W niedzielę zakończono operację wydobycia z wody dźwigu stoczniowego, który w piątek w godzinach popołudniowych wskutek wichury wpadł do kanału portowego w Gdańsku. Na szczęście nie było osób poszkodowanych.
Do zdarzenia doszło w piątek w godzinach popołudniowych. Wskutek wichury, która przeszła nad Gdańskiem do Kanału Kaszubskiego wpadł dźwig stoczniowy, stojący przy nabrzeżu na gdańskiej Wyspie Ostrów.
- Siła wiatru wiejącego w tym czasie dochodziła do 12 stopni w skali Beauforta. Sytuacja na szczęście nie spowodowała zagrożenia dla ludzi oraz dla jednostek przepływających w tym czasie i przebywających w tym czasie w rejonie - przekazała stacji TVN24 Magdalena Kierzkowska, rzeczniczka prasowa Urzędu Morskiego w Gdyni.
Jak informowało TVN24, dźwig złamał się podczas wyciągania z wody.
Rzeczniczka prasowa Urzędu Morskiego w Gdyni przekazała Polskiej Agencji Prasowej w sobotę wieczorem, że tego dnia po godzinie 14.00 została wydobyta pierwsza część dźwigu. W operacji tej brał udział żuraw pływający Maja, należący do Polskiego Ratownictwa Okrętowego.
- Służby nadal pracują. Aktualnie trwa podejmowanie drugiej części dźwigu. Żegluga turystyczna w tym rejonie na czas działań jest wstrzymana. Wynika to oczywiście ze względów bezpieczeństwa – tłumaczyła Magdalena Kierzkowska.
Jak dodała, działania były koordynowane w taki sposób, aby miały jak najmniejszy wpływ na możliwość użytkowania kanału. - Stąd od rana do godz. 12.15 żegluga turystyczna była możliwa, następnie od godz. 15.30 do godz. 18.00 – informowała rzeczniczka Urzędu Morskiego w Gdyni. Podkreśliła, że port pracuje normalnie.
- Po zdarzeniu, akwen wokół dźwigu został niezwłocznie oznakowany, profilaktycznie rozstawiono również zaporę olejową. Wydano lokalne ostrzeżenie nawigacyjne, a służby Kapitanatu Portu Gdańsk na bieżąco informują jednostki o możliwości żeglugi i ewentualnych utrudnieniach – podała Kierzkowska.
- Operacja wydobycia dźwigu z kanału portowego została zakończona w niedzielę o godz. 00:35 - poinformowała następnego dnia rzeczniczka UM w Gdyni.
Jak podało radio RMF FM, po zakończeniu akcji podnoszenia dźwigu, na wodzie pozostała rozłożona zapora przeciwrozlewowa i oznakowanie dla jednostek pływających, które informuje o omijaniu miejsca, gdzie był zatopiony dźwig. Pozostaną tam do czasu przeskanowania i dokładnego sprawdzenia dna.
PAP, z mediów