Zarząd portu handlowego w Hamburgu podjął już działania, aby do 1 stycznia 2015 roku mogła w nim powstać infrastruktura do tankowania gazu skroplonego - LNG.
Powodem jest zaplanowane przez Unię Europejską ograniczenie emisji gazów cieplarnianych przez transport morski na Bałtyku, Morzu Północnym i wokół Ameryki, m.in. przez ograniczenie dopuszczalnego poziomu siarki w mazucie, podstawowym paliwie statków – z 1 proc. obecnie do 0,1 proc. Normy te zaczną obowiązywać 18 miesięcy od jej opublikowania w dzienniku ustawowym UE, czyli prawdopodobnie od połowy 2014 roku.
Jak oceniają armatorzy, podwoi to koszt zakupu paliwa, a skoro ma ono ok. 50 proc. udział w kosztach transportu morskiego, tym samym przełoży się na 30-50 procentowy wzrost stawek frachtu.
- Armatorzy, szukając alternatywnego napędu, albo będą instalować drogie filtry do odsiarczania spalin, albo będą zamawiać statki wykorzystujące napęd gazowy - mówi Maciej Brzozowski, dyrektor polskiego przedstawicielstwa Portu Hamburg. - Pierwsze statki z napędem LNG już weszły do eksploatacji w Norwegii, a na Renie testuje się też wykorzystanie LNG w napędzie barek i pchaczy śródlądowych.
Napęd gazowy zmniejsza emisję tlenków azotu w porównaniu do oleju napędowego o niemal 80 proc. i tlenków węgla o do 20 proc., a tlenki siarki i emisja pyłów niemal nie występują. International Maritime Organisation (IMO) opracowuje obecnie „International Gas as Fuel (IGF) code”, który w 2014 r. powinien wprowadzić odpowiednie zalecenia przejściowe.
W tych warunkach, port w Hamburgu uczestniczy w dwóch projektach Germanischer Lloyds.
Jak mówi dyrektor Brzozowski, zarząd ma świadomość tego, że projekt ten nie tylko wychodzi naprzeciw przyszłym potrzebom. Jest to konieczność dla portów chcących rozwijać przewozy intraeuropejskie statkami dowozowymi, tym bardziej, że w pobliżu kończona jest budowa dużych terminali importowych (Rotterdam, Świnoujście) oraz terminali dystrybucyjnych (Nynäshamn, Zeebrügge).
Piotr Stefaniak