Filipiny podjęły decyzję o zniesieniu moratorium na poszukiwania ropy naftowej na Morzu Południowochińskim. Ich wznowienie ma zapewnić krajowi bezpieczeństwo energetyczne i stymulować nadszarpniętą przez pandemię gospodarkę.
Jak poinformował w piątek filipiński minister energetyki Alfonso Cusi, to jednostronna decyzja, którą Chiny, z którymi władze Filipin spierają się o różne obszary Morza Południowochińskiego, powinny uszanować. Prace poszukiwawcze zawieszono w 2014 roku z powodu narastających sporów terytorialnych między Manilą i Pekinem.
Filipiny obawiają się, że zasoby morskiego pola gazowego Malampaya, które pokrywa około 40 proc. zapotrzebowania największej w azjatyckim archipelagu wyspy Luzon, mogą się wkrótce wyczerpać.
Jak wyjaśnił Cusi, podjęta w czwartek decyzja prezydenta Rodrigo Dutertego o zniesieniu moratorium zobowiązuje poszukujące złóż firmy są do inwestycji w obszary, które obejmują rządowe kontrakty, oraz do zatrudnienia do prac poszukiwawczych filipińskich inżynierów i techników. Łącznie z zagranicznymi inwestycjami w sektor ma to pomóc w naprawie będącej w kryzysie gospodarki – ocenił. Otwiera to także drogę do przyznania kolejnych kontraktów.
Cusi powiedział mediom, że nie spodziewa się, by decyzja miała wpływ na trwające między Pekinem i Manilą rozmowy na temat możliwych wspólnych przedsięwzięć energetycznych ani na negocjacje między firmami wydobywczymi o tworzeniu spółek joint venture.
Komentując decyzję filipińskiego rządu, rzecznik chińskiej dyplomacji Zhao Lijian powiedział w piątek, że jego kraj liczy na współpracę z Manilą przy przedsięwzięciach energetycznych na Morzu Południowochińskim. Powołał się przy tym na wypracowany przez oba kraje mechanizm współpracy.
Zaogniające się w ostatnich latach spory terytorialne komplikują filipińsko-chińskie relacje na strategicznym akwenie. Choć w 2016 roku Stały Trybunał Arbitrażowy w Hadze obalił roszczenia Chin wobec Filipin, to władze w Pekinie zignorowały jego orzeczenie.
Kraje spierają się o płyciznę Scarborough i archipelag wysp Spratly (Spratlejów), a na obszarach, które oba uważają za podlegające swojej jurysdykcji, stale dochodzi do incydentów.
We wrześniu szefowie resortów obrony Filipin Delfin Lorenzana i Chin Wei Fenghe spotkali się, by załagodzić spór. Zgodzili się, że negocjacje kodeksu postępowania na Morzu Południowochińskim, który ma unormować sytuację, powinny zostać zakończone jak najszybciej.
Wkrótce po spotkaniu kierujący filipińskim MSZ Teodoro Locsin zadeklarował jednak, że rząd w Manili nawet po podpisaniu porozumienia będzie chciał dalszej zachodniej obecności na spornych wodach.
Pekin zgłasza historyczne pretensje do 90 proc. obszaru Morza Południowochińskiego, w tym do wód w świetle obowiązującego prawa międzynarodowego należących do okolicznych państw – poza Filipinami także do Wietnamu, Malezji i Brunei. Akwen, przez który odbywa się tranzyt większości chińskich towarów, jest bogaty w zasoby i strategicznie położony. Stany Zjednoczone prowadzą na spornym terytorium regularne patrole, tzw. ćwiczenia swobody żeglugi.
Tomasz Augustyniak
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.