W sobotę zawiązał się Sztab Kryzysowy Polskiego Rybołówstwa. Przedstawiciele 6 organizacji rybackich, które reprezentują ponad 500 armatorów skierowali do Kazimierza Plocke, wiceministra rolnictwa odpowiedzialnego za rybołówstwo cztery postulaty. Jeżeli nie dojdzie do rozmów i konkretnych rozwiązań problemów rybacy będą blokować porty i organizować pikiety.
Rybacy domagają się zakazu wpisywania do rejestru statków nowych jednostek, dopłaty do nieekonomicznych limitów połowowych, pieniędzy za złomowane kutry i wycofania się z możliwości handlowania kwotami połowowymi.
- To są nasze najważniejsze problemy, z którymi borykamy się od lat i nikt ich nie chce rozwiązać - mówi Grzegorz Hałubek ze Związku Rybaków Polskich i jeden ze współzałożycieli sztabu kryzysowego. - Jeżeli minister nie odpowie na nasze postulaty i nie podejmie z nami negocjacji będziemy stosować ostrzejsze metody. Możliwe również, że dojdzie do blokady portów.
Hałubek przyznaje, że od lat rybacy starają się rozmawiać z urzędnikami o problemach, ale są zbywani. Miarka przebrała się w styczniu tego roku, kiedy ministerstwo wprowadziło nowy podział kwot połowowych.
- Odrzucono wszystkie nasze propozycje, które przysyłaliśmy w ubiegłym roku. Żaden nasz pomysł nie został zaakceptowany. Urzędnicy wprowadzili jakieś swoje rozwiązania, które jeszcze bardziej zniszczą polskie rybołówstwo. Poza tym chcemy dokonać zmian w doradztwie naukowym. Naszym zdaniem przedstawiciele Morskiego Instytutu Rybackiego działają na naszą niekorzyść.
Postulaty z podpisami rybaków wysłano już do ministerstwa rolnictwa. Teraz rybacy czekają na odpowiedź urzędników. Jednocześnie przygotowują również kolejne etapy walki.
Do tematu wrócimy.
Hubert Bierndgarski
fot. H. Bierndgarski
Email Drukuj
- Około 700 osób w Zachodniopomorskiem, rybaków i ich rodzin, przymiera głodem - mówi Bogdan Waniewski, prezes Stowarzyszenia Armatorów Rybackich. - Zgodzili się odejść z zawodu za 10 tys. euro. Pieniędzy nie zobaczyli do dziś. Zdesperowani grożą blokadami portów.
Polska flota rybacka liczy 400 kutrów, z czego ponad połowa przypada na porty zachodniopomorskie. Armatorzy mamieni pieniędzmi z Brukseli (Fundusz Sterowania Rybołówstwem FIFG) zadeklarowali likwidację około 160 jednostek. Rybakom w przypadku rezygnacji z uprawiania zawodu obiecano po 10 tysięcy euro i dodatkowe 50 tysięcy euro na przekwalifikowanie się zawodowe.
- Część rybaków już w listopadzie i grudniu postanowiła odejść z branży, a kutry armatorów trafiły na złom - podkreśla Waniewski. - Niestety, okazało się, że nie mogą złożyć stosownych wniosków, bo nie ma odpowiednich formularzy...
Korzystając z pomocy finansowej przewidzianej w Sektorowym Programie Operacyjnym "Rybołówstwo i przetwórstwo rybne 2004 - 2006", wspieranym ze środków Unii Europejskiej, przedsiębiorstwo zamierza zmodernizować swoje statki rybackie i obiekty służące przetwarzaniu ryb...
W Zachodniopomorskiem zawiązała się federacja organizacji rybackich i produkcyjnych pod nazwą "Sztab Kryzysowy Polskiego Sektora Rybołówstwa". Chce bronić interesów wszystkich grup zawodowych, które utrzymują się z połowów. Inicjatorzy uważają, że unijne rozporządzenia pogarszają ich możliwości zarobkowe.
Zastrzeżenia budzą grudniowe decyzje Brukseli: niskie kwoty połowowe przyznane na 2005 r. Polsce, podział Bałtyku na bogatsze łowisko zachodnie (na zachód od Bornholmu - eksploatowane głównie przez rybaków duńskich i niemieckich) i mniej wartościowe wschodnie (gdzie przede wszystkim łowią Polacy) oraz rekordowo długi okres ochronny na dorsza...
Email Drukuj
22 grudnia ubiegłego roku Rada Ministrów ds. Rolnictwa i Rybołówstwa Unii Europejskiej w Brukseli, w której posiedzeniu uczestniczył również wiceminister naszego resortu rolnictwa, Andrzej Kowalski, zadecydowała, że w tym roku polscy rybacy będą mogli odłowić na Bałtyku 13,2 tys. ton dorszy, czyli o ponad 2,5 tys. ton mniej niż w roku 2004. Ta decyzja, jak i propozycja o wprowadzeniu zakazu połowu tej ryby nawet przez cały rok – spowodowały ostry sprzeciw polskiego środowiska rybackiego, gotowego do podjęcia takich form sprzeciwu, jak strajk, blokadę wszystkich polskich portów od Gdańska po Szczecin, nie licząc już złożonego przez Stowarzyszenie Armatorów Rybackich w Kołobrzegu zawiadomienia w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez ministra rolnictwa, który godząc się na brukselską decyzję, nie wywiązał się z obowiązku obrony interesów polskich rybaków.
Jak bowiem sami wyliczyli, to zmniejszenie kwoty połowowej na tegoroczny odłów bałtyckiego dorsza pozbawi ich przychodu na sumę ok. 30 milionów złotych. Natomiast cały sektor rybołówstwa może stracić aż 60 mln zł. Cały więc teraz nacisk rybaków skierowany jest w stronę resortu rolnictwa i rozwoju wsi, aby tenże doprowadził do cofnięcia unijnego rozporządzenia. W przeciwnym razie blokada portów zostanie urzeczywistniona.
O komentarz do powyższej kwestii poprosiliśmy panią Romualdę Białkowską, dyrektor Przedsiębiorstwa Połowów i Usług Rybackich „Szkuner” we Władysławowie, będącą także w składzie Komitetu Sterującego Sektorowym Programem Operacyjnym „Rybołówstwo i przetwórstwo ryb 2004-2006”. P
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.