Załoga El Faro nadal poszukiwana, ale jak przyznają władze, szanse na odnalezienie jej żywej, maleją. Statek zatonął podczas huraganu Joaquin sześć dni temu.
Przypomnijmy, że statek był na trasie z Jacksonville na Florydzie do portu San Juan na Puerto Rico. Jak potwierdziła już Polska ambasada w Waszyngtonie, na pokładzie byli Polacy, jednak nie należeli do załogi, ale stanowili ekipę zatrudnioną do prowadzenia napraw w czasie rejsu. Nie wiadomo jednak, jakie prace były wykonywane na El Faro i czy przyczyniły się do zatonięcia jednostki.
Oprócz Polaków, na pokładzie statku znajdowało się również 28 Amerykanów.
W niedzielę, 4 października poinformowano o odnalezieniu przedmiotów należących do jednostki. Były to m.in. kamizelki i koła ratunkowe, natomiast w poniedziałek, 5 października znaleziono ciało jednego z marynarzy oraz zniszczoną łódź ratunkową.
W dalszym ciągu trwają poszukiwania załogi. Ponadto Rząd Stanów Zjednoczonych rozpoczyna dochodzenie w sprawie przyczyn zatonięcia statku.
Jak twierdzi jeden z komentatorów zajmujących się wypadkami na morzu, główną przyczyną zdarzenia, jak na razie, biorąc pod uwagę wszystkie dostępne informacje, wydaje się błędna decyzja kapitana, który zignorował i kontynuował podróż, pomimo niekorzystnej pogody.
AL