Rybołówstwo

Naukowcy chcieliby, by w najbliższych latach na unikatowym fragmencie Zatoki Puckiej, Ryfie Mew, zwanym także Rybitwią Mielizną, zalęgła się okazała populacja fok szarych.

Foki szare są piękne, lecz nie wszyscy chcą je mieć u siebie.


Jak jednak pisaliśmy w środę, pomysł ten spotyka się z krytyką ze strony samorządowców i mieszkańców miejscowości nad zatoką, którzy obawiają się, że stworzenie zamkniętego rezerwatu dla fok ograniczy rozwój turystyki i rybołówstwa w regionie. Na razie protestują na próżno. Urząd Morski w Gdyni w porozumieniu z naukowcami rozważa, aby objąć ten teren ochroną rezerwatową. Plan taki popierają także ekolodzy z organizacji WWF Polska. Na wczorajszej konferencji w tej sprawie w Urzędzie Morskim w Gdyni przedstawiciele rybaków skrytykowali pomysł. Ich zdaniem objęcie ochroną tego fragmentu Zatoki Puckiej utrudni im pracę, obecność fok może też przyczynić się do przetrzebienia populacji ryb. To z kolei mogłoby doprowadzić przedstawicieli branży rybackiej, uprawiającej ten zawód od pokoleń, do bankructwa. - Dlaczego na siłę chcecie lokować siedliska fok szarych na Ryfie Mew? - pytał jeden z rybaków. - Te ssaki nigdy nie występowały w tym miejscu. Podobne pomysły są ingerowaniem na siłę w przyrodę. Naukowcy i urzędnicy podkreślają jednak, iż teren mielizny na Zatoce Puckiej dawno już włączono do systemu ochrony siedliskowej i ptasiej NATURA 2000, a leży on także w granicach Nadmorskiego Parku Krajobrazowego. Stąd właśnie pojawiają się pomysły, aby wprowadzić tam ograniczenia w żegludze i turystyce pieszej. - Jesteśmy na początku drogi wprowadzania planu ochrony przyrody tego regionu - podkreśla prof. Andrzej Królikowski, dyrektor Urzędu Morskiego w Gdyni. - Wynika to właśnie m.in. z zapisów programu NATURA 2000. Urząd Morski w Gdyni już w zeszłym roku zapowiedział, iż będzie chciał na Ryfie Mew zamontować kamery, aby móc monitorować żeglugę i turystykę pieszą.

Zdaniem prof. Krzysztofa Skóry, dyrektora Stacji Morskiej Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego na Helu, w której hodowana jest populacja fok, ssaki te wbrew obiegowym opiniom nie potrzebują do rozmnażania ośnieżonych i oblodzonych fragmentów wybrzeża, stąd bez problemu mogłyby egzystować na Ryfie Mew. Właśnie dlatego naukowcy popierają pomysł objęcia tej okolicy ochroną rezerwatową. Foki szare w polskiej strefie Bałtyku nie byłyby zresztą żadną nowością, ich populacja jeszcze kilkadziesiąt lat temu oceniana była nawet na tysiąc osobników. W 2008 roku zanotowano obecność ośmiu osobników, ale w zeszłym roku, 2 września, padł rekord - naliczono dwanaście ssaków.
Szymon Szadurski

0 Robienie ludzi w konia (w fokę)
Redaktor chyba nie byl na spotkaniu albo na nim spal. I jak tu mozna wierzyc mediom. Naukowcy mowili o zagrozeniach dla ochrony przyrody w tym miejscu bo jestti obszar pawni echroniony. Poakzywali ze m.in. to miesce jest wazne dla potrzeb rybakow i wcale nie upierali sie przy rezerwacie bo to nie oni za to odpowiadaja ale administrcja. Pokazywali ze narasta niekontrolowana obecnosc ludzi (turystow) w tym miejscu gdzie plosza chronione ptaki i depcza im miesca gdzie one zeruja. I ze jesli ludzie tam beda stale i w duzej ilosci to wykluczy to ewenwtualna obecnosc tu fok. A zyly w tym mijescu przez setki lat.
21 styczeń 2010 : 09:21 czynny obserwator | Zgłoś
0
Podpisuje się pod uwagami wczesniejszego internauty. Autor tekstu pisze nieprawdę. Chyba nie brał udziału we wczorajszym spotkaniu. Ponadto nie rozumie do końca terminów jakimi się posługuje np. populacja. Mówiąc krótko: ręce opadają!
21 styczeń 2010 : 10:35 ciernik | Zgłoś
0 Ręce opadają
Byłem w ubiegłym roku w Vancouver. Pojechałem łowić łososie pacyficzne na sztuczną muchę, a dodatkowo wykupiłem wycieczkę dla dwóch osób by podziwiać orki (coś jak morświn, tylko większe). Dwa lata temu pływałem po bagnach Florydy uganiając się za bassami i szukając aligatorów w okolicach wyspy Amelia Island. Trzy lata temu zwiedzałem Galapagos i podziwiałem tamtejsze żołwie. W każdym z tych miejsc zostawiałem kupę szmalu, a takich jak ja były setki!!! Miejscowa społeczność na ochronie przyrody ZARABIA OGROMNE PIENIĄDZE. Te orki, żółwie, czy łososie sa jak ich narodowy skarb. Dziwi mnie, że nie można tego przenieść do Polski. Przecież wielu Polaków nie widziało foki, morswina etc. Fajnie jest przyjechać do Helu wypłynąć na połów dorszy, zobaczyć czystą plażę, zjeśc coś dobrego w Maszoperii, czy u Kapitana Morgana. Ale jak ostatnio byłem to mnie zcięło z nóg. Ten syf w okolicach jednostki wojskowej, te plastikowe kubki i butelki na plażach. No i dresiarstwo. W tym roku z piecioosobową grupką znajomych wybieramy się do Nowej Zelandii. Sporo kasy zostanie za granica, a moglibyśmy ją przepuścić nad Bałtykiem.
21 styczeń 2010 : 11:15 Turysta z Warszawy | Zgłoś
0 To podpisałem.
My mieszkańcy terenu wokół Zatoki Puckiej stanowczo sprzeciwiamy się zaostrzeniu obecnie obowiązujących rygorów ochrony rejonu Zatoki Puckiej, mającemu na celu powstanie rezerwatu i w konsekwencji zamknięcie tego obszaru dla rybołówstwa, żeglugi i wszystkich form turystyki wodnej.
21 styczeń 2010 : 13:37 ST.RYBAK | Zgłoś
0 Nie wszyscy czytali.
Są jeszcze normalni naukowcy. Nie oddawajcie fokom domu Prof. dr hab. Jan Marcin Węsławski* Dr hab. Tomasz Linkowski** Prof. dr hab. Lech Stempniewicz*** 2009-12-21, ostatnia aktualizacja 2009-12-23 18:07 WWF Polska rozpoczęła kampanię pod tytułem "Oddajcie fokom ich dom". "Ta akcja to najgorszy przykład przerostu prymitywnego marketingu nad wiarygodnością" - przekonują jednak eksperci od biologii morza Fot. Beata Kitowska / AG Październik 2007 r., Smołdzino. Akcja wypuszczania na wolność fok wychowanych w... W języku angielskim wyrażenie "never cry wolf " jest dobrze znanym idiomem wywodzącym się ze starożytnej bajki Ezopa o pastuszku, który dla zabawy podnosił alarm, aż wreszcie, gdy wilki przyszły naprawdę, nikt nie uwierzył w jego wołanie i nie przyszedł z pomocą. Strategia podnoszenia alarmu (budzenia zainteresowania) jest powszechną, choć prymitywną metodą marketingową. Jej zaletą jest efektywność, wadą -krótki okres oddziaływania (konsument dość szybko orientuje się, że został nabrany). Dla działalności handlowej lub politycznej ta forma zabiegania o uwagę jest wciąż atrakcyjna, dla innych form działalności społecznej może być zgubna. Kiedy alarm miał sens W latach 70., kiedy budził się ruch zielonych, największym problemem aktywistów było zainteresowanie opinii publicznej sprawą zagrożenia przyrody. Powszechna wiedza o skażeniach i zagrożeniach była wówczas niewielka, świadomość konsekwencji naszych czynów również, i metoda "alarmu" miała taktyczny sens. Szybko trzeba było jednak przejść na bardziej cywilizowane metody przekazu informacji i dyskusji społecznej. REKLAMY GOOGLE Raporty środowiskowe Raporty oddziaływania na środowisko Doradztwo w ochronie środowiska [link usunięty] l System Alarmowy do: domu, mieszkania, warsztatu. Sprawdz! Doradzimy, pomożemy. [link usunięty] L ech Zaglądaj pod kapsle i zawleczki - Zgarnij wyjazd do Dubaju! [link usunięty] Przykład em jest choćby kampania Greenpeace na rzecz ochrony fok -rozpoczęta spektakularną akcją przeciwko okrutnemu zabijaniu na masową skalę świeżo urodzonych fok grenlandzkich noszących przez kilka tygodni życia piękne, delikatne białe futerko, potem kontynuowana jako kampania przeciwko odłowom przemysłowym, z równoczesnym poparciem dla produktów uzyskiwanych z fok przez ludność miejscową (tzw. aboriginal hunt, czyli polowania tradycyjne). Kampania na rzecz ochrony wielorybów prowadzona początkowo w obronie zagrożonych wyginięciem gatunków musiała zmienić się na akcję motywowaną moralnie, ponieważ współczesny główny gatunek łowny - wal karłowaty - nigdy nie był i nie jest zagrożony przez wielorybnictwo. Zmiana hasła: "Protestuj przeciwko wielorybnikom, bo zginą ostatnie wielkie ssaki" na hasło: "Zabijanie wielorybów jest naganne etycznie" osłabia na pozór siłę jego oddziaływania, bo ludzie zaczynają się zastanawiać nad złożonym sensem nowego przesłania (przecież polowania na dzikie zwierzęta są społecznie akceptowane), ale przekaz zyskuje nowy walor -wiarygodność. Ta cecha staje się coraz cenniejsza w społeczeństwie, które ma swobodny dostęp do informacji, a głównym problemem staje się nie zdobycie informacji, ale oddzielenie informacji prawdziwej od informacyjnego szumu. Jako biolodzy pracujący w instytucjach zawodowo zajmujących się morzem jesteśmy zbulwersowani ostatnimi posunięciami renomowanej i szanowanej organizacji, jaką jest WWF Polska (Światowy Fundusz na rzecz Ochrony Przyrody). Dwie kampanie -najpierw w mniejszej skali przeciwko rurociągowi Nord Stream, teraz w wielkiej skali pod hasłem "Oddajcie fokom ich dom" - są naszym zdaniem najgorszym przykładem przerostu prymitywnego marketingu nad wiarygodnością. Foka ma się dobrze W pierwszej kampanii chodziło oto, że budowa i eksploatacja rurociągu przez Bałtyk zagrozi naszym morświnom. Autorzy nie chcieli słuchać argumentów, że na Morzu Północnym i w cieśninach duńskich, nad tysiącami kilometrów rurociągów, pływają dziesiątki tysięcy morświnów i nie ma udokumentowanych przypadków konfliktu pomiędzy tymi dwoma bytami. Teraz trwa wielka (kosztowna) kampania w mediach na rzecz "oddania fokom ich domu". Kampania odwołuje się do najprostszych emocji - od dramatycznego tekstu czytanego przez aktorkę do równie wzruszających zdjęć fok szarych, które rzekomo poszukują u nas swego utraconego domu. Tezy kampanii to: 1.Foki miały niegdyś swe siedlisko na polskich plażach. 2. Dziś człowiek nie pozwala im powrócić na swoje miejsce . 3. Trzeba mobilizacji społecznej do obserwacji i ochrony fok w Polsce . W opinii zwykłego odbiorcy (efekt kilkunastu rozmów z uczniami i turystami) mamy w Polsce zagrożoną populację rzadkich zwierząt, które bezradnie pływają wzdłuż morskiego brzegu, szukając dla siebie miejsca, i nie mogą wylądować, bo są przepędzane przez ludzi. Prawda jest taka, że foka szara nie jest gatunkiem zagrożonym, jej liczna i stabilna (20 tysięcy i rośnie) populacja żyje na północnych i wschodnich wybrzeżach Bałtyku, a w Polsce jest regularnym, choć rzadkim gościem - podobnie jak rzadko zalatujące ptaki gnieżdżące się w innych krajach. Foki były dość pospolite na naszych wodach do początku XX w., kiedy ich liczebność na Bałtyku była pięciokrotnie większa niż dzisiaj. Wówczas "nie mieściły" się w swoim właściwym środowisku i na naszym wybrzeżu znajdowały ustronne miejsca na zalodzonych zimą wybrzeżach. Foki europejskie w przeciwieństwie do pacyficznych uchatek są płochliwe i ostrożne, nie znoszą towarzystwa ludzi i rozmnażają się tylko w miejscach zapewniających im spokój. Na Bałtyku optymalne w dzisiejszych warunkach siedlisko znajdują w słabo zaludnionych obszarach Skandynawii, wśród dziesiątków tysięcy skalistych wysepek lub na lodzie morskim. Dziś zmniejszona populacja fok szarych żyje spokojnie w wybranym względem potrzeb siedlisku, z rzadka zapuszczając się na zatłoczone, piaszczyste wybrzeża południowego Bałtyku. W Polsce można obserwować foki w miarę regularnie na barierowej wyspie w ujściu Wisły i sporadycznie na odludnych plażach środkowego wybrzeża i półwyspu Hel. Organizowanie "błękitnych patroli", które mają przemierzać wybrzeże w poszukiwaniu fok, jest działaniem, które tylko zniechęci młodych ludzi do angażowania się w akcje prośrodowiskowe. Ochrona zwierząt, szczególnie ssaków morskich, jest naszym obowiązkiem (również wynikającym z traktatów UE), propagowanie rozumnego i przyzwoitego odnoszenia się do zwierząt jest ważne i potrzebne (w przypadku fok nie należy ich płoszyć, spychać do wody etc.), ale dramatyczny apel o "oddanie fokom ich domu" jest marketingowym nadużyciem, nawoływaniem do działania bez efektów. A łosie do Warszawy Na koniec kilka uwag dotyczących finansowania tego typu kampanii. WWF Polska uzyskał na swój projekt od Unii Europejskiej 6,2 mln zł. Pieniądze zostały przyznane, czyli "mleko się już rozlało" i być może na resztę należałoby spuścić zasłonę milczenia. Jako ludzie, którym zdecydowanie zależy na ochronie przyrody, a także zachowaniu różnorodności gatunkowej fauny i flory ojczystej, uważamy, że efektywność wydawania funduszy pomocowych z UE nie powinna się ograniczać do wskaźników procentowego wydatkowania kwot, ale również w większym niż dotychczas stopniu uwzględniać czynniki merytoryczne. Najwyższy czas na zmianę filozofii i zrozumienie, że wydawane z takim zapałem środki unijne pochodzą również z naszych kieszeni. Być może niedługo znajdziemy się w sytuacji, kiedy Polska będzie coraz większym płatnikiem na rzecz biedniejszych od nas członków UE. Czy wtedy też będzie nam wszystko jedno, na co przeznaczone są nasze pieniądze? Propozycję restytucji foki szarej na naszym wybrzeżu można śmiało porównać do jaskrawo absurdalnego pomysłu restytucji łosi w parkach miejskich Warszawy, bo przecież kiedyś tam występowały. Na szczęście na taki pomysł nikt jeszcze nie wpadł, bowiem można z dużym prawdopodobieństwem przypuszczać, że wstawienie do projektu łosia czy jakiegokolwiek innego gatunku z listy tzw. gatunków charyzmatycznych zapewniłoby zwycięstwo tak sformułowanego projektu w kolejnym konkursie ogłoszonym przez Centrum Koordynacji Projektów Środowiskowych UE. Mamy w polskim morzu ważne i naglące problemy do rozwiązania -wśród nich jest też ochrona siedlisk i gatunków -ale społeczna akceptacja tych działań musi opierać się na wiarygodności. Nie wołajmy: "Ratujmy polskie foki", bo kiedy wołanie o pomoc będzie potrzebne, nikt nam nie uwierzy. Dla nas, przyrodników, napisanie tego tekstu wiąże się także z dyskomfortem ustawiania się w szeregu przeciwników akcji proochroniarskich, mimo to uważamy, że nadużywanie emocji i chwytów marketingowych nawet w słusznej intencji zaszkodzi sprawie ochrony przyrody. *Prof. dr hab. Jan Marcin Węsławski Instytut Oceanologii PAN, Sopot **Dr hab. Tomasz Linkowski Morski Instytut Rybacki w Gdyni ***Prof. dr hab. Lech Stempniewicz Wydział Biologii Uniwersytetu Gdańskiego Źródło: Gazeta Wyborcza ... ...
21 styczeń 2010 : 15:26 Czytelnik | Zgłoś
0 Rozporządzenie Nr 55/06 Wojewody Pomorskiego
Wojewody Pomorskiego
z dnia 15 maja 2006 roku
w sprawie Nadmorskiego Parku Krajobrazowego


Na podstawie art. 16 ust. 3 ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody (Dz. U. Nr 92, poz. 880, z 2005 r. Nr 113, poz. 954 i Nr 130, poz. 1087) zarządza się, co następuje:
§ 1

1. Nadmorski Park Krajobrazowy, zwany dalej „Parkiem” , obejmuje obszar o powierzchni 18.804 ha, w tym 7.452 ha powierzchni lądowej ( w gm.: Kosakowo, Krokowa, Puck oraz w m.: Jastarnia, Hel, Puck, Władysławowo; w pow. puckim) oraz 11.352 ha wód Zatoki Puckiej Wewnętrznej.
2. W celu zabezpieczenia Parku przed zagrożeniami zewnętrznymi wyznaczona jest otulina o powierzchni 17.540 ha (w gm.: Choczewo, Kosakowo, Krokowa, Puck, oraz w m.: Puck, Władysławowo; w pow. puckim).
3. Opis granicy Parku określa się w załączniku Nr 1 do niniejszego rozporządzenia.
4. Otulinę określa się w załączniku Nr 2 do niniejszego rozporządzenia.

§ 2
1. Określa się szczególne cele ochrony Parku :
1) zachowanie naturalnego charakteru brzegów morskich i ujściowych odcinków rzek oraz specyfiki form mierzejowych,
2) zachowanie charakterystycznego układu strefowego i ciągłości przestrzennej poszczególnych typów ekosystemów nadmorskich,
3) ochrona wartości florystycznych i fitocenotycznych parku, w szczególności cennych fitocenoz w Zatoce Puckiej i na jej wybrzeżach, zbiorowisk nawydmowych i naklifowych, śródleśnych torfowisk, bagien i oczek wodnych z rzadkimi zbiorowiskami roślinnymi, w tym o atlantyckim typie zasięgu,
4) ochrona miejsc rozrodu, żerowania i odpoczynku poszczególnych grup zwierząt, w szczególności ryb i ssaków morskich a także ważnych dla ptaków miejsc lęgowych oraz rejonów odpoczynku i żerowania w okresie wędrówek i zimowania,
5) zachowanie historycznie zróżnicowanych typów przestrzennych wsi rybackich i rolniczych, osad letniskowych oraz obszarów o ważnym znaczeniu strategicznym i nawigacyjnym, wraz z ich tradycją architektoniczną,
6) zachowanie wartości kultury niematerialnej, w szczególności swoistości etnicznej oraz tradycyjnych zajęć i zwyczajów społeczności kaszubskiej ,
7) ochrona charakterystycznych krajobrazów wybrzeży otwartego morza (wydmowych i klifowych) oraz wybrzeży nadzatokowych (wydmowych, wysoczyznowych i niskich) , w tym charakterystycznych równin organogeniczno-mineralnych na Półwyspie Helskim, eksponowanych widokowo wierzchowin i stref krawędziowych kęp wysoczyznowych, oraz rozległych krajobrazów równin nadmorskich i den pradolin.
§ 3

1. W Parku wprowadza się następujące zakazy, z zastrzeżeniem ust. 2, 3 i 4:
1)realizacji przedsięwzięć mogących znacząco oddziaływać na środowisko w rozumieniu art. 51 ustawy z dnia 27 kwietnia 2001 r. - Prawo ochrony środowiska (Dz. U. Nr 62, poz. 627 z późn. zm.);
2)umyślnego zabijania dziko występujących zwierząt, niszczenia ich nor, legowisk, innych schronień i miejsc rozrodu oraz tarlisk i złożonej ikry, z wyjątkiem amatorskiego połowu ryb oraz wykonywania czynności w ramach racjonalnej gospodarki rolnej, leśnej, rybackiej i łowieckiej;
3)likwidowania i niszczenia zadrzewień śródpolnych, przydrożnych i nadwodnych, jeżeli nie wynikają z potrzeby ochrony przeciwpowodziowej lub zapewnienia bezpieczeństwa ruchu drogowego lub wodnego lub budowy, odbudowy, utrzymania, remontów lub naprawy urządzeń wodnych;
4)pozyskiwania do celów gospodarczych skał, w tym torfu, oraz skamieniałości, w tym kopalnych szczątków roślin i zwierząt, a także minerałów i bursztynu;
5)wykonywania prac ziemnych trwale zniekształcających rzeźbę terenu, z wyjątkiem prac związanych z zabezpieczeniem przeciwsztormowym, przeciwpowodziowym lub przeciwosuwiskowym lub budową, odbudową, utrzymaniem, remontem lub naprawą urządzeń wodnych;
6)dokonywania zmian stosunków wodnych, jeżeli zmiany te nie służą ochronie przyrody lub racjonalnej gospodarce rolnej, leśnej, wodnej lub rybackiej;
7)budowania nowych obiektów budowlanych w pasie szerokości 100 m od linii brzegów rzek, jezior i innych zbiorników wodnych, z wyjątkiem obiektów służących turystyce wodnej, gospodarce wodnej lub rybackiej;
8)lokalizowania obiektów budowlanych w pasie szerokości 200 m od krawędzi brzegów klifowych oraz w pasie technicznym brzegu morskiego;
9) likwidowania, zasypywania i przekształcania zbiorników wodnych, starorzeczy oraz obszarów wodno-błotnych;
10) wylewania gnojowicy, z wyjątkiem nawożenia własnych gruntów rolnych;
11)prowadzenia chowu i hodowli zwierząt metodą bezściółkową;
12)utrzymywania otwartych rowów ściekowych i zbiorników ściekowych;
13)organizowania rajdów motorowych i samochodowych;
14)używania łodzi motorowych i innego sprzętu motorowego na otwartych zbiornikach wodnych, z wyłączeniem wytyczonych torów wodnych do portu w Pucku i przystani w Kuźnicy.
2. Zakazy wymienione w ust. 1 pkt. 7 - jeżeli w trakcie postępowania strona wykaże brak niekorzystnego wpływu planowanej inwestycji na chronione: krajobrazy, siedliska przyrodnicze oraz gatunki roślin, grzybów i zwierząt - nie dotyczą :
1) określonych w studiach uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gmin obszarów zwartej zabudowy miast i wsi - gdzie dopuszcza się uzupełnianie istniejącej zabudowy mieszkaniowej i usługowej, pod warunkiem wyznaczenia nieprzekraczalnej linii zabudowy od brzegów wód zgodnie z linią występującą na przylegających działkach,
2) istniejących siedlisk rolniczych – gdzie dopuszcza się uzupełnianie zabudowy o obiekty niezbędne do prowadzenia gospodarstwa rolnego, pod warunkiem nie przekraczania dotychczasowej linii zabudowy od brzegów wód,
3) istniejących ośrodków wypoczynkowych, dla których miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego utraciły moc z dniem 1 stycznia 2004 r. - gdzie dopuszcza się przebudowę i modernizację istniejącego zainwestowania w celu poprawy standardów ochrony środowiska oraz walorów estetyczno-krajobrazowych, pod warunkiem nie zwiększania powierzchni zabudowy, ilości miejsc pobytowych a także nie przybliżania zabudowy do brzegów wód.
3. W określonych w obowiązujących studiach uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gmin granicach zwartej zabudowy miejscowości : Chałupy, Jastarnia, Jurata, Kuźnica i Hel dopuszcza się lokalizowanie nowych obiektów budowlanych w nadzatokowej części pasa technicznego brzegu morskiego - jeżeli w trakcie postępowania strona wykaże brak niekorzystnego wpływu planowanej inwestycji na chronione: krajobrazy, siedliska przyrodnicze oraz gatunki roślin, grzybów i zwierząt.
4. Niniejsze rozporządzenie nie narusza uprawnień nabytych na podstawie prawomocnych orzeczeń administracyjnych oraz ustaleń miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego, obowiązujących w dniu wejścia w życie niniejszego rozporządzenia.

§ 4

Rozporządzenie wchodzi w życie z upływem 14 dni od daty ogłoszenia jego tekstu w Dzienniku Urzędowym Województwa Pomorskiego.*


*Niniejsze rozporządzenie było poprzedzone Rozporządzeniem nr 5/94 Wojewody Gdańskiego z dnia 8 listopada 1994 r. w sprawie wyznaczenia obszarów chronionego krajobrazu, określenia granic parków krajobrazowych i wyznaczenia wokół nich otulin oraz wprowadzenia obowiązujących w nich zakazów i ograniczeń ( Dz. Urz. Woj. Gdańskiego z 1994 r. Nr 27, poz. 139 i z 1998 r. Nr 59, poz. 294), które w odniesieniu do Nadmorskiego Parku Krajobrazowego traci moc z dniem wejścia w życie niniejszego rozporządzenia na podstawie art. 157 ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody (Dz. U. Nr 92, poz. 880), z tym że na podstawie art. 153 ww. ustawy utworzony park krajobrazowy stał się parkiem krajobrazowym w rozumieniu niniejszej ustawy.
21 styczeń 2010 : 19:10 foka czarownica | Zgłoś
0 niech foki spadają..
...latem chodzę tam na plażę!!!!!
Rewa żyje w sezonie z turystów,...a foki można obejrzeć na Helu lub w ....internecie!
22 styczeń 2010 : 22:45 gnom | Zgłoś
0 Kto tak naprawdę straci na tym ?
Wszystkich ma ta Zatoka Pucka wyżywić.
Od Rybaka poprzez sklepikarzy, skończywszy na Bankierze.

Rybacy będą mogli dalej łowić i na pewno ryby będzie więcej.
Hotele i Pensjonaty mogą liczy na turystów zainteresowany nienaruszoną naturą (Fokarium pokazało ze społeczeństwo nie nadmorskie jest głodne natury i płaci chętnie za to).

Może nareszcie dadzą się skusić turyści zagraniczni którzy teraz stronią od kiczowatych plastikowych palm, wielkich reklam przy drogach i na budynkach, odmrażanego żarła , hałasu i wszechobecnych plastikowych butelek. Oczywiście nasz polski turysta jest też coraz bardziej wymagający i niedługo będzie ciężko wyciągną z niego pieniążki.

Kto tak naprawdę straci na tym jeżeli powstanie na terenie Zatoki Rezerwat?
24 styczeń 2010 : 00:15 turysta | Zgłoś
0 Kompromitacja
"... przedstawiciel powiatu puckiego, obstawał przy stanowisku, że zachowanie Ryfu Mew jako foczej ostoi nie powinno mieć miejsca i foki, które pojawią się w Zatoce Gdańskiej powinny być zabijane".
24 styczeń 2010 : 17:35 Whoiswho | Zgłoś
0 ZASTANÓWCIE się !!!
Ten pomysł jest tylko medialny. Ma dać rozgłos i pieniądze z UE dla artysty z Helu. Tam nigdy nie było i nie będzie fok. Nawet gdyby je przywiązał, to się potopią bo mielizna częściej jest pod wodą. Jedna foka zżera rocznie ponad 2 tony najlepszej ryby, której tam nie ma. A ponieważ najczęściej zżera połowę, jak czasami widać to w sieciach, to trzeba liczyć 4 tony. Będzie musiał zapłacić za tą chodowlę odszkodowanie rybakom. Prawie 100 tyś. zł od jednej foki rocznie do podziału na wszystkie łodzie z rejestracją z zatoki. Za inne utrudnienia też zapłaci odszkodowanie.W końcu, rozrabiabiacza zamkną za wyłudzanie pieniędzy i wszyscy z ulgą odetchną. A my będziemy pilnować, by publikowane "analizy" były prawdziwe. Może wcześniej, przerzuci się na żyrafy. Są większe co oznacza większe pieniądze.
25 styczeń 2010 : 22:52 bezdomna foka | Zgłoś

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1

Źródło:

Waluta Kupno Sprzedaż
USD 4.0845 4.1671
EUR 4.2992 4.386
CHF 4.6143 4.7075
GBP 5.1641 5.2685

Newsletter