Inne

Cumy z Magnusa Zaremby podano wczoraj o 19.30 na nabrzeże na Polskim Haku. Wczesniej o godz.17 z minutami, po minięciu przez Magnusa Zarembę boi Hel, Kapitan Gienio Moczydłowski „powiesił” na Facebooku poniższy tekst:

Witam,
Magnus serfuje wzdłuż Helu na 1700 obrotach silnika na minutę i z wiatrem 25 węzłów do ojczyzny, gdzie „rozdziobią nas kruki i wrony”. To nawiązanie do lektur obowiązkowych starszego pokolenia, których nie czytały na pewno sępy współczesnej żurnalistyki.

Internetowe wiewiórki donoszą, że trwa niemal narodowa dyskusja, jak źle został zaprojektowany jacht Magnus Zaremba i jak strasznych występków dopuścił się jego armator, a kapitan w szczególności. Gromy spadają na urzędy, które na to pozwoliły. Można by spokojnie stwierdzić „psy szczekają, a karawana idzie dalej”. Albo dla odmiany zacytować margrabiego Wielopolskiego: „dla Polaków można coś zrobić, z Polakami – nigdy”. Jedyny efekt tej nagonki w stadium krytycznym może być taki, że na Magnusie zostanie opuszczona biało-czerwona bandera i zawiśnie np flaga Wanuatu.

Ale ja jeszcze żyję drodzy Przyjaciele i łatwo nie polegnę. Jest wiele powodów, dla których nie mogę kapitulować. Oto kilka z nich: udało się zbudować stateczek unikalny, jedyny znany odpowiednik to legendarna francuska Tara. Magnus sprawdził się w lodach arktycznego lata jako stateczek badawczy. W końcu tej zimy żeglował w czasie i rejonie Grenlandii, gdzie tego rodzaju jednostki nigdy nie próbowały operować. Bez żadnych strat i awarii żeglował kilka tygodni w warunkach permanentnego sztormu i huraganu. W drodze powrotnej, na dobę przed portem docelowym, na Morzu Północnym w pobliżu Bergen został wywrócony przez ogromną falę i stracił maszt.

Może najważniejszą rzeczą, która spotkała Magnusa, jest jednak Wasza reakcja: jestem stary i mam słabą pamięć, ale nie słyszałem nigdy o tak szeroko zakrojonej akcji pomocy, zaistniałej zupełnie spontanicznie, jak po wypadku Magnusa. To znaczy, że misja Magnus jest w Waszej świadomości wartością budzącą odruchy naturalne społeczeństwa obywatelskiego lub zwyczajną solidarność. Jestem nadzwyczajnie wdzięczny za tą bezcenną wiedzę o moich rodakach.

Magnus Zaremba nie jest żadnym ideałem. Chętnie zobaczę doskonałych następców o lepszych właściwościach. To przecież był mój główny cel: wiedza i doświadczenie polskich żeglarzy, konstruktorów, stoczniowców predestynują do tworzenia konstrukcji wykraczających poza jachtowy standard pływającego domku pod żaglami i łódki czarterowej. Jest masa lepszych armatorów, kapitanów i konstruktorów. Ale na razie starannie się ukrywają. Objawiają się jak widać tylko wtedy, gdy trzeba wykazać niekompetencję i błędy innych. Wierzę, że wkrótce pokażą co naprawdę potrafią. To też będzie sukces Magnusa.

Mój jacht na próbach stateczności spełniał wszelkie zdroworozsądkowe kryteria. Zarzuca mu się, że teoretyczny kąt wychylenia z którego wraca do pionu jest niewielki –107°. Wywrotka pokazała, że w sekundy wraca do pionu z wychylenia o 180°. Czy ma za mało balastu? Każdy kto na nim żeglował w ciężkim sztormie był przekonany o jego niezwykle bezpiecznym zachowaniu w takich warunkach. Pewnie po powrocie pokażę Wam film z takiej żeglugi. Taki film jest dostępny z rejsów próbnych.

Ja byłem bezgranicznie pewny Magnusa aż do owej feralnej fali potwornej, która przywróciła mi pokorę wobec potęgi morza. Ale na pewno przyjdzie pochylić się i nad tym tematem. Ciekawe wiadomości na ten temat usłyszałem od polskiego kapitana serwisowca Polar King w Bergen. Platformy naftowe na Morzu Północnym były projektowane na wystąpienie tzw fali potwornej raz na 50 lat. Okazało się, że takie fale uderzały w platformy z częstotliwością raz na 2-3 lata i konstrukcje platform wzmocniono radykalnie. Nie jest to więc zjawisko tak rzadkie jak sądzono. (Kapitanowi i polskiej załodze Polar Kinga – wielkie dzięki za fachową pomoc, ojcowskie wsparcie i macierzyńską opiekę).

Czy maszt był za słaby? Oczywiście był za słaby, bo się połamał. Ale przecież wytrzymywał niejeden huragan. Czy należy projektować jachty by wytrzymywały wszystko, nawet najmniej prawdopodobne sytuacje? Może tak, ale wtedy trzeba zrezygnować z innych właściwości, np. możliwości wypchnięcia jachtu na powierzchnię nacierających pól lodowych.

Przyjaciołom obiecuję dalsze refleksje. Dziennikarzy proszę o refleksje już teraz i przyjęcie do wiadomości, że powiedziałem już niemal wszystko na temat i dalsze epatowanie „sprawą Magnusa” nie jest nikomu ani potrzebne, ani chwalebne.

Serdecznie pozdrawiam
Gienek Moczydłowski

+11 O.K.
Gratuluję a szczególnie cieszy to że wszyscy cało i zdrowo wrócili do domu - tak trzymać
17 kwiecień 2015 : 11:39 STANISŁAW SZCZERBA | Zgłoś
+10 Oby jacyś mądrale teraz nie chcieli zaostrzać przepisów....
... takie przypadki wykorzystują bez wyobraźni urzędnicy ,żeby najlepiej wogóle zakazać płaywania......
I bez takich zdarzeń ciagle dyskutowali , jak tu ograniczyć swobody w żeglowaniu....
17 kwiecień 2015 : 13:05 Ryszard | Zgłoś
+8 Komentatorzy z bożej łaski
Panie Eugeniuszu,
stosunkowo niedawno przeżyłem wypadek morski i doskonale wiem jak się Pan czuje czytając w Internecie komentarze tych, których nie było na miejscu zdarzenia, ale doskonale wiedzą co było źle, jak należało postąpić, co zrobić.

Te mądrale siedzą w ciepłych kapciach w fotelu i niczym hieny czekają na okazję, żeby zaistnieć. Piszą, śliniąc się z radości, że mogą dokopać i... istnieją krótko, a żywot ich jest lichy i pusty.

Po wypadku Polonusa dostawałem od wiewiórek informację - spójrz tu, zajrzyj tam, zobacz co ktoś napisał. Próbowałem nawet czasami czytać wypisywane w prasie i w sieci bzdury o zdarzeniu opatrzone komentarzem mistrzów klawiatury, pogromców zatoki Puckiej których największym żeglarskim osiągnięciem była wyprawa życia na drugi brzeg Bałtyku. Traciłem czas.

Panie Kapitanie, nie spotkałem żadnego komentarza napisanego przez kogoś, kto posiada prawdziwy żeglarski autorytet, kogoś z kogo zdaniem liczą się ci, którzy żeglują po akwenach bardziej wymagających niż Adriatyk w lipcu.

Proszę zauważyć, że o Magnusie i o wypadku pańskiego jachtu także wypowiadają się tylko takie "tuzy" żeglarstwa, że... szkoda klawiatury na komentowanie ich bzdur.

Życzę powodzenia.
18 kwiecień 2015 : 07:33 Marek Grzywa | Zgłoś
-8 Trzeba mieć tupet...
Trzeba mieć tupet, aby zawinioną prze siebie utratę jachtu Polonus w warunkach turystycznych, porównywać z awarią Magnusa w ekstremalnych warunkach sztormowych.
18 kwiecień 2015 : 16:52 ico | Zgłoś
+4 Trzeba miec tupet... zeby glupio komentowac.
Cytuję ico:
Trzeba mieć tupet, aby zawinioną prze siebie utratę jachtu Polonus w warunkach turystycznych, porównywać z awarią Magnusa w ekstremalnych warunkach sztormowych.

Oczywiście ty byłeś wówczas na burcie i wiesz wystarczająco, żeby się wypowiadać i oceniać?

To właśnie o takich mądralach jak ty pisał Gieniu i Marek.
18 kwiecień 2015 : 17:27 Krzysztof F | Zgłoś
+6 Do Marka ( a i do Gieńka)
Dlaczego mieczówki nie wracają z Hornu?
Bo nikt ich tam nie wysyła. ;-)
Konstruktor amator Jan Hodun


Są tacy (i jest ich spora grupka) którzy mają inne zdanie (niż elita) na temat konstrukcji jachtów ( zgodne z koncepcja Magnusa) ale są skutecznie na forach "zadeptywani" przez zawodowe święte krowy.
Konstr. amator . Marian Strzelecki

Życzę Magnusowi długich wspaniałych i bezpiecznych rejsów.
18 kwiecień 2015 : 09:26 Marian Strzelecki | Zgłoś
0 Blogoslawiony
Rozgrzeszyc Pana Moczydlowskiego i uczynic SwietymZeglarstwa Polskiego
28 kwiecień 2015 : 10:56 Karol V | Zgłoś

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 4.0777 4.1601
EUR 4.2961 4.3829
CHF 4.6158 4.709
GBP 5.1533 5.2575

Newsletter