Jak ujawniło dzisiaj i wczoraj kilka różnych anglojęzycznych branżowych (morskich) serwisów informacyjnych, w ślad za lokalnymi mediami w brytyjskim hrabstwie Essex - polski kapitan powiesił się w połowie transatlantyckiej podróży kontenerowca z Nowego Jorku (z terminalu Port Newark - Elizabeth Marine Terminal) do Tilbury w Wielkiej Brytanii. Do tragicznego zdarzenia doszło w maju br.
59-letni Polak, o personaliach ujawnionych przez wspomniane media, przejął obowiązki kapitana na kontenerowcu Santa Bettina (39 276 t nośności, 2824 TEU ładowności) w dniu 6 maja br.
Jego ciało zostało znalezione przez członka załogi w dniu 13 maja, gdy statek był w połowie drogi przez Atlantyk. Tragicznie zmarły nie pozostawił żadnego listu.
Santa Bettina, statek należący do niemieckiego armatora Claus-Peter Offen Reederei, zarządzany przez Hanseatic Unity Chartering HU, będący pod zarządem technicznym CPO Containerschiffreederei z grupy Claus-Peter Offen Reederei i czarterowany przez operatora CMA CGM SA The French Line, wszedł do portu Tilbury 21 maja, gdzie o godz. 19:34 śmierć polskiego kapitana została formalnie stwierdzona przez lekarza - poinformowała Jemma Cook z biura koronera w Essex.
Policja portowa w Tilbury stwierdziła, że w sprawie tej nie było podejrzanych okoliczności. W szpitalu Basildon Hospital przeprowadzono sekcje zwłok i badania toksykologiczne. Starszy koroner (lekarz patolog) Caroline Beasley-Murray powiedziała, że "wygląda na to, że rodzina kapitana wiedziała, iż cierpiał on na depresję" i potwierdziła samobójstwo jako przyczynę śmierci - ujawnił lokalny serwis informacyjny "Echo News" z Basildon w Essex.
Podczas zawinięcia do Tilbury członkowie załogi statku uczestniczyli w mszy odprawionej na jego pokładzie przez kapelana portowego Columa Kelly'ego.
Niedawno żeglugowe towarzystwo ubezpieczeń wzajemnych UK P&I Club ujawniło, ze samobójstwa są obecnie główną przyczyną śmierci, odpowiedzialną za prawie 1/7 wszystkich przypadków utraty życia przez marynarzy i oficerów na statkach. Procent samobójstw wśród wszystkich przypadków śmierci zatrudnionych na morzu wzrósł z 4,4 % w latach 2014-2015 do aż 15,3% w latach 2015-2016. Zjawiskiem tym zagrożeni są najbardziej kadeci.
PBS
I jak tu byc spokojnym, nie każdy to wytrzymuje.
MARYNARZ
pozdr.
http://www.portalmorski.pl/tv/filmy/psychologia-na-morzu-zanim-podniesiesz-kotwice/
Może coś się w domu stało i dlatego kapitan odebrał swoje życie, ale mogło być coś innego przyczyną. Może zaraził się czymś, jeżeli statek pływał w egzotycznych portach, np hivem i innego wyjścia nie było.
Po drugie depresja w koncowych fazach doprowadza do smierci chorego, kochani. I jesli zauwazycie objawy to wspomagajcie sie nawzajem. I to bardzo ciezka chorba. Chory czesto nie chce rozmawiac o tym. Bardzo ciekawe dla mnie jest to ze ten kapitan byl w stanie wejsc na statek I zarzadzac nim. W depresji jest bardzo trudno sie skupic czy zapamierac proste rzeczy. Brak snu oslabienie fizyczne ciagly bol glow nerwowosc placzliwosc rozdarcie the wewnetrzne I Brak sily do wykonania najfrobniejszej czynnosci jest tak ciezkie jak uciazliwa praca przez 10 the godzin. Zwykle umycie zembow czy uczesanie wlosow jest ponad sily czlowieka. Wiem bo sama chorowalam przez ponad 5 lat. Tu naprawde trzeba silnych psychoropow I terapi psychologicznej oraz dodatkowych terapi naturalnych. Diety I roznych innych waznych rzeczy do funkcjonowania. I jest mi bardzo przykro ze nie udalo sie uratowac jego zycia
Pozdrawiam serdecznie
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.