Stocznia Gdańsk dostała już pomoc publiczną i na kolejną nie może liczyć. Porozumienie ARP z ukraińskimi właścicielami stwarza jej jednak nową biznesową perspektywę - mówi minister skarbu państwa Włodzimierz Karpiński w rozmowie z Jackiem Ziarno.
Agencja Rozwoju Przemysłu niedawno porozumiała się ze spółkami kontrolowanymi przez ukraińskich inwestorów. Jakie to tworzy widoki dla Stoczni Gdańsk?
- To krok w dobrym kierunku. Dzięki umowie gdańska stocznia dostała drugą szansę. Trzeba wyraźnie podkreślić, że to nie jest kolejna pomoc publiczna, lecz biznesowy projekt spółek, którego wcielenie w życie ma przynieść konkretne korzyści.
Do tego konieczna jest realizacja poszczególnych warunków umowy. Nie mogę mówić o jej szczegółach, ale jednym z elementów stała się możliwość rozliczenia długu stoczni wobec ARP. Wiele również zależy od rozwoju należącej do grupy GSG (podobnie jak Stocznia Gdańsk) spółki GSG Towers, produkującej wieże wiatrowe.
Na czym opiera pan optymizm co do tego przedsięwzięcia?
- Zawarcie porozumienia poprzedziły wielomiesięczne negocjacje. Monitorowaliśmy ten proces. Wykonano analizy biznesowe, z których - co bardzo ważne - wynika, że projekt ma szanse na realizację. Ale to, czy się uda, zależy od odpowiedzialnego zaangażowania wielu stron i spełnienia mnóstwa warunków. Pamiętajmy, że Stocznią Gdańsk zarządza prywatny akcjonariusz - i to przede wszystkim od niego zależy jej dalszy los.
ARP, jako mniejszościowemu akcjonariuszowi, zależy, by Stocznia Gdańsk z powodzeniem urzeczywistniła plany, dotyczące restrukturyzacji i rozwoju.
Chcemy zrealizować wszechstronny projekt, w który włączona jest również Pomorska Specjalna Strefa Ekonomiczna. Dzięki temu zaangażowaniu możliwy będzie rozwój postoczniowych terenów. W tym celu pod koniec ubiegłego roku podjąłem decyzję o dokapitalizowaniu PSSE. ARP przejmie udziały w GSG Towers. Czego to efekt - prócz perspektyw produkcyjnych - zmian postawy Ukraińców?
- Jak już wspomniałem, podpisanie umowy poprzedziły długie negocjacje, a także wewnętrzne i zewnętrzne analizy biznesowe. Wynika z nich, że GSG Towers ma znaczne możliwości rozwoju i prowadzenia zyskownej działalności. A to oznacza również zlecenia dla Stoczni Gdańsk. Objęcie udziałów w GSG Towers dobrze zabezpiecza interesy ARP.
Rzeczywiście, rozmowy udziałowców odbywają się teraz w atmosferze dialogu i porozumienia. Ale ponieważ dotyczą strategicznych i biznesowych planów, nie mogą być przedmiotem publicznej analizy.
Czy porozumienie stworzy możliwość udzielenia stoczni pomocy? Czy jest ona dziś w ogóle możliwa i potrzebna?
- Stocznia dostała pomoc publiczną i na kolejną nie może liczyć. Zaangażowanie ARP może mieć zatem charakter wyłączne biznesowy - i na takich zasadach jest zawarte wspomniane porozumienie. Zwracamy szczególną uwagę, by realizacja planów wobec stoczni zgodna była z normami prawnymi - szczególnie z perspektywy Komisji Europejskiej i zasad regulujących pomoc publiczną.
Jak pan ocenia perspektywy Stoczni Gdańsk na tle aktualnej sytuacji tego sektora w Polsce?
- Chciałbym sprostować obiegowe wyobrażenia na temat polskiego przemysłu stoczniowego, który - po trudnych latach - ma się naprawdę dobrze.
Mało kto odnotował, że udział polskich firm w europejskim rynku remontu statków sięga 10 proc.! Wyprzedzamy pod tym względem m.in. Wlk. Brytanię, Włochy, Francję i Norwegię.
Roczny przychód polskich stoczni to niemal 9 mld zł. Nasze firmy budują i remontują statki dla klientów z Niemiec, Danii, Norwegii i Szwecji. To ambitne projekty - np. specjalistyczne statki hydrotechniczne do budowy morskich farm wiatrowych, jak Vidar, Innovation czy statki badawcze dla uniwersytetów w Gdańsku i Goeteborgu, które buduje Nauta. W 2013 r. Energomontaż Północ Gdynia zrealizował ponad 20 projektów offshore, a Nauta wyremontowała 132 statki.
W ciągu 5 ostatnich lat zatrudnienie w przemyśle stoczniowym wzrosło w Polsce o 8 tys. i sięga dziś 31 tys. pracowników. W najbliższym czasie tylko przy projektach grupy MARS Shipyard&Offshore pracę znajdzie kolejny 1 tys. fachowców.
Jednym słowem: od kilku lat polski sektor stoczniowy się rozwija. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, GSG (do której należy GSG Towers i Stocznia Gdańsk) dołączy do tej grupy. Pracujemy, by tak się stało. Pamiętajmy jednakże, że sytuacja ekonomiczno-finansowa Stoczni Gdańsk nadal jest bardzo trudna.
Rozmawiał Jacek Ziarno
Fot. MSP
Era marsjan się kończy.
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.