Belgia, jeden z największych w Europie importerów skroplonego gazu ziemnego z Rosji, wzywa Unię Europejską do wprowadzenia zakazu jego importu, bo bez ogólnounijnych sankcji firmy nie mogą zerwać długoterminowych kontraktów - podał w czwartek brytyjski dziennik "Financial Times".
Tinne Van der Straeten, belgijska minister energetyki, w rozmowie z "FT" powiedziała, że UE musi "pójść dalej", aby powstrzymać rosyjski LNG przed dotarciem do Wspólnoty, gdyż rosną obawy o wzrost importu.
Wyjaśniła, że przepisy wprowadzone przez UE w grudniu 2023 roku, aby uniemożliwić rosyjskim firmom energetycznym korzystanie z infrastruktury na terenie UE nie dawały wystarczających podstaw prawnych firmom korzystającym z portów takich jak Zeebrugge w Belgii - głównego węzła importu LNG i reeksportu do krajów trzecich - do ograniczenia kontraktów. Typowe kontrakty dotyczące LNG obowiązują przez dekadę lub dłużej, więc wiele obecnie obowiązujących pochodzi sprzed inwazji Rosji na Ukrainę w 2022 roku.
- Przyjrzeliśmy się temu. Mamy rosyjski gaz płynący do Belgii. Zajrzałam pod każdy kamień i przepisy w sprawie gazu nie pomogą. Potrzebujemy europejskiego podejścia - powiedziała Van der Straeten.
"FT" podaje, że Sophie Hermans, holenderska minister ds. klimatu i zielonego wzrostu, w poniedziałek zapowiedziała, że poruszy tę kwestię na spotkaniu ministrów energii UE w październiku. - Nie ma innych opcji, w których moglibyśmy rozwiązać prywatne kontrakty bez zastosowania sankcji ze strony Komisji Europejskiej - oświadczyła.
Zwróciła uwagę, że liczba tankowców przewożących rosyjski gaz przybywających do głównego terminalu Gate w Rotterdamie, gwałtownie wzrosła w ostatnich miesiącach - o ile od połowy 2022 roku do połowy 2024 roku był to średnio jeden miesięcznie, latem osiągnęła dwa miesięcznie. Standardowej wielkości tankowiec zazwyczaj przewozi równowartość około 70 tys. do 80 tys. ton gazu.
Jak zauważa "FT", od czasu rosyjskiej inwazji na Ukrainę UE konsekwentnie naciskała na kraje członkowskie, aby zmniejszyły swoją zależność od rosyjskich paliw kopalnych, ale powstrzymała się przed wprowadzeniem sankcji na paliwo poza zakazem przeładunku - importu i reeksportu rosyjskiego LNG do innych krajów - który został uzgodniony w czerwcu, choć jeszcze nie wszedł w życie.
Według firmy analitycznej Kpler, Belgia była drugim po Hiszpanii największym importerem rosyjskiego LNG w 2023 roku, choć wygląda, że w tym roku na pierwsze miejsce wysunie się Francja.
"FT" zauważa, że pomimo nacisków ze strony krajów importujących, jak Belgia i Holandia, aby wprowadzić sankcje na rosyjskie LNG, istnieje niewielka szansa na uzyskanie jednomyślnej zgody wszystkich państw członkowskich UE, która byłaby wymagana, bo np. Węgry regularnie sprzeciwiają się podejmowaniu dalszych środków w celu ograniczenia napływu rosyjskich paliw kopalnych.
Unijni dyplomaci z krajów importujących również podkreślili, że znaczna część gazu trafia do innych państw członkowskich UE. Dane dotyczące tego, ile gazu jest sprzedawane dalej, są wrażliwe z handlowego punktu widzenia i dlatego są utrzymywane w tajemnicy przez zaangażowane firmy. "Bardzo by nam pomogło, gdyby te dane mogły zostać upublicznione” - powiedział jeden z dyplomatów.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński