Inne

- Z tego co pan mówi, wyłania się obraz szlachetnego dobroczyńcy. Człowieka jakby nie z naszych czasów. Może nawet bardziej z PRL, niż z kapitalizmu. Nie sądzi pan, że nie przystaje do codzienności?

- Nie przystaję do rzeczywistości ani tej, ani tym bardziej peerelowskiej. Dopiero tam miałem kłopoty! Uzyskać zgodę towarzysza sekretarza – to był sukces!

- No ale w końcu pan uzyskiwał.

- Ale jakim wysiłkiem! Poza tym, w tym totalitarnym systemie, wszystko w jakiś sposób było uzgodnione: wiadomo co po czym następuje, jaka jest hierarchia. I wiadomo, że trzeba było iść do towarzysza sekretarza, pogadać z nim, żeby wydał zgodę. Dzisiaj jest to samo, tyle że nie jest to już towarzysz sekretarz, tylko pan dyrektor albo prezes zarządu korporacji czy wielkiego przedsiębiorstwa, do którego ja się nie mogę dostać, bo mnie nie dopuszczają, a gdy to się jednak udaje, muszę go tak samo prosić, jak prosiłem towarzysza sekretarza. Tyle że wówczas prosiłem o zgodę, a teraz – o pieniądze. A wracając do pytania: oczywiście nie czuję się na miarę ani tych, ani poprzednich czasów. Żyję chyba w jakimś renesansie.

- No dobrze, twierdzi pan, że nie wie, skąd zawiść. Ale gdy był pan szefem miesięcznika „Jachtnig”, ustanowił pan nagrodę Jachtsmena Roku, nie kryjąc specjalnie, że to konkurencja dla nagrody Rejs Roku. Na zewnątrz wyglądało to na demonstrację: oto ja, Baranowski, ustanawiam własną nagrodę, co mi tam jakiś Srebrny Sekstant!

- Nie uważam tego za jątrzenie, nie robiłem też tego dla pustego gestu. W interesie „Jachtingu” było zdobycie czytelników, otoczki popularności. Jako redaktor naczelny myślałem, jak to osiągnąć. To nie było przeciwko Rejsowi Roku, który, nota bene, jest umiejscowiony w Gdańsku, a powinien się znajdować w Warszawie! Tu jest sedno sprawy. Tego rodzaju wydarzenie nie może być organizowane w piątek po południu, bo nikt z Warszawy na taką uroczystość do Gdańska nie dojedzie, bo to dzień pracy. To błąd, który trzeba było naprawić. Absolutnie nie jest to żadna demonstracja. Chcę zwrócić uwagę na pewną sprawę – mało kto wie, że byłem swego czasu prezesem Stowarzyszenia Menedżerów w Polsce, skupiających wszystkich zarządzających polskich firm. Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłem, było ustanowienie nagrody Menedżer Roku. Mogliśmy sobie pozwolić na to, by w hotelu Sheraton robić przyjęcia, a Edyta Górniak śpiewała nam do kotleta. Ale mnie chodzi o sam klucz: by stowarzyszenie zaistniało, trzeba było podsunąć nagrodę – Menedżera Roku. Podobnie z „Jachtingiem”. A żeby zaistniała moja fundacja, trzeba było ustanowić nagrodę Żeglarza Roku. Tak to działa.

- Panie kapitanie – co ze Szkołą Pod Żaglami?

- Mam nadzieję, że wypłyniemy za dwa tygodnie (wywiad przeprowadziliśmy 3 września –red.) na Chopinie, bo tak się ugodziłem z nowym właścicielem żaglowca. On jest współorganizatorem rejsu, a ja nie muszę mu płacić za czarter. Oczywiście muszę za żywność, paliwo, porty.

- To jest kontynuacja owego pechowego, niedokończonego rejsu?

- Dokładnie.

- A zainteresowanie Szkołą Pod Żaglami z powodu historii z Chopinem nie zmalało?

- Wręcz przeciwnie!

- Wcześniej, także rozmawiając z naszym miesięcznikiem, wypowiadał się pan dosyć ostro o nowym właścicielu żaglowca i jego warunkach, Mówił pan o przeniesieniu Szkoły Pod Żaglami na Pogorię…

- Zawsze można tak zrobić… Istotą Szkoły Pod Żaglami jest to, by jednostką, na której płyną młodzi ludzie, był żaglowcem rejowym. Dar Młodzieży i Iskra z pewnych względów odpadają, zostaje więc Chopin i Pogoria. Nowy właściciel Chopina, który kupił go zresztą za moją namową, zorientował się, że musi na ów żaglowiec zarobić, bo koszty utrzymania są duże. Wyliczył, że trzeba 200 tysięcy złotych miesięcznie i z tym wyliczeniem się zgadzam. Ale ja tych pieniędzy nie mam – na razie. Jak będę miał, będę mógł się zastanowić, czy chcę Pogorię czy Chopina. Na razie więc Szkoła Pod Żaglami leży, ale skoro dzieci, które płynęły w tamtym rejsie nie miały możliwości jego dokończenia, czuję się w jakimś sensie zobowiązany, by zrealizować ich marzenia i w związku z tym dogadaliśmy się z nowym właścicielem. On, tak jak poprzedni armator, daje nam żaglowiec i jak współorganizator rejsu, korzysta z tego w sensie medialnym. No i ma jednostkę wyprowadzoną na najtrudniejsze wody przez bardzo dobrą załogę.

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.9983 4.0791
EUR 4.2806 4.367
CHF 4.3691 4.4573
GBP 5.0068 5.108

Newsletter