Wraz z upływem lat ludzie po obu stronach Cypru nauczyli się żyć w warunkach podziału wyspy - przekazał PAP prof. Yiannis Papadakis z Uniwersytetu Cypryjskiego. Zwrócił uwagę, że rozmowy o rozwiązaniu problemu cypryjskiego są w impasie.
W sobotę mija 50 lat od rozpoczęcia przez Turcję zbrojnej interwencji na Cyprze, będącej odpowiedzią na przewrót inspirowany przez rządzącą wówczas w Grecji juntę czarnych pułkowników. Cypr podzielony jest na leżącą na południu i należącą do UE Republikę Cypryjską i Turecką Republikę Cypru Północnego (TRCP), której państwowość uznaje Ankara.
Jak podkreślił w komentarzu dla PAP profesor Uniwersytetu Cypryjskiego, pod względem praktycznym skutki podziału wyspy w większej mierze dotykają tureckich Cypryjczyków, ponieważ, w przeciwieństwie do Cypryjczyków greckich, nie należą do Unii Europejskiej i nie żyją w państwie uznawanym na arenie międzynarodowej, co rodzi szereg problemów, np. związanych z podróżowaniem.
Strona Cypryjczyków tureckich jest mniej bogata i jest zależna od Turcji - dodał profesor. Tureccy Cypryjczycy chcą ochrony od Turcji, jednak jednocześnie nie są religijni i nie podobają im się wpływy Turcji, zwłaszcza pod rządami prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana.
Według eksperta fakt, że mieszkańcy do pewnego stopnia przyzwyczaili się do życia w warunkach podziału wyspy, również jest problematyczny, ponieważ "to niestabilna sytuacja w bardzo niestabilnej części świata".
Profesor zwrócił uwagę, że negocjacje w sprawie rozwiązania problemu cypryjskiego są w impasie.
- Na poziomie liderów, według mnie, główny problem obecnie leży po stronie tureckich Cypryjczyków, odrzucającej ustalony wcześniej plan rozwiązania federalnego, na temat którego przez lata trwały negocjacje - podkreślił.
Strona tureckich Cypryjczyków domaga się podziału wyspy, a nie połączenia drogą federacji. Jednocześnie profesor nie uważa, by obecne władze greckich Cypryjczyków z entuzjazmem podchodziły do podjęcia kroków w stronę rozwiązania federalnego.
Prof. Papadakis ocenił, że mieszkańcy wyspy nie zostali przygotowani ani do życia w federacji, ani do koegzystencji. Jak zauważył, w szkołach na obu stronach wyspy nie ma poważnych rozmów na temat różnych systemów politycznych, w tym dotyczących tego, czym jest federacja.
- Dużo więcej czasu poświęca się w szkołach rozmowom o historii Turcji po stronie tureckich Cypryjczyków albo historii Grecji po stronie Cypryjczyków greckich; po obu stronach bardzo mało mówi się o historii Cypru - wyjaśnił ekspert. - Lekcje historii są jednostronne i stronnicze, pokazują jedynie wydarzenia, w których ofiarą była jedna strona. Wykładana historia ma charakter nacjonalistyczny, etnocentryczny i demonizuje stronę drugą - dodał profesor antropologii społecznej.
Według niego brakuje poważnych starań, by pokazać przeszłość i działania każdej ze stron z bardziej krytycznej perspektywy.
- W rezultacie obie strony przyjęły silną tożsamość ofiar. Dlatego pojęcie kompromisu po obu stronach jest uznawane za słowo negatywne. Dlaczego (iść na) kompromis, jeśli tylko my jesteśmy ofiarami? - kontynuował wykładowca Uniwersytetu Cypryjskiego.
Ekspert zwrócił też uwagę na odwrócenie się przez mieszkańców obu części wyspy od polityki ze względu na korupcję i brak zaufania wobec polityków.
- To oznacza również odwrócenie się od politycznych dyskusji na temat problemu cypryjskiego, zwłaszcza dotyczy to młodszych pokoleń. Po obu stronach obecne jest też fałszywe poczucie bezpieczeństwa, mimo tego, że żyjemy w niebezpiecznej i niestabilnej części świata - oznajmił ekspert.
PAP zapytała też profesora o możliwość zaostrzenia sytuacji na wyspie. W poniedziałek agencja AP napisała o rosnących obawach o eskalację konfliktu i poinformowała, że w tym roku zarejestrowano o 70 proc. więcej niż przed rokiem przypadków naruszenia 180-kilometrowej strefy buforowej, nadzorowanej przez ONZ i dzielącej wyspę na część kontrolowaną przez greckich i tureckich Cypryjczyków. Związane jest to przede wszystkim z budowami prowadzonymi przez obie strony na terytorium neutralnym. W 2023 roku wzrost takich przypadków wyniósł 60 proc.
Jak donoszą siły pokojowe na Cyprze, UNFICYP, w okolicy strefy na posterunkach wartowniczych rozlokowano broń dużego kalibru, w tym karabiny maszynowe i granatniki, zbudowano setki nowych stanowisk bojowych oraz zainstalowano wiele nowoczesnych kamer na podczerwień, które potencjalnie mogą wspomagać systemy artyleryjskie i rakietowe. Takie działania naruszają strefę buforową i są odnotowywane coraz częściej - podkreśliła AP.
- Dla mnie największym zagrożeniem byłoby to, gdyby ONZ, monitorująca strefę buforową, pewnego dnia zdecydowała, że już wystarczy, są poważniejsze konflikty gdzie indziej i opuściła (wyspę). Strefa buforowa to w rzeczywistości linia zawieszenia broni między armiami, więc nikt nigdy nie wie, czy niewielki incydent spowodowany na przykład przez pijanego żołnierza nie mógłby przerodzić się w coś naprawdę dużego - ostrzegł ekspert.
Profesor przyznał, że podział Cypru rodzi trudności dla Grecji i Turcji.
- Ale bardzo się cieszę, obserwując w ostatnim czasie zbliżenie między władzami greckimi i tureckimi. Myślę, że to może być też dobre dla Cypru. Szkoda, że niektóre osoby po stronie greckich Cypryjczyków krytykują to zbliżenie, tak jakby Grecja zdradzała Cypr, polepszając swoje relacje z Turcją - podsumował profesor.