Najważniejsze osoby w Gdańsku chcą zachować stoczniowe dźwigi. Ostatnia przeszkoda to finansowanie projektu. - Przekonam premiera i rząd polski żeby nas wsparł - obiecuje poseł PO Arkadiusz Rybicki.
O pomyśle by prawnie chronić część postoczniowych żurawi Rybicki zaczął mówić w listopadzie zeszłego roku. Starania te poparli m.in. Marian Kwapiński, wojewódzki konserwator zabytków i prof. Janusz Rachoń, były rektor Politechniki Gdańskiej, senator RP. - To nasze logo, symbol Stoczni Gdańskiej, w której wykluwała się historia. To także stały element historycznej panoramy Gdańska, trudno bez nich wyobrazić sobie gdański pejzaż - przekonywali. Podczas wtorkowej debaty w Instytucie Sztuki Wyspa poseł Rybicki zaznaczył, że do wcześniejszych argumentów za wpisem dźwigów na listę zabytków doszedł jeszcze jeden, kto wie czy nie najważniejszy. - Sławomir Ratajski, szef Komitet ds. Światowego Dziedzictwa Kulturowego w Polsce wyraźnie mi powiedział: Jeśli Gdańsk chce znaleźć się na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO, niech zapomni o starówce i innych odbudowanych zabytkach. Prawdziwym, unikalnym na europejską skalę skarbem jest tu stocznia. Dlatego, jeśli Gdańsk chce znaleźć się na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO powinien zachować nie tylko część dźwigów ale jak najwięcej z zabytkowych hal Stoczni Cesarskiej. Zaraz po świętach napiszę więc w tej sprawie do premiera i ministra kultury - dodał Rybicki.
Pomysł poparł Wiesław Bielawski, wiceprezydent Miasta Gdańska. - Część dźwigów jest już chroniona - dwa przedwojenne parowe dźwigi samobieżne stojące na nabrzeżu przy kanale portowym od 2004 roku wpisane są w plan zagospodarowania przestrzennego - przypomniał. - Inne żurawie, które chcielibyśmy by pozostały w Młodym Mieście, mogłyby znaleźć się przy Drodze do Wolności, gdzie podkreślały by jej historyczny charakter.
Aleksandra Kozłowska {jathumbnail off}
Inne
Stoczniowe dźwigi zostają w Gdańsku
08 kwietnia 2009 |
