie testowe o masie ok. 6000 ton. Nagłe zwolnienie obciążenia i siła odrzutu spowodowały gwałtowne cofnięcie i odchylenie 145-metrowego wysięgnika żurawia, co spowodowało jego zagięcie i załamanie się jego niewychylnej części (tzw. A-frame). Ramię żurawia uległo zniszczeniu.
Grzegorz Landowski
Cały artykuł można przeczytać w 44. numerze miesięcznika POLSKA NA MORZU dostępnym w punktach Empik i Salonikach Prasowych, w centrach handlowych i na dworcach. Wejdź na www.polskanamorzu.pl i zamów prenumeratę.