Budowę gazociągu między Finlandią a Estonią pod Zatoką Fińską oficjalnie rozpoczęto w piątek w Inkoo (ok. 60 km na zachód od Helsinek), gdzie wmurowano kamień węgielny w obecności przedstawicieli władz fińskich, estońskich oraz UE.
Projekt jest częścią unijnego planu połączeń międzysystemowych na rynku energii państw bałtyckich (BEMIP), który rozwija bałtycką sieć gazową (związana jest z nim budowa gazociągu transgranicznego Polska-Litwa - GIPL, która ma ruszyć w 2019 r.).
Gazociąg Balticconnector ma być oddany do użytku w 2020 r. Realizacja tego projektu "zakończy izolację rynków energii i przyniesie znaczące korzyści dla obywateli regionu” - powiedział wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Jyrki Katainen.
W Inkoo znajdować się będzie stacja kompresji i odbioru gazu. Po stronie estońskiej stacja odbioru będzie zlokalizowana w pobliżu miasta Paldiski (ok. 50 km na zachód od Tallina). Gazociąg będzie miał 153 km długości, z czego po stronie fińskiej zostanie poprowadzony odcinek o długości 21 km, po estońskiej – 55 km, a po dnie Zatoki Fińskiej - 77 km. Przesył będzie dwukierunkowy, a dobowa przepustowość jest szacowana na 7,2 mln metrów sześciennych. Koszt projektu jest obliczony na 250 mln euro, z czego 75 proc. finansuje Unia Europejska.
Fiński minister budownictwa mieszkaniowego, energetyki i ochrony środowiska Kimmo Tiilikainen podkreślił, że sieci energetyczne są warunkiem konkurencyjnej gospodarki. „Rozwijający się regionalny rynek przyniesie korzyści odbiorcom gazu z całej wschodniej część regionu Morza Bałtyckiego i otworzy także rynek energii krajów nordyckich dla państw bałtyckich” - powiedział minister.
Estońska minister gospodarki i infrastruktury Kadri Simson zaakcentowała, że projekt wzmacnia dobrze funkcjonującą współpracę między Estonią a Finlandią w sektorze energetycznym. Wyraziła przekonanie, że nie jest to ostatnie przedsięwzięcie infrastrukturalne obu państw, wskazując przy tym na planowaną budowę tunelu kolejowego między Tallinem a Helsinkami.
Za budowę odpowiedzialne są państwowe spółki: fińska Baltic Connector OY oraz estońska Elering AS. Zgodnie z opisem projektu gazociąg Balticconnector ma poprawić regionalne bezpieczeństwo oraz stworzyć "możliwości korzystania z alternatywnych źródeł, jak gaz płynny (LNG) oraz biogaz”. Celem jest „integracja fińskiego i bałtyckiego rynku gazu z unijnym rynkiem energii”.
Fińscy komentatorzy zwracają uwagę, że celem projektu jest dywersyfikacja dostaw, gdy zostaną wprowadzone alternatywy dla rosyjskich gazociągów. Obecnie zarówno Finlandia, jak i Estonia są zależne od dostaw gazu z Rosji, mimo możliwości transportu skroplonego gazu tankowcami przez Bałtyk.
Po stronie fińskiej pojawiają się jednak wątpliwości co do korzyści ekonomicznych z przedsięwzięcia. Związane jest to przede wszystkim z coraz mniejszym popytem na gaz w tym kraju (w ciągu dziesięciu lat zapotrzebowanie zmniejszyło się o połowę, a ceny energii elektrycznej spadły). Przypomina się także, że pierwsza spółka, która miała zająć się budową rurociągu, wycofała się z projektu kilka lat temu.
Według prof. Veli-Pekka Tynkkynena z Instytutu Aleksandryjskiego w Helsinkach gaz stanowi dla Finlandii 6-8 proc. całkowitego zapotrzebowania na energię.
„Rurociąg nie wpłynie znacząco na zapewnienie tradycyjnego bezpieczeństwa dostaw, ale ma znaczenie dla konkurencyjności cen energii. Nie będziemy zależni od taryfikacji cen wyznaczanych dla jednego rurociągu” - przyznał Tynkkynen, cytowany przez państwowe radio Yle.
Wskazał też, że rurociągiem fińsko-estońskim będzie można przesyłać gaz przez kraje bałtyckie i Polskę do sieci europejskiej. Możliwe będzie też przesyłanie skroplonego gazu z litewskiego terminalu w Kłajpedzie.
Z Helsinek Przemysław Molik