Wywiad amerykański ma dowody na łamanie przez Chiny sankcji nałożonych na Koreę Płn. Sześć statków należących do Chin bądź przez nie obsługiwanych złamało uchwalone przez Radę Bezpieczeństwa ONZ sankcje – poinformował w środę dziennik "Wall Street Journal".
Gazeta zaznacza, że Amerykanie zebrali fotografie oraz inne informacje wywiadowcze dot. KRLD i połączyli je z danymi o sytuacji na morzach w regionie Azji i Pacyfiku w ramach akcji zarządzonej przez Biały Dom, a mającej na celu zwiększenie presji na Koreę Płn.
Działania agencji wywiadowczych pozwoliły ustalić nazwy statków zamieszanych w nielegalny proceder oraz prześledzić ich ruchy. Jednostki te zawijały do portów w Korei Płn., następnie transportowały nielegalny ładunek do Rosji lub Wietnamu. W innych przypadkach chińskie statki przeładowywały towar na inne jednostki na morzu.
"Wall Street Journal" podaje, że z informacji zdobytych przez wywiad i przekazanych przez Biały Dom komisji ds. sankcji ONZ wynika, iż statki pływające pod chińską banderą dołożyły starań, by "ukryć przestępczą działalność".
W sierpniu ubiegłego roku Rada Bezpieczeństwa nałożyła embargo na eksport węgla, rudy żelaza, ołowiu i owoców morza z Korei Płn., o łącznej wartości 1 mld dol. USA rocznie. Amerykański wywiad ustalił następnie, że już w kilka dni po nałożeniu nowych sankcji chiński transportowiec Glory Hope 1 złamał zakaz handlu węglem z Koreą Płn. Po wpłynięciu na wody terytorialne Korei Płn. jednostka miała wyłączyć swój automatyczny system identyfikacji (AIS), który pozwala na rozpoznanie pozycji statku innym jednostkom oraz monitoring za pomocą satelitów.
Międzynarodowe regulacje morskie dopuszczają wyłączenie AIS jedynie w przypadku niebezpieczeństwa i tylko na ten krótki okres. Wywiad USA przedstawił fotografie Glory Hope 1 potwierdzające załadunek węgla z Korei Płn. w sierpniu 2017 r.
Statek udał się następnie w kierunku Chin – wciąż z wyłączonym AIS. Węgiel został ostatecznie rozładowany 26 sierpnia w jednym z wietnamskich portów. Glory Hope 1 może przewieźć jednorazowo około 5,5 tys. ton węgla. Wartość takiego ładunku ocenia się na 1,5 mln dol.
Gazeta twierdzi, że armatorzy statków to firmy zarządzane i należące do chińskich firm zarejestrowanych w Hongkongu. Akcjonariusze tych firm są obywatelami Chin i mają adresy w Chinach. W grudniu ub.r. USA poprosiły komisję ds. sankcji ONZ o formalne uznanie sześciu chińskich jednostek za podmioty łamiące prawo. Chiny przeciwstawiły się tej propozycji.
Chińskie ministerstwo spraw zagranicznych nie odniosło się do pytań WSJ w sprawie chińskich statków.
Z Waszyngtonu Joanna Korycińska
jek/ mars/