Rybołówstwo

Nawiązując do dyskusji w mediach o szkodliwości fok dla rybołówstwa morskiego w Polskich Obszarach Morskich, Departament Rybołówstwa MGMiŻŚ przedstawia dane w zakresie rosnących strat w rybołówstwie, jakie otrzymuje od rybaków. Straty te, zdaniem Departamentu, w pewnych regionach w Polskich Obszarach Morskich, mogą stanowić istotne zagrożenie dla funkcjonowania rybołówstwa przybrzeżnego. Poniżej publikujemy komunikat Departamentu Rybołówstwa MGMiŻŚ.

W ciągu ostatnich kilkunastu lat w obszarze Morza Bałtyckiego obserwujemy intensywny wzrost populacji fok, zwłaszcza foki szarej. W roku 2016 na podstawie monitoringu fok, polegającego głównie na liczeniu tych zwierząt, dokonywanego z powietrza w okresach ich linienia, gdy najwięcej z nich wychodzi na ląd, oszacowano liczebność fok szarych w Morzu Bałtyckim na ponad 30 tysięcy sztuk. Wartość ta najprawdopodobniej jest niedoszacowana, ze względu na to, że część fok przebywając w wodzie nie jest uwzględniona w szacunkach. Ponadto, populacja fok szarych cały czas rośnie. Roczne tempo wzrostu  w latach 2003-2016 oszacowano na 5,1%.*

W Bałtyku żyją również inne gatunki fok: obrączkowane oraz pospolite. Jednakże, oba te gatunki pojawiają się na polskim wybrzeżu sporadycznie.

Wraz ze wzrostem zagęszczenia fok szarych w północnej części Bałtyku, zaczęły one coraz liczniej zasiedlać dogodne obszary w południowej części morza, w tym zaczęły pojawiać się w Polskich Obszarach Morskich, gdzie zidentyfikowano jeden stały obszar wypoczynku i żerowania foki szarej, na piaszczystych ławicach w obrębie Ujścia Wisły. Regularna obecność fok w tym obszarze monitorowana jest przez „Błękitny Partol” WWF, który od 2010 r. prowadzi bazę danych dotyczącą występowania fok na polskim wybrzeżu. Wraz z pojawieniem się w tym rejonie fok, zaczęto również odnotowywać straty w połowach prowadzonych w obszarze Zatoki Gdańskiej, zwłaszcza cennych ryb łososiowatych.

W celu zbadania skali problemu, od 2014 r. rybacy zostali poproszeni o dobrowolne zgłaszanie strat powodowanych przez foki w połowach, w dziennikach połowowych i raportach miesięcznych.

W oparciu o dobrowolne zgłoszenia, w 2014 r. otrzymaliśmy 149 zgłoszeń o stratach w połowach (716 sztuk ryb łososiowatych zostało zniszczonych). Natomiast, tylko do maja 2015 r. otrzymaliśmy już 207 zgłoszeń (łącznie 757 sztuk ryb łososiowatych zostało zniszczonych w tym okresie).

W oparciu o dobrowolne zgłoszenia od stycznia do października 2016 r. otrzymaliśmy informację z Centrum Monitorowania Rybołówstwa, w postaci zbiorczej dla poszczególnych miesięcy i gatunków, zgodnie z którą foki zniszczyły 386 sztuk ryb łososiowatych i znacznie więcej, bo 1110 sztuk dorsza. Każde ze zgłoszeń, tak jak we wcześniejszych latach, obejmowało zazwyczaj od kilku do kilkunastu sztuk zniszczonych ryb.

Należy podkreślić, że straty zgłaszane dobrowolnie w latach 2014-2016 dotyczyły głównie zniszczeń w najcenniejszych gatunkach ryb: łososiu i dorszu. Jednocześnie, ponieważ były to zgłoszenia dobrowolne, więc prawdopodobnie rzeczywista skala problemu może być większa. Istotne były również zgłaszane zniszczenia dokonywane w sieciach stawnych (GNS), polegające na niszczeniu siatek przez foki. Wszystkie zgłoszenia w latach 2014-2016, pochodziły od jednostek zarejestrowanych w regionie Zatoki Gdańskiej.

Od listopada 2016 r. szacowanie strat odbywa się w oparciu o oficjalne wnioski przekazywane przez rybaków w celu otrzymania rekompensaty, wtedy też zaczęły spływać do Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej pierwsze wnioski o dofinansowanie. Wnioski zawierające informację o stracie w połowach, są uzupełnione protokołem zgłoszenia szkody przygotowanym przez inspektora rybołówstwa, potwierdzającym wystąpienie szkody.

Rekompensaty z tytułu start powodowanych przez foki finansowane są w ramach Programu Operacyjnego „Rybactwo i Morze”, ze środków unijnych pochodzących z Europejskiego Funduszu Morskiego i Rybackiego**. W Programie Operacyjnym przewidziano na ten cel łączną kwotę 4 mln euro. Ubieganie się o wparcie w tym zakresie możliwe jest na podstawie rozporządzenia w sprawie szczegółowych warunków i trybu przyznawania, wypłaty i zwrotu pomocy finansowej na realizację operacji w ramach Priorytetu 1. Promowanie rybołówstwa zrównoważonego środowiskowo, zasobooszczędnego, innowacyjnego, konkurencyjnego i opartego na wiedzy, zawartegow Programie Operacyjnym „Rybactwo i Morze” z dnia 16 września 2016 r. (Dz. U. 2016 poz. 1495).

W oparciu o oficjalne zgłoszenia przekazane do Departamentu Rybołówstwa MGMiŻŚ w celu uzyskania rekompensaty, dla okresu listopad 2016 r.- grudzień 2017 r., przekazano informacje w ramach 208 zgłoszeń nt. 1482 sztuk ryb łososiowatych zniszczonych przez foki, oraz o 236 szt. innych ryb uszkodzonych przez foki, głównie dorsza. Niemalże wszystkie wyżej wymienione straty dotyczyły rejonu Zatoki Gdańskiej. Jakkolwiek, zgłoszone straty dotyczą zarówno łososia, jak i troci wędrownej, to dla porównania można wskazać, że cała polska kwota połowowa łososia na 2017 r. wynosiła zaledwie 6030 sztuk tej ryby.

W zakresie liczby wniosków dotyczących strat, poniżej znajduje się tabela zawierająca dane z zakresu liczby wniosków potwierdzanych przez poszczególne inspektoraty terenowe w okresie od listopada 2016 r. do grudnia 2017 r.

Z poniższej tabeli wynika, że problem dotyczy zwłaszcza regionu półwyspu helskiego i Zatoki Puckiej, a więc obszaru gdzie połowy prowadzone są w oparciu o tradycyjne przybrzeżne, ekstensywne rybołówstwo. Analizy dokonane przez Departament Rybołówstwa MGMiŻŚ potwierdzają, że największe straty w połowach zgłaszane są przez małe jednostki przybrzeżne w przedziale wielkości poniżej 12 m.

W związku z powyższym, obawiamy się, że w obecnej sytuacji straty powodowane przez foki w połowach i narzędziach połowowych, mogą zagrozić trwałości tradycyjnych form rybołówstwa w Zatoce Puckiej i Gdańskiej. Należy jednocześnie zakładać, że obecnie proponowany system rekompensat, ma charakter pomocy doraźnej, płynącej z funduszy unijnych.

W celu poszukiwania najlepszych możliwych rozwiązań, zarówno problemu fok żerujących w narzędziach rybackich, jak i problemu kormoranów niszczących zasoby akwakultury, Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej wspólnie z Ministerstwem Środowiska pracuje obecnie nad powołaniem specjalnego międzyresortowego zespołu ekspertów.

* HELCOM SEAL 2017 „Population trends and abundance of seals” HELCOM core indicator report, September 2017.
** ROZPORZĄDZENIE PARLAMENTU EUROPEJSKIEGO I RADY (UE) NR 508/2014 z dnia 15 maja 2014 r. w sprawie Europejskiego Funduszu Morskiego i Rybackiego oraz uchylające rozporządzenia Rady (WE) nr 2328/2003, (WE) nr 861/2006, (WE) nr 1198/2006 i (WE) nr 791/2007 oraz rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 1255/2011

rel (Departament Rybołówstwa MGMiŻŚ), AL

 
0 Nareszcie...
po rzeczowej i opartej na faktach wypowiedzi posłanki Doroty Arciszewskiej-Mielewczyk przedstawiane zaczynają być konkretne dane dotyczące nadmiernej populacji foki szarej w Morzu Bałtyckim.
10 kwiecień 2018 : 21:08 iwonka | Zgłoś
+5 Nieuctwo
Pani Poseł akurat dała pokaz totalnego nieuctwa i głupoty, a jej wypoweiedź jest nominowana do "biologicznej bzdury roku". To, że fok jest dziś około 50 tys w Bałtyku wiedzą wszyscy którzy się na temacie znają. Tak samo jak to, że na początku XX wieku było ich 100 tys i Bałtyk spokojnie taką ilośc "wykarmił". Dzisiaj pojemność ekologiczna Bałtyku jest mniejsza i populacja fok wzrośnie masymalnie do ok. 60 tys sztuk (pewnie +/- 10 tys), czyli już niedługo nastąpi "nasycenie" (co widać na Zatoce Botnickiej, gdzie od lat fok j nie przybywa). To co dzieje się w Polsce to margines, kilkaset fok, które "nie mieszczą się" na północnym Bałtyku i szukają u nas "szczęścia". Nie mamy na foki żadnego wpływu, bo o wsystkim decydują dziesiątky tysięcy na północy, a nie kilkast sztuk u nas. To żadna "tajemna wiedza", wszystko jest w danych naukowych, choćby grupy HELECOM SEAL, na którą Departament Rybołówstwa wysyła regularnie przedstawicieli, ale zdobytą tam wiedzą z nikim się nie dzieli, dlaczego?
11 kwiecień 2018 : 07:17 ZUT | Zgłoś
+11 Odstrzal
Pani Poseł dała taki popis swoją wypowiedzią, to niech jeszcze powie, jak to jest, że jedna instytucja w Helu rozmnaża foczki, a Arciszewska będzie do nich strzelać. Może niech Marynarkę Wojenna zatrudni i za jednym strzałem 200 sztuk padnie na wyspie przy Wisłoujściu. Szczyt kretynizmu, populizm, którego my Rybacy już nie kupimy. A dlaczego nie wspomina o zrzucie solanki w milionach metrów sześciennych do Mechelinek. Zresztą gdzie Arciszewska była na dzisiejszej konferencji? W dup...ie ma Rybaków, tylko gra pod PGNiG. Mnie już więcej nie przekona do siebie oszustka, a kiedyś myślałem że chce dobrze dla nas rybaków.
11 kwiecień 2018 : 22:19 Zawodowy Rybak | Zgłoś
+14 Połowy paszowe
Foka i kormoran to jest poważny problem ale połowy paszowe to jest normalne zjawisko!?!?! Proponuję politykom zająć się tym na co mają wpływ i nie bawić się w ministra Szyszkę walczącego z naturalnym środowiskiem. Jak sytuacja floty paszowej pozostanie bez zmian to za 5 lat foka przestanie być problemem, zdechnie z głodu a my rybę będziemy importowali z Chin.
11 kwiecień 2018 : 06:06 RobEarth | Zgłoś
+7 Biologiczna Bzdura Roku 2018
[link usunięty]
11 kwiecień 2018 : 09:23 Nauka, głupcze | Zgłoś
+10 Najwyższy czas z tym skończyć.
Bałtyk jest naturalnym środowiskiem fok , które są bardzo grożnymi szkodnikami nie majacymi naturalnego wroga . Taka wiedza była aktualna do lat 60-tych XX wieku gdy Szwedzi w przeciągu zaledwie trzech lat upolowali 75 tysięcy fok. Od czasu przejęcia władzy przez Olofa Palme nastąpił rozkwit poprawności politycznej w myśl, której foka jest tak ważna, iż człowiek nie ma prawa regulować stanu jej populacji. Jak widać foki przetrwały pomimo niskiej liczebności , gdyż są bardzo skutecznymi drapieżnikami. To nie foki powinny decydować ile ludzi wyżywi morze. Natomiast człowiek ma prawo decydować o stanie populacji fok w morzu.
11 kwiecień 2018 : 10:20 iwonka | Zgłoś
+6 to kto?
To kto jest tym bardzo groźnym szkodnikiem, pomimo, że Bałtyk nie jest jego środowiskiem?
Foki sobie żyły i ryb NIE PRZEŁOWIŁY w Bałtyku!
Pani logika przypomina posłankę pachnącą rosołem.
11 kwiecień 2018 : 11:58 x | Zgłoś
+1 Foki mają istotny wpływ na stan zasobów ryb w Bałtyku.
Po radykalnym spadku populacji foki w latach 60-tych XX wieku twarde dane statystyczne dowodzą, iż lata 70-te i 80-te XX w. cechowały się znakomitymi zasobami ryb w Bałtyku.Z powyższego wynika, że stan populaci foki w tym morzu ma istotny wpływ na stan zasobów ryb. Podobnie jak posłanka uważam, że należy w istotnym stopniu zredukować populację fok w Bałtyku.
11 kwiecień 2018 : 21:38 iwonka | Zgłoś
+10 A 100 lat temu?
A jak to było 100 lat temu kiedy fok było co najmniej 2x tyle co teraz? Jakie były zasoby ryb?
12 kwiecień 2018 : 22:49 ZUT | Zgłoś
+10 Łańcuch pokarmowy funkcjonował normalnie!
Dokładnie. Foki zjadły ryby z Bałtyku, a teraz zdychają z przejedzenia jedna po drugiej ponad 120 sztuk w rok!. Ludzie nie dajcie się manipulować. Foka woli otworzyć paszcze i połykać z ławicy szproty czy śledzie. To nie jest naturalne że musi konkurować z człowiekiem i jego sieciami. Foka jest głodna i żeby przetrwać kradnie łososie. A dlaczego jest głodna? Bo nie ma ryby. Gdyby cały łańcuch pokarmowy funkcjonował normalnie to wszyscy by się najedli. Ale jeśli są martwe omułki, nie ma życia na dnie Zatoki, to znaczy, że coś się dzieje. Dlaczego nikt nie mówi, że PGNiG wrzuca ścieki z solą i innymi pierwiastkami do Mechelinek?
11 kwiecień 2018 : 22:27 Zawodowy Rybak | Zgłoś
+8 Oczywiście
Cytuję iwonka:
Natomiast człowiek ma prawo decydować o stanie populacji fok w morzu.


Oczywście. Co więcej dawno już zdecydował - fok w Bałtyku ma być tak dużo jak pozwala na to pojemnośc ekologiczna ekosystemu, czyli do czasu kiedy natura sama to ureguluje i fok przestanie przybywać. (to są decyzje polityczne podjęte przez Państwa, syganatriuszy Konwencji Helsińskiej). Co ma miejsce już w Zatoce Botnickiej. Fok przybywa jeszcze tylko w Bałtyku Południowym, ale to już pewnie niedługo, bo dane naukowe jasno pokazują, że liczebność populacji zbliża się już do szacowanej pojemności ekosystemu.
11 kwiecień 2018 : 12:47 Nauka, głupcze | Zgłoś
-2 Dawno? Kiedy?
Kilkadziesiąt lat, podczas których obowiązuje poprawność polityczna nie jest okresem, o którym stwierdzić można, że jest to dawno w przeciwieństwie do wcześniejszego okresu setek, a nawet tysięcy lat w trakcie których człowiek, na podstawie swoich obserwacji uważał foki za szkodniki.
11 kwiecień 2018 : 21:51 iwonka | Zgłoś
+3 Arciszewska ma rację
Liczebność foki powinna być regulowana chociażby z tego powodu, że foki na Bałtyku masowo głodują i cierpią z tego powodu a już hodowla fok w helskiej świniarni pana Skóry to już kompletna bzdura, żeby wpuszczać hodowlane foki do całkowicie zdegradowanego środowiska, które przysparza fokom cierpień.
11 kwiecień 2018 : 22:45 Skórzany | Zgłoś
+1 Jesli ma rację, to niech powie kto będzie strzelal?
Posłuchajcie, Arciszewska krzyczy żeby pozabijać foki. To niech powie kto je wystrzela? Rybacy dostaną broń? Na jakiej podstawie? Myśliwych Pis-po-nowoczezne wyrolowali ostatnia ustawą. Może komandosi będą pływać i strzelać. Ludzie przecież to jest temat zastępczy. A Michał Kohnke razem z Arciszewska próbuje tylko manipulować problem. Ludzie jaki odstrzał? Nikt w najbliższych latach na to nie pozwoli. Arciszewska palnela glupote, a teraz w to brnie. Rybaków jest kilka tysięcy, a 38 milionów Polaków postrzega foczkę jako śliczne zwierzątko. Prezes Kaczyński zmienił ustawę o zwierzętach futerkowych, zmienił prawo łowieckie, zaostrzył prawa zwierząt, prawo kynologiczne. A zezwoli najbardziej zadłużonej posłance RP na odstrzał fok. No ludzie...
11 kwiecień 2018 : 22:59 Pan X | Zgłoś
+2 Prawda
Pełna zgoda i prawda. Tylko idiota - polityk może ludziom takie głupoty wygadywać, a nie mniejszy idiota w to wierzyć. Nie ma żadnych szans na jakikolwiek odstrzał fok w Polsce, a nawet jakaś specjalna zgoda na odstrzał 1-2 sztuk niczego nie zmieni! Takie są fakty, oczywiste dla każdego kto choć trochę używa mózgu.
12 kwiecień 2018 : 07:00 PUC | Zgłoś
+14 Prawda
Prawda. Do tego wystrzelanie wszystkich fok w polskich wodach niczego nie zmieni. Tu okresowo bywa ich może z 500 sztuk, nawet jak wszystkie wystrzelamy (fizycznie niemożliwe, ale załóżmy, że się uda) to i tak nic nie zmieni, bo na Bałtyku jest 50 tysięcy kolejnych i następne 500 szukających nowych terenów dopłynie tu w góra tydzień. A na redukcję rzędu kilkunastu - kilkudziesięciu tysięcy w skali Bałtyku nie ma żadnych szans. Polowania w Szwecji czy Finlandii to folklor, kilkaset sztuk rocznie, bez żadnego znaczenia dla 50tysiecznej populacji, za to ważne dla nauki (każdy myśliwy z każdej strzelonej sztuki na własny koszt dostarcza ileś tam kg próbek naukowcom)
12 kwiecień 2018 : 21:01 Ustecki | Zgłoś
-3 Mity
To są mity. Foki są regularnie badane i są elementem monitoringu całego Bałtyku. Oczywiście nie w Polsce, gdzie bytuje jakaś marginalna grupka kilkuset sztuk i gdzie nie ma naukowców, bęacych specjalistami od fok, tylko w Szwecji, Finlandii, Estonii, gdzie fok są dziesiątki tysięcy, a zoologów specjalizujacującyh się w fokac jest masa. Bada się kondycję fok (grubość tłuszczu, u strzelonych oczywiście, ilość młodych itd) i nie ma żadnych oznak że coś z fokami dzieje się złego. Są dobrze odżywione, w dobrej kondycji, nic złęgo im nie grozi. I trzeba pamiętać, że te 5-6 sztuk które Hel wypuszcza do morza nie ma żadnego znaczenia, w morzu żyją ich dziesiątki tysięcy, a parę tysiący młodych ginie co roku, z przyczyn naturalnych.
12 kwiecień 2018 : 07:05 ZUT | Zgłoś
+11 Odebrać dotacje helskiej foczarni
Na Helu produkuje się foki, który wypuszczane do Bałtyku głodują i niszczą z głodu rybackie sieci, czego nigdy wcześniej nie robiły, poza tym wypuszczane do naturalnego środowiska płyną wprost pod lufy szwedzkich, duńskich, fińskich i estońskich myśliwhych i rybaków, należy jak najszybciej zamknąć ten helski biznes foczy i zabrać im wszystkie dotacje.

[link usunięty]

[link usunięty]
12 kwiecień 2018 : 07:27 Logik | Zgłoś
-6 Mity cd.
To co robi Hel nie ma ŻADNEGO ZANCZENIA, chyba, że medialne. Wypuszczają może 5-6 fok rocznie, a na Bałtyku żyje ich 50 tys, w samej Zatoce Gdańskiej pewnie coś koło 500 sztuk. Te 5-6 sztuk, nieprzystowowanych do życia na wolności młodych, pewnie w całości ginie w pierwszym roku życia, tak jak KILKA TYSIĘCY ich rówieśników, które nie przeżywają 1 roku życia. I to jest proces naturalny.
12 kwiecień 2018 : 08:15 ZUT | Zgłoś
+14 Tym bardziej zabrać im wszystkie dotacje
skoro robią rzeczy bez znaczenia i wyłudzają państwowe pieniądze.
12 kwiecień 2018 : 09:09 Logik | Zgłoś
-1 Tu jest prawdziwy problem.
To co robi Hel ma bardzo istotne znaczenie, gdyż nieustannie indoktrynuje miliony Polaków, iż biedne foczki potrzebują ludzkiej pomocy, aby ich populacja osiągnęła poziom 100 tys. sztuk. Indoktrynowane w ten sposób społeczeństwo jest niezwykle trudno przekonać do redukcji nadmiernej populacji fok w Bałtyku.
12 kwiecień 2018 : 20:05 iwonka | Zgłoś
+1 Też bez znaczenia.
Też bez znaczenia. O tym ile na być fok już dawno zdecydowały władze wszystkich krajów nadbałtyckich na forum Komisji Helsinskiej. Opinia społeczna ma tu drugorzędne znaczenie, liczy się decyzja władz/polityków. Poza tym wszyscy wiedzą, że dzisiaj pojemność ekosystemu Bałtyku jest dużo mniejsza i fok w Bałtyku będzie maksimum ok. 60 tys. Na to wskazują badania naukowe, a obserwacje to potwierdzają - na północnym Bałtyku od paru lat fok nie przybywa i spadła też płodność samic. Natura sama wyhamowuje wzrost populacji.
12 kwiecień 2018 : 20:18 Ustecki | Zgłoś
-4 Opinia publiczna ma wpływ na polityków.
Władze wszystkich krajów nadbałtyckich zdecydowały na forum Komisji Helsińskiej, że stan populacji foki szarej w Bałtyku na poziomie 10 tys. sztuk jest wystarczający dla przetrwania tego gatunku, ale o tym nikt z milionów Polaków się nie dowie od indoktrynerów z Helu. Upowszechnienie tej informacji podważyłoby sens istnienia "opiekunów biednych foczek" i umożliwiłoby podjęcie racjonalnych decyzji przez zdroworozsądkowych polityków.
13 kwiecień 2018 : 08:11 iwonka | Zgłoś
+7 Minimalny
To jest minimalna wielkość populacji, tzw. "granica bezpieczeństwa". Oczywiście, populacja w pełni rozwinięta, wykorzystująca w pełni pojemność ekologiczną ekosystemu to rozwiązanie optymalne, stąd decyzja o braku wprowadzania mechanizmów regulacji (odstrzały, poza tradycyjnymi polowaniami, bez wpływu na liczebność populacji) i założenie, że populacja ustabilizuje się sama, po osiągnięciu tego stanu. Czego pierwsze symptomy są obserwowane w Bałtyku od kilku lat.
13 kwiecień 2018 : 11:00 ZUT | Zgłoś
-6 Problemem jest podejście do zagadnienia.
Rybacy i zdroworozsądkowi politycy domagają się redukcji ilości fok do tejże "granicy bezpieczeństwa' , aby uprawianie rybołówstwa przybrzeżnego miało sens ekonomiczny, natomiast ' opiekunowie biednych foczek' domagają się ochrony tego groźnego szkodnika proponując połowy tzw. alternatywnymi narzędziami połowowymi , które w rzeczywistości nie skutecznymi narzędziami połowowymi.
13 kwiecień 2018 : 13:03 iwonka | Zgłoś
+4 Jednak bzdura
Jednak bzdura. Nie ma mowy o żadnej redukcji fok w Bałtyku, nawet o jakiś głupi tysiąc czy nawet 10 tysięcy osobników. Zdecydowana większość z 50tysięcznej populacji fok zyje w Szwecji, Finlandii i Estonii (u nas żyje jakiś nieznaczący margines, góra 500 sztuk). Żeby zrobiś jakąś sensowną redukcję, to trzeba by odstrzelić tam minimum kilkadziesiąt tysięcy fok, to coś w rodzaju rzezi. Proszę znaleźć poparcie dla czegoś takiego. Myślenie o redukcji to utopia, która może przyjść do głowy tylko ludziom nie mającym pojęcia o świecie w którym żyją. A na aleternatywnych narzędziach połowu opiera się całe rybołówstwo przybrzeżne na północym Bałtyku, bo zwyczajnie inaczej nie da się tam łowić ryb.
14 kwiecień 2018 : 20:47 Ustecki | Zgłoś
+7 odłożyć do lamusa
Już pora zawód rybaka odłożyć do lamusa, jak wiele innych zawodów.
Ostatnią rybę w Bałtyku ma prawo spałaszować foka, człowiek może żreć co innego np. buraki :-)
12 kwiecień 2018 : 09:14 x | Zgłoś
-3 Taka prawda
Cytuję x:
Już pora zawód rybaka odłożyć do lamusa, jak wiele innych zawodów.
Ostatnią rybę w Bałtyku ma prawo spałaszować foka, człowiek może żreć co innego np. buraki :-)


Smutne, ale niestety prawdziwe. I to będzie działo się przy pełnej akceptacji społeczeństwa. Owszem, rybaków będzie żal, ale jako elementu folkloru i malowniczych łódek na plaży. Może jakiś skansen się zbuduje i tyle. Bo turysta nad morzem równie chętnie popatrzy i na fokę i na łodkę rybackę i zje wędzonego węgorza (z Chin, oczywiście) albo halibuta ("świeży, z dzisiejszego połowu"). I to wszystko mu się zapewni, bo to turyst jest dziś "królem wybrzeża" i najważniejszą gałęzią gospodarki "przybrzeżnej".
12 kwiecień 2018 : 10:00 ZUT | Zgłoś

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 4.0777 4.1601
EUR 4.2961 4.3829
CHF 4.6158 4.709
GBP 5.1533 5.2575

Newsletter