Operatorzy polskiego i duńskiego systemu przesyłowego gazu – Gaz-System i Energinet.dk ogłosili we wtorek otwarcie drugiej fazy procedury Open Season dla planowanego gazociągu Baltic Pipe. Efektem mają być wiążące umowy na przesył gazu.
W trakcie procedury zainteresowani będą zgłaszać zapotrzebowanie na przesył gazu ze źródeł norweskich do Danii i Polski oraz pozostałych krajów regionu. Jak podkreślił w komunikacie Gaz-System, pierwsza faza procedury, zamknięta 25 lipca potwierdziła zainteresowanie rynku realizacją tej inwestycji poprzez zgłoszenie wystarczającego popytu na przesył.
Z opublikowanej ostatnio przez Urząd Regulacji Energetyki decyzji o zatwierdzeniu parametrów dla testu ekonomicznego dla połączenia Dania-Polska wynika, że w pierwszej fazie procedury zarezerwowano ok. 83 proc. przepustowości projektowanego gazociągu, co odpowiada ponad 8 mld m sześc. gazu rocznie.
Celem drugiej fazy Open Season będzie ostateczne zadeklarowanie przez uczestników rynku wolumenu rezerwowanej przepustowości, a następnie zawarcie wiążących umów przesyłowych na okres do 15 lat.
W ramach otwartej we wtorek procedury zainteresowani korzystaniem z projektowanego połączenia powinni do końca października złożyć do obu operatorów ostateczną ofertę. Następnie, po przeprowadzeniu oceny ofert, każdy z operatorów przeprowadzi test ekonomiczny. Pozytywne wyniki umożliwią zawarcie z uczestnikami rynku umów przesyłowych.
Gazociąg Baltic Pipe to część projektu tzw. Bramy Północnej, która ma połączyć polski system przesyłu gazu ze złożami na Szelfie Norweskim Morza Północnego. Na szelfie polski PGNiG ma już 20 koncesji. Obecnie spółka wydobywa tam 600 mln m. sześc. samego gazu, zakłada jednak, że w 2022 r. uda się jej osiągnąć wydobycie rzędu 2,5 mld m. sześc. W tym miesiącu ma się rozpocząć produkcja ze złoża Gina Krogg. "Budujemy tam (na szelfie norweskim) swoje złoża produkcyjne po to, by sprowadzać gaz do Polski i chociaż w części przeciwdziałać tej ogromnej sile, którą buduje Gazprom" – mówił w maju podczas Europejskiego Kongresu Ekonomicznego w Katowicach prezes PGNiG Piotr Woźniak.
Cały projekt Bramy Północnej składa się z trzech części: gazociągu tzw. złożowego, prowadzącego z systemu norweskiego na Morzu Północnym do punktu odbioru w systemie duńskim (lub istniejącej infrastruktury złożowej w Danii); rozbudowy istniejących zdolności w duńskim lądowym systemie przesyłowym oraz właśnie Baltic Pipe, czyli podmorskiego gazociągu międzysystemowego, biegnącego z Danii do Polski z planowaną przepustowością 10 mld m. sześc. rocznie. Właśnie taka przepustowość - jak wynika ze studium wykonalności projektu Bramy Północnej - ma zapewnić przedsięwzięciu rentowność.
Polska strategia zakłada dywersyfikację nie tylko źródeł, ale i kierunków dostaw błękitnego paliwa. Po 2022 r., kiedy to wygaśnie długoterminowy kontrakt, tzw. jamalski, z rosyjskim Gazpromem, dostawy surowca mają być oparte właśnie o Bramę Północną - czyli połączenie złóż gazu znajdujących się na szelfie norweskim, poprzez Danię z polskim wybrzeżem w Niechorzu. Drugi filar dywersyfikacji to terminal LNG w Świnoujściu, obecnie o przepustowości 5 mld m. sześc. rocznie - w kwietniu br. Gaz-System poinformował o decyzji powiększenia jego mocy regazyfikacyjnej do 7,5 mld m. sześc.
W zamyśle autorów strategii gaz, który trafiałby tymi drogami do polskiego systemu, mógłby być - poprzez interkonektory - przesyłany do Czech, na Słowację i dalej właśnie na Węgry. Polska ma ambicje, by powstał u nas hub gazowy.
wkr/ son/