Na włoskim promie Norman Atlantic, z którego pod koniec grudnia ewakuowano na Adriatyku po pożarze ponad 400 pasażerów i załogę, wciąż pojawiają się płomienie i dym. Utrudnia to poszukiwanie zaginionych i czynności śledczych. Według ekspertów pożar na pokładzie jednostki stojącej w porcie Brindisi w Apulii na południu Włoch może trwać nawet tygodniami.
Płomienie, pojawiające się stale w różnych punktach promu, i gęsty dym uniemożliwiają ekspertom i prokuratorom szczegółową inspekcję pokładów promu w poszukiwaniu ciał ofiar oraz zebranie dokumentacji przydatnej w dochodzeniu na temat przyczyn katastrofy, w której 28 grudnia 2014 roku zginęło w czasie rejsu z Grecji do Włoch co najmniej 11 osób. Dokładna liczba zaginionych jest nadal nieznana.
Ogromne zniszczenia stwierdzono na pokładzie ładunkowym, gdzie wybuchł pożar. Strażacy cytowani przez włoskie media mówią, że szukając ciał muszą otworzyć wraki każdej zaparkowanej tam ciężarówki. Na razie jest to niemożliwe.
Ekipom technicznym udało się natomiast znaleźć drugą tzw. czarną skrzynkę.