Tragicznie pomordowani stoczniowcy zostawili nam w spadku testament; to jest wielkie świadectwo, dzięki któremu dzisiaj możemy żyć w wolnej Polsce - mówił premier Mateusz Morawiecki w Szczecinie w 47. rocznicę wydarzeń grudniowych w 1970 r.
Jak przypomniał, w 2013 r. po blisko 20 latach sąd pierwszej instancji uniewinnił Stanisława Kociołka a rok później Sąd Apelacyjny utrzymał tę decyzję. "Nie dostaliśmy go, bo taka była III Rzeczpospolita, taki był wymiar sprawiedliwości III RP, wymiar sprawiedliwości, który w dużym stopniu był kontynuacją poprzedniego systemu, tego systemu, z którego wywodził się kat Trójmiasta, jak brzmią słowa tej samej piosenki" - dodał szef rządu.
"Ten testament, którzy zostawili nam w spadku tragicznie pomordowani stoczniowcy, dokerzy, robotnicy, studenci, młodzież, również żołnierz, Stanisław Nadratowski – który został zamordowany za odmowę wykonania rozkazu strzelania do niewinnych ludzi - to jest wielkie świadectwo, dzięki któremu dzisiaj możemy żyć w wolnej Polsce i ten testament wypełniać" - oświadczył Morawiecki.
17 grudnia 1970 roku, na wieść o ogłoszeniu przez ówczesne władze państwowe podwyżek cen żywności, w Stoczni im. Adolfa Warskiego w Szczecinie wybuchł strajk. Stoczniowcy wyszli na ulice. Dołączali do nich pracownicy innych zakładów oraz mieszkańcy Szczecina.
Demonstranci przeszli do centrum miasta pod gmach Komitetu Wojewódzkiego PZPR, chcąc rozmawiać z przedstawicielami władz partii. Ponieważ nie spełniono ich postulatu, manifestanci podpalili gmach komitetu. W odpowiedzi milicja i wojsko zaczęły strzelać w kierunku tłumu. Zginęło wówczas 16 osób, ponad 100 zostało rannych. Ciała zabitych chowano po kryjomu w nocy, w pochówku u mogła uczestniczyć jedynie najbliższa rodzina.