Budowa farm wiatrowych na Bałtyku to ogromna szansa rozwoju polskiego przemysłu morskiego. Ocenia się, że każdy GW mocy w takich elektrowniach wiatrowych to nawet 10 tys. nowych miejsc pracy. O inwestycjach w odnawialne źródła energii rozmawiano w trakcie panelu: „Czy MEW będzie istotnym elementem polskiej energetyki? Wyzwania najbliższych lat dla inwestycji MEW” na Forum Wizja Rozwoju w Gdyni.
Zbigniew Gryglas, były wiceminister aktywów państwowych, przypomniał, że w projektowanym kilka lat temu nowym miksie energetycznym, komponent morski stanowi niezwykle ważny element.
Z morza możemy czerpać co piątą kilowatogodzinę. Mamy bardzo dobre warunki na Bałtyku i grzechem byłoby nie skorzystać z tego, co otrzymaliśmy w darze od Najwyższego – mówił.
Podkreślił, że według niektórych ekspertów obszar wybrzeża i związanych w energetyką morską inwestycji spowoduje powstanie czegoś na kształt nowego Śląska.
To będą setki miliardów złotych. Mamy zidentyfikowaną ponad setkę przedsiębiorstw krajowych, które już dziś produkują na rzecz morskiej energetyki wiatrowej, obecnie na eksport, ale mogą obsługiwać inwestycje realizowane przez m.in. PKN Orlen, czy Polską Grupę Energetyczną - wskazywał były wiceminister.
Powstanie farm wiatrowych na morzu to ogromna szansa dla rozwoju mniejszych portów na Bałtyku, takich jak Ustka, Łeba czy Władysławowo.
Nikt z nas nawet nie wyobraża sobie skali transformacji, jakiej doznają regiony nadmorskie z punktu widzenia obsługi tego wielkiego poligonu inwestycyjnego, z którym będziemy mieli do czynienia – stwierdził Mariusz Witoński, prezes Polskiego Towarzystwa Morskiej Energetyki Wiatrowej. Inwestycje te będą związane m.in. z koniecznością stworzenia zaplecza serwisowego tych elektrowni.
Staramy się, jako stowarzyszenie, propagować ideę rozwoju energetyki na morzu z reindustrializacją polskiego przemysłu morskiego. To olbrzymia szansa inwestycji w nowe miejsca pracy, w przemysł, usługi. Z obserwacji innych krajów, możemy powiedzieć, że każdy gigawat mocy na morzu, może oznaczać nawet 10 tys. miejsc pracy – mówił Mariusz Witoński. W pierwszej turze mają powstać morskie farmy wiatrowe o mocy 6 GW, docelowo zaplanowano 11 GW. - Ale niektórzy mówią, że potencjał sięga 28 GW na terenie polskich obszarów morskich – dodał prezes Witoński.
Morskie farmy wiatrowe idealnie wpisują się w strategię rozwoju grupy kapitałowej Orlen, zwłaszcza w połączeniu z elektrowniami gazowymi, a potem małymi reaktorami jądrowymi – przekonywał Jarosław Dybowski, dyrektor wykonawczy ds. energetyki PKN ORLEN.
Baltic Power chcemy oddać do użytku na początku 2026 r. W tej chwili kończymy rozmowy z dostawcami głównych komponentów: turbin, wież, fundamentów, statków instalacyjnych, stacji transformatorowych. Chcemy postawić 70 wież o mocy ok. 1000 megawatów. Mamy pozwolenie na budowę lądowej stacji przyłączeniowej. Całość ma kosztować 12 miliardów zł – opowiadał dyrektor Dybowski.
Ale to będzie zaledwie pierwsza z wielu tego typu inwestycji realizowanych przez ORLEN. Firma złożyła wnioski o przyznanie wszystkich 11 dostępnych obecnie koncesji na budowę elektrowni wiatrowych na Bałtyku. Liczy, że dostanie ich kilka. Zakłada, że tzw. local content, czyli wkład polskich dostawców sprzętu i technologii będzie w przypadku tych inwestycji wynosił 20-30 proc.
O inwestycjach związanych z energetyką wiatrową, które realizuje LOTOS Petrobaltic, mówił prezes tej firmy Grzegorz Strzelczyk.
Podpisaliśmy porozumienie z dwoma dużymi polskimi deweloperami, jeśli chodzi o obsługę polskich farm wiatrowych – wspomniał.
Podkreślił, że prowadzone są rozmowy na temat budowy statków instalacyjnych, serwisowych. Stosowne umowy w tym zakresie mają być podpisane do końca czerwca. Statki mogą powstawać w polskich stoczniach np. tej umiejscowionej w Gdyni.
Cześć inwestycji LOTOS Petrobaltic jest realizowanych we współpracy z Agencją Rozwoju Przemysłu, która jest bardzo zainteresowana rozwojem morskiej energetyki wiatrowej w Polsce.
Od co najmniej trzech lat zajmujemy się problematyką morskiej energetyki wiatrowej. Nasza początkowa działalność była związana m.in. z analizą potencjału wytwórczego spółek skarbu państwa czy biznesu prywatnego. Dwa lata temu potencjał ten wynosił kilka procent – relacjonował Włodzimierz Pomierny, kierownik Projektu Morska Energetyka Wiatrowa w Agencji Rozwoju Przemysłu.
Obecnie, w pierwszej fazie budowy elektrowni wiatrowych na morzu, potencjał ten wynosi co najmniej 20 proc. Polska posiada m.in. wspominane już wcześniej stocznie, w których mogą powstawać statki obsługujące farmy wiatrowe. Ale nie tylko. Polsko-hiszpańska spółka join venture budować będzie na wyspie Ostrów w Gdańsku fabrykę wież, na których będą montowane turbiny o mocy 14 megawatów.
O tym, że polskie firmy są całkiem nieźle przygotowane do budowy farm wiatrowych na Bałtyku mówił również Jakub Budzyński, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Morskiej Energetyki Wiatrowej oraz stakeholder manager w RWE Renewables. Jego firma organizuje Suppliers Days, czyli spotkanie przedstawicieli inwestora, w tym przypadku RWE Renewables z dostawcami usług i komponentów.
Jako przedstawiciel potencjalnego klienta tych poddostawców, muszę przyznać, że są oni niejednokrotnie bardzo dobrze zorientowani w zakresie wymogów, które muszą spełnić i niejednokrotnie już je spełniają. Dlatego bez problemów wchodzą w łańcuchy dostaw związanych z energetyka wiatrową - zaznaczył Jakub Budzyński.
Źródło informacji: PAP MediaRoom