Godziny grozy przeżyła sześcioosobowa załoga polskiego statku rybackiego u wybrzeży Danii. Najbardziej dramatyczna część akcji ratunkowej zakończyła się szczęśliwie w piątek, 5 lipca, ok. godz. 19:45, kiedy to jednostka do połowu krabów Helot (Wła-185), na holu statku ratowniczego Emile Robin, dotarła do duńskiego portu Hvide Sande.
Holowanie z rejonu wypadku trwało ponad pięć godzin i zaczęło się - jak twierdzą lokalne media duńskie - w odległości ok. 25 mil od Hvide Sande na zachodnim wybrzeżu Półwyspu Jutlandzkiego.
Na nabrzeżu w Hvide Sande oczekiwały już liczne służby ratownicze, m.in. Falck'a, mające na celu m.in. zaopiekowanie się polskimi rybakami i zniwelowanie wciąż sporego przechyłu polskiego statku rybackiego.
Polski statek do połowów krabów (określany przez media duńskie jako duży) - Helot (Wła-185) - znajdował się około 25 Mm na południowy-zachód od Hvide Sande, gdy doznał ingresu wody oraz mocnego przechyłu i wezwał pomoc.
Najbliżej zagrożonego polskiego statku był 87-metrowy holenderski frachtowiec Eems Solar, który opuścił wcześniej port Thyborøn i zmierzał do holenderskiego portu Eemshaven. Dotarł on do polskiego statku w tarapatach i - gotowy do ewentualnego podjęcia rozbitków - utrzymywał przy nim asystę, do której włączyły się także statki ratownicze: szybki FRB 15 oraz MRB Emile Robin - oba ze stacji ratownictwa morskiego Hvide Sande Rescue Station.
Śmigłowiec ratowniczy marynarki wojennej (JRCC) zadysponowany z bazy Skrydstrup krążył nad Helotem (Wła-184), którego załoga nadal walczyła z wodą wdzierającą się do kadłuba.
Ze śmigłowca opuszczono na polski statek rybacki dwie pompy awaryjne. Do rozwinięcia akcji ratowniczej, w tym do przekazania - w razie potrzeby - na polski statek dalszych pomp i ratowników, cały czas były gotowe także asystujące mu statki ratownicze.
Czytaj także: Polscy rybacy jak w "Deadliest Catch"? (VIDEO)
Oficer dyżurny Norweskiego Centrum Operacji Obronnych Claus Elberth, pytany o możliwe przyczyny wypadku przez media duńskie, informował, że mimo, iż pogoda ogólnie nie była zła w czasie zaistnienia wypadku i w trakcie akcji ratowniczej, to w rejonie utrzymywała się około dwumetrowej wysokości martwa fala, która mogła się przyczynić do zaistnienia wypadku.
Dodał on, że Polacy bardzo długo nie chcieli opuścić statku.
- Ich kultura mówi im, aby pozostali na pokładzie do ostatniej chwili, kiedy jest to możliwe - wyjaśniał Claus Elberth cytowany przez media duńskie.
Na pewnym etapie przechył polskiego statku rybackiego był bardzo duży - jednostka niemal "leżała" na burcie. Gdyby nie udało się ograniczyć ingresu wody przez jej wypompowywanie - krabowiec mógłby nawet zatonąć.
W końcu, około 13:45 poinformowano, że cała sześcioosobowa załoga polskiego statku rybackiego była bezpieczna i znajdowała się już na pokładzie jednego ze statków ratowniczych Stacji Ratowniczej Hvide Sande. Jak twierdziły lokalne media nie było żadnych doniesień o rannych wśród polskich rybaków.
W międzyczasie udało się zredukować nieco przechył Helota i wzięto go na hol.
Helot to statek rybacki klasy bałtyckiej i atlantyckiej do połowu kraba, o nośności 107,60 t, długości całkowitej 30,80 m, szerokości 8,00 m i zanurzeniu 3,46 m, przebudowany z trawlera - jednostki B-275/12 ze Stoczni Ustka, która przekazała go w 1985 roku, eksploatowany przez przedsiębiorstwo Gadus Sp. z o.o. z Gdyni, znane szerzej za sprawą własnej sieci delikatesów rybnych. Realizuje połowy dla przedsiębiorstwa Nordisk Krabbe Kompagni z Danii.
PBS
Jego zdaniem za trzy lata ryba po prostu wyginie. "
[link usunięty]
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.