Rybołówstwo

Brak chętnych do pracy i brak wykwalifikowanych specjalistów - to jeden z głównych problemów branży przetwórstwa rybnego w Polsce - oceniają przedstawiciele sektora. Pomimo tego sektor jest uważany za najnowocześniejszy w Europie.

W czwartek w Sopocie rozpoczął się IV Kongres Rybny, w którym uczestniczy ponad 300 przedstawicieli branży przetwórstwa rybnego, akwakultury i rybołówstwa.

Prezes zarządu Graal SA, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Przetwórców Ryb, Bogusław Kowalski mówiąc o przyszłości polskiego przetwórstwa rybnego powiedział, że jednym z problemów sektora jest "brak rąk do pracy". Ocenił, że "na dziś Grupa kapitałowa Graal mogłaby zatrudnić kilkaset osób". W kilku zakładach Grupy pracuje ok. 2,5 tys. osób, w tym kilkuset obcokrajowców.

Przyznał, że "płaci tyle, na ile pozwala rynek zarówno w Polsce jak i za granicą". Ocenia, że problem rąk do pracy jest odczuwalny od ok. 4-5 lat i z roku na rok jest coraz gorzej. Brakuje nie tylko pracowników mniej wykwalifikowanych, ale też technologów, specjalistów kontroli jakości. "Szkolimy we własnym zakresie, ale idzie to bardzo powoli" - mówił. "Nie ma szkół na poziomach zawodowym, na wyższym, nie ma programów nauczania" - mówił. "Jeździmy do ministerstwa, staramy się o kształcenie technologów, ale idzie to w wolnym tempie" - dodał.

Powiedział, że "pewnym rozwiązaniem jest zatrudnianie obcokrajowców, głównie z Ukrainy, Mołdawii, Białorusi". Zwrócił uwagę, że w przypadku obcokrajowców problemem jest to, że ich przeszkolenia trwa ok. trzech miesięcy, a ich pozwolenie na pobyt i pracę w Polsce to tylko pół roku, więc wydajność jest bardzo ograniczona".

Przyznał, że branża oczekuje wsparcia władz lokalnych i centralnych w zakresie systemu szkolnictwa zawodowego.

"Chodzi o to, żeby powstały kierunki związane z technologią, przetwórstwem, generalnie z branżą rybną" - wyjaśnił.

Doradca ministra gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej ds. rybołówstwa, Grzegorz Hałubek przyznał, że przetwórcy mówią o "dużym i poważnym deficycie pracowników, który ma wpływ na jakość ich produkcji i zyski". Powiedział, że w Polsce brakuje systemu kształcenia pracowników dla tego sektora. Poinformował, że „rząd podjął działania, żeby we współpracy z producentami utworzyć jakieś kształcenie".

Prezes Stowarzyszenia producentów ryb łososiowatych, Jacek Juchniewicz powiedział, że w sektorze akwakultury jest "pewien krach związany z załamaniem się szkolnictwa na poziomie średnim i wyższym". Zauważył, że zostały zlikwidowane dwa technika o charakterze ogólnopolskim. "Praktycznie nie ma średnich szkół rybackich" - dodał. Podkreślił, że w tym roku po raz pierwszy w historii znany wydział rybacki na uniwersytecie warmińsko-mazurskim nie miał chętnych do studiowania. "Sytuacja jest dramatyczna, ale paradoksalnie idzie w kontrze do sektora, która rozwija się i potrzebuje specjalistów".

Wyjaśnił, że branża przyucza pracowników we własnym zakresie i są jeszcze pracownicy, którzy wcześniej zdobyli wykształcenie. Prezes Polskiego Stowarzyszenia Przetwórców Ryb, Jerzy Safander w swoich dwóch zakładach zatrudnia 150 osób, chociaż mógłby zatrudniać o 50 osób więcej. "Ratują nas tylko pracownicy z Ukrainy i Mołdawii, staramy się też wprowadzać większą automatykę w firmach, bo nie ma innej drogi" - tłumaczy.

Poinformował, że Stowarzyszenie postuluje o to, aby Ukraińcy mogli przyjeżdżać i pracować nie przez pół roku a przynajmniej przez dwa-trzy lata. Ocenił, że z jego zakładów po wprowadzeniu Programu 500 plus odeszło "od 4 do 5 procent pracowników". To przede wszystkim kobiety pracują w tym sektorze. Podał, że obecnie w przetwórstwie "można zarobić dwa tysiące na rękę, bo w ostatnich latach pensje w branży wzrosły o 7-10 proc.".

Prof. Piotr Bykowski z Akademii Morskiej w Gdyni zauważył, że "na ogół na uczelniach kształcących na kierunkach związanych z technologią żywności, nie tylko w rybach, jest coraz gorzej". "To będzie wielki problem za kilka lat, zwłaszcza, że ten sektor bardzo szybko zmienia się, jest zaawansowany technicznie, technologicznie i wymaga odpowiednich kadr" - podkreślił.

"W przetwórstwie rybnym znalezienie obecnie technologa do poprowadzenia zakładu jest właściwie niemożliwe" - dodał. Zwrócił uwagę, że nie ma chętnych do kształcenia się w kierunkach związanych z przetwórstwem ryb.

Powiedział, że niepowodzeniem zakończyła się próba reaktywowania technikum przemysłu rybnego (kiedyś było w Gdyni) w Koszalinie, bo nikt się nie zgłosił. Zauważył, że „ten sektor na całym świecie nie jest takim bardzo obiecującym; zyskowność jest dość słaba”. „Mamy w Polsce niewątpliwie najlepszy przemysł przetwórstwa rybnego w Europie, a może i na świecie, ale za 10 lat wyposażenie zakładów zestarzeje się i nie będzie pieniędzy na ich wymianę” - dodał.

Tymczasem Krzysztof Hryszko z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywności PIB podczas Kongresu Rybackiego w Sopocie powiedział, że „rok 2016 był dobry dla polskiej gospodarki rybackiej”. W ub. roku na rynek trafiło ok. 500 tys. ton ryb i owoców morza, o 4,4 proc. więcej niż rok wcześniej. Połowa pochodziła z połowów własnych, głównie z Bałtyku. Rocznie statystyczny Polak spożywa ok. 12 kg ryb, w rekordowej Portugalii - 56 kg.

bls/ skr/

+16 Zarobki
A moze by tak ludzie zaczeli godnie zarabiac?
31 marzec 2017 : 09:02 Quud | Zgłoś
+17 Co za klamstwo
Płacą na ile pozwala rynek.....hahaha ,przestancie kłamac w zywe oczy.płaćcie przynajmniej przyzwoicie a zaraz znajdą sie ludzie chetni do pracy.Polacy mają dosc glodowych pensji.
31 marzec 2017 : 09:18 Slawomir | Zgłoś
+8 Polska potęgą przetwórstwa rybnego
potęga została zbudowana na chińskich płacach polskich pracowników, taki biznes to nawet szympans z ZOO potrafiłby zrobić
31 marzec 2017 : 21:12 kross | Zgłoś
+5 Katastrofa ekologiczna na Bałtyku
Katarzyna Wysocka, żona armatora rybackiego z Ustki, w Parlamencie Europejskim tłumaczyła, dlaczego dorszom grozi zagłada. Jeden z jej wątków dotyczył kobiet w rybołówstwie. Dlatego w europarlamencie wystąpiła przedstawicielk a polskich armatorów. Jednak zaskoczyła eurodeputowanyc h, bo nie mówiła o kobietach, ale o zagładzie grożącej bałtyckiemu dorszowi. - Uważam, że dotychczasowe miękkie stawianie problemów rybołówstwa na Bałtyku doprowadziło do jego kompletnej katastrofy biologicznej, ekonomicznej i kulturowej - mówiła pani Wysocka w Brukseli. W swoim wystąpieniu podkreślała, że rybacy bałtyccy już od półtora roku obserwują proces chudnięcia i szybkiego wymierania dorszy. - Dowodem na głodowanie dorszy na Bałtyku są nasze połowy, bo wtedy w żołądkach tych wyjątkowo chudych ryb znajdujemy patyki, muszle, małe dorsze, ale nie ma tam już od dawna śledzi i szprotów - przekonywała Wysocka. Podkreślała, że ekosystem Bałtyku jest dzisiaj kompletnie zniszczony poprzez wieloletnie, nadmierne i niekontrolowane połowy paszowe, których efektem jest całkowite zagłodzenie populacji dorsza. Według niej o procesie tym od wielu lat wiedziała Komisja Europejska i jej instytucje doradcze, a mimo to wciąż udaje, że nic się nie stało. Tłumaczyła też, że specyfika połowów paszowych na Bałtyku polegała na tym, że wielkie statki z wielkimi sieciami o małych oczkach, pozbawionych jakiejkolwiek selektywności prowadziły połowy na masową skalę, bez żadnej kontroli jakościowej i ilościowej.

Czytaj więcej: [link usunięty]
31 marzec 2017 : 12:47 Roma | Zgłoś
0 DEBIL i
TYLE W TEMACIE
31 marzec 2017 : 16:46 . | Zgłoś
-5 Stare bzdety
Cytuję Roma:

Czytaj więcej: [link usunięty]


AKTUALIZACJA: 16 października 2013

2013!!!! Co Ty deb... wklejasz i po co? Alzheimer mózg wyżera? Przecież to są jakieś starocie sprzed 3,5 roku!!! Kogo to dzisiaj obchodzi i jak to się ma do tego co jest dzisiaj? Przecież to jakaś historia.
31 marzec 2017 : 17:38 GDA | Zgłoś
+7 A co się zmieniło od 3 lat?
Dorsza jest jeszcze mniej i jeszcze większy szkieletor,, załamuje się śledź, flądra jak zegarek.
31 marzec 2017 : 19:16 Wiesiek | Zgłoś
-4 precz z "dobrą zmianą"
Cała ta pani tak dba o rybołówstwo jak towarzysz agrotechnik, krzykacz i całe te tz. koło doradcze. A wszystkim brawo bije minister żigolo. Gwarantuje wam ze do końca kadencji dobrej zmiany wszyscy zdechniemy z głodu i nie pomogą ochłapy typu zbieranie śmieci czy liczenie ptaszków.
31 marzec 2017 : 18:20 ... | Zgłoś
0 Posiedzenie Zespołu Doradczego
Posiedzenie Zespołu Doradczego dnia 5.04.2017 . Planowane miejsce posiedzenia - Urząd Miasta Ustka ul. Wyszyńskiego 3 . Rozpoczęcie posiedzenia planowane jest na godzinę 11.
tematy posiedzenia
1. Trwałe oraz czasowe zawieszenie działalności połowowej w świetle obowiązującego planu działania
2. Zarybianie łososiem
3. kontrole jednostek rybackich
31 marzec 2017 : 20:24 informator rybacki | Zgłoś
+2 Co chcesz kontolować?
rybacką biedę? To powodzenia, Kazika Plocke zatrudnij on jest w tym dobry.
01 kwiecień 2017 : 13:05 Capricorn | Zgłoś
+6 A ja coś wiem.....
Może komitet ujawni komu i kto i co i za ile będzie się należało przy sprzątaniu Bałtyku. Decyzje już podobno zapadły. Kto będzie pełnił funkcję nadzorowania projektu i tak dalej i tak dalej. Zdziwicie się Rybacy jak się dowiecie.albo lepiej nie zdziwicie się wcale kto i za ile.
31 marzec 2017 : 20:31 ust,,, | Zgłoś
0 wawa
każdy mógł składać projekt, zarobić na nim jak piszesz i dać zarobić innym co najważniejsze
01 kwiecień 2017 : 08:54 pasterz | Zgłoś
+12 Aj tam aj tam.
Po co składać projekt, skoro wiadomo że wygrają 3 grupy , a indywidualne wnioski nie mają szans. Ciekawe czy po aferze ze zbieraniem śmieci w Kołobrzegu coś się zmieni. Czy dalej prezesi i ich kolesie będą koordynatorami , obserwatorami i kto wie czym jeszcze. Czy dobra zmiana nie będzie polegać tylko na zmianie szyldu. Myślę, że wyjdzie jak zwykle. Ktoś z komitetu wygra konkurs, zarządzać będą znajomi, koordynować znajomi, zwykły rybak dostanie swoje trzydzieści tysiakow i niech się cieszy.
02 kwiecień 2017 : 14:08 8,99 | Zgłoś
+4 drobna zmiana
kolego za PO rządzili kolesie i znajomi królika, za PiS rządzą kolesie i znajomi króla, zainteresowani wiedzą o co cho szczególnie Darłowo
03 kwiecień 2017 : 19:32 komitet łaskawy | Zgłoś
0 zespół
Dzisiaj ponoć jest zebranie zespołu. Wy tak na poważnie potrzebujecie kolejnego walnego zebrania wszelkiej maści patologii rybackiej aby uświadomić sobie że macie odczynienia z bandą nierobów. Podsumowując dotychczasowe rozdawnictwo publicznych pieniędzy z funduszu morskiego przypomnijcie tym załatwiaczom że dostali mnóstwo kasy na ratowanie ich nierentownych firm. pokarzcie mi branże gdzie prowadzi się firmę tylko dla dotacji . Kasa za czasowy postój i ochronę w skandalicznych warunkach na zalewach 60 000 szt, kasa za czasowe wstrzymanie połowów na Bałtyku dla jednostek do 24 m 120 000 z równoczesnym przyznaniem limitów ( wartość ryby ok 300 000 ). Teraz czeka was rozbicie banku czyli 30 000 000 zł za śmieci łódkami z ograniczonymi ładownościami. Szkoda że to wszystko zmierza w takim kierunku za politycznym przyzwoleniem. Chociaż najzabawniejsze jest to że w pierwszym kwartale kontrole kutrów od 15 do 21 były znikome. Niektórzy byli tak przedsiębiorczy że mają jeszcze połowę szproty i całego śledzia bo się nie dało wpisywać w dziennik zamiany bo inspektorzy ze stołem wyjechali już w lutym i kilku cwaniaków ugotowali na przekrętach. Dzisiaj zapewnię ci sami będą drzeć szaty w ustce że krzywda im się dzieje że kary dostali. Fakt jest taki że śledzia w zatoce nie ma bo "osioł" na zalewie wszystko ugnoił w siatkach. a kierunek wiatru nie wygoni wam śledzika na paszę z Kamerunu nawet jak będziecie do kościoła chodzili co niedzielę. Kontrola musi być, czy wam się to podoba czy nie. Coś mi się o uszy obija że w tym roku znowu jest przyzwolenie Jurka dla łososiowo i trociowo machlojki Inspektorzy żadnej kontroli jeszcze nie przeprowadzili a żniwa w toku.
05 kwiecień 2017 : 12:21 Rybacki | Zgłoś

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1

Źródło:

Waluta Kupno Sprzedaż
USD 4.0777 4.1601
EUR 4.2961 4.3829
CHF 4.6158 4.709
GBP 5.1533 5.2575

Newsletter