Polskie porty na globalnym rynku i w systemie europejskich korytarzy transportowych to temat debaty zorganizowanej podczas Kongresu Infrastruktury Polskiej. Eksperci wskazywali w rozmowach, że korytarz Bałtyk-Adriatyk niesie ze sobą wiele szans. Jednak, jak podają uczestnicy debaty, pojawia się także druga strona medalu - przygotowanie polskich portów do zwiększonej konkurencji z koleją o towary tranzytowe. Czy jesteśmy na to gotowi?
Ryszard Świlski, prezes zarządu Stowarzyszenie Polskich Regionów Korytarza Transportowego Bałtyk-Adriatyk, podaje, że aż 52% środków w projekcie udrożnienia połączenia pomiędzy polskimi portami a Adriatykiem przeznaczone zostanie na inwestycje kolejowe. Wskazuje przy tym na priorytety inwestycyjne po polskiej stronie. - Problemem nie jest drogowe wyjście z portu w Gdyni, lecz to, że do portu prowadzi droga powiatowa, której właścicielem nie chce nikt być, a trzeba to połączanie udrożnić - wyjaśnia. Korytarz Bałtyk-Adriatyk według stowarzyszenia to 100% powierzchni magazynowej, 80% ludności, 70% przemysłu w całym kraju.
Karol Bowżyk, dyrektor Dywizji Portowej OT Logistics deklaruje, że firma w miarę możliwości wspiera rozwój korytarza. - Jesteśmy zaangażowani w Rijece, gdzie mamy 21% aktywów i rozmawiamy o przejęciu większej części udziałów - mówi. Firma chciałaby prowadzić tam w pełni działalność operacyjną. - Porty to tylko elementy w układance całego korytarza, bo mamy także przewoźników kolejowych i śródlądowych. Czechy, Węgry, Słowacja to są dla nas zaplecza z których możemy czerpać ładunki - wylicza Bowżyk. Jak podaje, firma posiada ponad 600 barek, dodatkowo OT Logistics podaje, że firmie sprzyja układ sieci kolejowej, co pozwoliło przejąć STK Wrocław.
RynekInfrastruktury.pl