Najważniejszą rzeczą jest obecnie podjęcie kroków służących poprawie świadomości sytuacyjnej na morzu - potrzeba więcej czujników i okrętów marynarki wojennej oraz straży przybrzeżnej; musimy jednak pamiętać, że podmorskie kable i rurociągi zawsze będą w pewnym stopniu podatne na zagrożenia – ocenił w rozmowie z PAP Tony Lawrence z estońskiego think tanku International Centre for Defence and Security (ICDS), komentując uszkodzenia gazociągu Balticconnector i kabli telekomunikacyjnych łączących Estonię z Finlandią i Szwecją.
Na początku października na dnie Zatoki Fińskiej doszło do spadku ciśnienia w podmorskim gazociągu Balticconnector oraz awarii kabli telekomunikacyjnych łączących Finlandię i Szwecję z Estonią. Estońscy ministrowie obrony, spraw zagranicznych i klimatu ocenili wówczas, że przyczyną uszkodzenia gazociągu była działalność człowieka.
24 października fińskie Centralne Biuro Policji Kryminalnej (KRP) poinformowało, że gazociąg mógł zostać uszkodzony w wyniku uderzenia kotwicy, a główne podejrzenia skierowano na frachtowiec pływający pod banderą Hongkongu.
NATO może pomóc poprzez swoją obecność w regionie – i jednocześnie wysłać sygnały odstraszające – ale to kraje otaczające Morze Bałtyckie najlepiej rozumieją specyfikę akwenu i są w stanie wykryć wszelkie anomalie, wskazujące na zagrożenia – zauważył analityk ICDS.
Rozmówca PAP zwrócił uwagę na wyjątkowo duże koszty ewentualnej ochrony infrastruktury morskiej.
Ochrona każdego metra kabla byłaby zbyt kosztowna; to kwestia zrównoważenia kosztów i ryzyka. Można natomiast utworzyć trasy alternatywne - tak, aby w przypadku uszkodzenia jednej, możliwe było korzystanie z drugiej – podkreślił. - To też jest jednak kosztowne przedsięwzięcie – zaznaczył Lawrence.
NATO, w odpowiedzi na awarie gazociągu i podmorskich kabli, skierowało na wody Morza Bałtyckiego niszczyciele min, morskie samoloty patrolowe i drony.
Estonia nadal omawia ze swoimi sojusznikami dodatkowe środki, które można by zastosować w celu zapewnienia bezpieczeństwa na Morzu Bałtyckim – oznajmiła podczas rozmowy z PAP Susan Lillevali, podsekretarz w estońskim ministerstwie obrony. - Sojusznicy zapewnili Tallin, że będą gotowi udzielić wspólnej odpowiedzi na celowe ataki na infrastrukturę krytyczną państw członkowskich – dodała.
Komentując postanowienie o zwiększeniu obecności NATO na Bałtyku, rozmówczyni PAP zaznaczyła, że "decyzja ta nie oznacza wzrostu zagrożenia militarnego".
Pokazuje natomiast, że relacje między sojusznikami są silne, a NATO jako całość postrzega ochronę infrastruktury krytycznej jako sprawę priorytetową – wyjaśniła.
Również estońska marynarka wojenna zwiększyła liczbę patroli w tym rejonie – poinformowała przedstawicielka estońskiego resortu obrony.
Mówiąc o bezpieczeństwie Morza Bałtyckiego, podkreśliła znaczenie Wspólnych Sił Ekspedycyjnych (JEF), w skład których wchodzą Wielka Brytania, Norwegia, Szwecja, Finlandia, Dania, Holandia, Łotwa, Litwa, Islandia i Estonia.
Jednym z celów JEF jest ochrona infrastruktury w regionie Morza Bałtyckiego przed potencjalnymi zagrożeniami hybrydowymi, w tym zapobieganie atakom na infrastrukturę podwodną – przypomniała. - Temat ten poruszono podczas ostatniego spotkania przywódców JEF na Gotlandii w Szwecji – powiadomiła Lillevali.
Z Tallina Jakub Bawołek