"Marynarka wojenna jest gotowa do działania" – powiedział piątek szef estońskiego resortu obrony Hanno Pevkur. Odniósł się w ten sposób do inicjatywy premiera Polski Donalda Tuska o powołaniu wspólnej misji patrolowania Bałtyku.
Ustalenia szczytu Nordycko-Bałtyckiej Ósemki (NB8) w Harpsund w Szwecji z udziałem szefa polskiego rządu zanalizował estoński nadawca ERR.
„Estonia jest otwarta na wspólne monitorowanie infrastruktury na obszarze Morza Bałtyckiego" – poinformował serwis, cytując uczestników spotkania.
Czytaj także:
Tusk: zaproponowałem stworzenie misji na Morzu Bałtyckim
Siewiera: Wspólne patrolowanie wód Bałtyku przez kraje regionu kluczowe dla naszego bezpieczeństwa
- Najważniejsze, że będziemy w stanie lepiej analizować zagrożenie, czyli poruszające się po Bałtyku jednostki. Dlatego musimy gromadzić lepsze informacje od strony wywiadowczej i lepiej je wymieniać między sobą – przyznał szef resortu obrony Estonii.
Hanno Pevkur podkreślił, że już na wcześniejszym etapie należy podjąć bardziej skuteczne działania, także od strony prawnej wobec konkretnych statków operujących na Morzu Bałtyckim. Odniósł się w ten sposób do ostatnich uszkodzeń podmorskich kabli między Finlandią, a Niemcami oraz Litwą, a Szwecją i podejrzeń wobec chińskiego masowca Yi Peng 3. Jednostka cumuje na wodach międzynarodowych w cieśninie Kattegat między Danią i Szwecją, otoczona przez duńskie i szwedzkie okręty, a szwedzkie i niemieckie władze prowadzą negocjacje w sprawie możliwości wejścia na pokład i przesłuchania załogi.
Według estońskiego ministra to "decyzja polityczna". "Musimy działać bardziej zdecydowanie na naszych wodach" – stwierdził, zwracając jednocześnie uwagę, że na wodach międzynarodowych "trzeba ocenić ryzyko" i być świadomym konsekwencji.
Pevkur nawiązał przy tym do uszkodzenia estońsko-fińskiego gazociągu Balticconnector, o którego rozerwanie jesienią ub. roku podejrzewa się chiński kontenerowiec NewNew Polar Bear. Ze względu na interpretację prawa morskiego wszczęcie dochodzenia w tej sprawie opóźniło się, a jednostce pozwolono opuścić Bałtyk. Od ponad roku nie ustalono, czy uszkodzenie było działaniem "przypadkowym", czy też "zamierzonym".
Premier Estonii Kristen Michal przyznał jednocześnie, że "nie da się skutecznie monitorować każdego elementu podwodnej infrastruktury".
Czytaj także:
- Atakujący potrzebuje odnieść sukces tylko raz, a obrona za każdym razem (...). Ważny jest przekaz, że kontrolujemy obszar i jesteśmy zdolni utrzymać jego ochronę – podkreślił szef estońskiego rządu, komentując inicjatywę stworzenia wspólnej misji patrolowania Morza Bałtyckiego.
Wcześniej także politycy z Litwy poparli projekt powołania nadzoru morskiego, który operowałby na Bałtyku pod banderą NATO.