Rosyjski statek na zlecenie spółki Nord Stream wpłynął na Morze Bałtyckie, by zbadać zniszczone gazociągi - podała w czwartek szwedzka marynarka wojenna. W tym regionie siły zbrojne Szwecji wzmocniły swoją obecność.
Statek dotarł w rejon planowanych prac w czwartek wieczorem.
"O ich planach (Nord Stream) wiemy od pewnego czasu" - podkreślił rzecznik szwedzkiej marynarki wojennej Jimmie Adamsson. Wskazał jednocześnie, że choć do wycieków doszło w szwedzkiej wyłącznej strefie ekonomicznej, są to wody międzynarodowe. "Nie możemy zabronić obecności innym jednostkom" - stwierdził.
Według szwedzkiej telewizji SVT rosyjską jednostką, która będzie przeprowadzać badania jest statek Nefrit.
W czwartek po południu właściciel gazociągów, mająca siedzibę w Szwajcarii rosyjsko-niemiecka spółka Nord Stream AG, potwierdziła obecność swoich przedstawicieli na Bałtyku. Jak napisano w komunikacie, eksperci na specjalnie wyposażonym wyczarterowanym statku w ciągu 24 godzin po wykonaniu prac kalibracyjnych będą w stanie rozpocząć badania uszkodzonego obszaru. Według szacunków zajmie to około 3-5 dni.
W środę szwedzka marynarka wojenna poinformowała o przeprowadzeniu w tym tygodniu z własnej inicjatywy dodatkowych badań w miejscu domniemanego wybuchu przy Nord Stream, niezależnie od śledztwa szwedzkiej prokuratury. Na morzu pracują dwa trałowce HMS Vinga i HMS Sturko mające zdolność rozpoznawania i unieszkodliwiania min. Nie ujawniono szczegółów.
Oddzielne badania miejsc uszkodzeń Nord Stream przeprowadziły również władze Danii oraz Niemiec.
Do uszkodzeń dwóch gazociągów Nord Stream 1 oraz 2 doszło pod koniec września na dwóch obszarach, na południowy wschód od Bornholmu oraz na północny wschód od tej wyspy. Część pęknięć ma miejsce w duńskiej wyłącznej strefie ekonomicznej.
Ze Sztokholmu Daniel Zyśk
Fot.: Bourbon Offshore