Po modernizacji o połowę poprawi się przepustowość torów dojazdowych do portów w Gdańsku i Gdyni, co spowoduje, że pociągi będą jeździć szybciej i przewozić więcej towarów - zapowiada prezes PKP PLK Ireneusz Merchel. Jak dodał, gotowe tory mają być oddane za 30 miesięcy.
"W ramach modernizacji linii kolejowych, modernizujemy korytarze towarowe, biegnące przez całą Polskę na południe Europy. Będziemy modernizować linię 201 - bardzo istotna - z Bydgoszczy do Trójmiasta. Odbudujemy linię, która była wybudowana w latach 1927-1933 i która po wojnie praktycznie przestała istnieć. Prowadzony jest tam bardzo sporadyczny ruch pociągów. My tę linię również mamy na końcowym etapie projektowania i dzięki temu znacznie poprawimy dojazd do portów morskich w Gdyni, również w Gdańsku, odciążając również linię od Bydgoszczy do Gdańska w ruchu pasażerskim" - powiedział Merchel na konferencji prasowej.
Jak mówił, dzięki modernizacji poprawi się efektywność pociągów, przekładająca się m.in. na czas przejazdu, oraz nacisku na oś. Dodał, że "pełne naciski do 22,5 tony na oś będą dla wszystkich wagonów na wszystkich modernizowanych odcinkach linii".
"To powoduje, że po pierwsze będziemy jeździć szybciej, będziemy przewozić więcej towarów. Około 50 proc. poprawi się przepustowość tych torów dojazdowych do portów. Czyli 50 proc. pociągów będzie mogło więcej dojechać i wyjechać. I one będą jeszcze o większej ładowności. To pokazuje, że modernizacja portów jest tym końcowym elementem, ale równocześnie wpisuje się w cały cykl modernizacji liniowych w kraju" - tłumaczył prezes PKP PLK.
Jak wskazał, modernizacja jest możliwa dzięki aktualizacji Krajowego Programu Kolejowego. Dzięki temu uzyskano dodatkowe środki na modernizację portów.
"Mamy tu trzech wykonawców na trzech różnych umowach. Deklarują oni, że ten termin jest realny. (...) Za 30 miesięcy spotykamy się tutaj i mówimy: otwieramy możliwości dojazdowe do portów i poprawiamy parametry" - powiedział.
autor: Aneta Oksiuta, Anna Kisicka
Może warto poinformować, że do obowiązku rejestracji dodano obowiązek (odpłatnego, a jakże...) uzyskania numeru kadłuba (INI) - również wobec tych jednostek, które zbudowano na długo przed dniem, w którymś jakiś biurokrata wpadł na pomysł numerowania kadłubów?
Oraz, że nadawaniu numeru kadłuba będzie towarzyszył obowiązek nalepienia "naklejki kontrolnej" - której obecność będzie trzeba na wezwanie służb udowadniać?
Co do "procedury zatwierdzania nazwy" - niby znika, ale przecież nadal nazwa jachtu morskiego nie może się powtarzać i nadal urzędnik decydować będzie, czy nazwa, którą chce nadać właściciel jest "adekwatna"... Czy nie warto napisać, że "procedura znika - ale proceder - ma się tak samo, jak dotąd"?
Może warto powiadomić, że łączenie rejestracji (która ma być wyłacznie potwierdzeniem przynależności państwowej) z zapisami dotyczącymi tego "do jakiej siły wiatru wysokości fali jacht może żeglować" - to w przypadku jachtów śródlądowych powrót do przepisów z czasów PRL-u, a w przypadku jachtów morskich - zapis nie spotykany w procedurach rejestracji NIGDY DOTYCHCZAS?
Może warto przybliżyć zaprojektowaną już dla tego kuriozum procedurę, według której jacht nie posiadający aktualnego przeglądu technicznego albo aktualnej Karty Bezpieczeństwa (dziś wszystkie jachty śródlądowe i wszystkie rekreacyjne jachty morskie do 15m długości są z nich zwolnione) - otrzyma dokument rejestracyjny opatrzony zapisem, że "może żeglować" na fali o wysokości do... 30 cm?
Tak, mój jachcik też - mimo że jest to sprawdzony jacht morski, identycznej konstrukcji, jak kilkanaście jachtów, które okrążyły świat...
Zaiste - "dobra zmiana"...
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.